ďťż

Czy ja jestem dziwna że mnie to wkurza?





Capricorn - 30-03-2007 23:56
Sytuacja jest taka: wykończeniówka, na finiszu. Nie czepiam się wielu rzeczy, których mogłabym się przyczepić na tym etapie. Ale szału dostaję od jednej: "goście". Sęk w tym, że nie moi. Ja nie zaprosiłam jeszcze nikogo, ja umawiam ekipy do pracy. Ale: szefowi ekipy wykończeniowej narzeczona przywozi kanapki - "bo zapomniał" - i zostaje na kawusi z ekipą (nie muszę dodawać, że wtedy, gdy mnie nie ma). Dzisiaj mój szwagier uprzejmie pomagał mojemu mężowi kłaść panele - uprzejmy też był zaprosić swoją narzeczona, z pieskiem, niech sobie dom obejrzy (mnie nie było).
Za każdym zastanym takim przypadkiem, zwracam zainteresowanym uwagę w miarę grzecznie, ale w środku wszystko mi się gotuje, bo odbieram to jako naruszenie mojego terytorium, mojej prywatności. Do ciężkigo pioruna, to jest MOJ DOM! I to ja decyduję, kogo chcę goscić. Nie wyobrażam sobie żebym łaziła po cudzym domu, niezaproszona przez właścicieli, szczególnie pod ich nieobecność.
Czy tylko ja mam pecha do niekulturalnych ludzi? A może przesadzam?





JoShi - 30-03-2007 23:59
eeee... Chyba trochę przewrażliwiona jesteś. Mieszkasz tam ? Są tam Twoje osobiste rzeczy ?



Capricorn - 31-03-2007 00:07
Zaraz będę mieszkać. Rzeczy osobistych jeszcze nie ma - ale nie chodzi mi o to, że znajdą coś krępującego, czy że coś ukradną. Ale przesiadują sobie w mojej kuchni, podczas gdy ja zajmuję się zarabianiem pieniędzy aby zapłacic ich facetom.

Możliwe, ze jestem przewrażliwiona, nigdy nie miałam łatwego charakteru. Ale sytuacja nie jest dla mnie akceptowalna. Pytam Was, bo gdzie indziej mogę sią anonimowo wygadać? ;-) A jak się nie wygadam, to nie zasnę ze złości. ;-)



Tedii - 31-03-2007 00:08
Piszesz że to TWÓJ DOM, a mąż układa panele.Masz dochodzącego męża?
Albo TWÓJ, albo WASZ.
Mąż niema w tej kwestii zdania?





Capricorn - 31-03-2007 00:25
(przepraszam, coś mi się pokrzaczyło)



Capricorn - 31-03-2007 00:26
(przepraszam, coś się pokrzaczyło)



Capricorn - 31-03-2007 00:28
Ja też jestem dochodząca - mam nadzieję, że już niedługo ;-)

Mój mąż ma zupełnie inny charakter - woli w znacznym stopniu odpuścić na swoją niekorzyść aby nie doprowadzać do zatargów. Zastałąm kiedyś nawet taką scenkę: mój mąż maluje ściany, a ekipa ma przerwę na kawkę :o . Więc to do mnie należą ponaglenia wykonawców, rozliczanie ich z dokładności i inne tego typu historie. Poza tym, chyba jest jeszcze bardziej tą budową zmęczony niż ja. Tyle, ze u mnie to zmęczenie podkręca hormony agresji, u niego - nie. Na pewno jednak nie zachęca pracowników do zapraszania swoich koleżanek. Ale też nie zwraca im uwagi kiedy do tego dochodzi.



niktspecjalny - 31-03-2007 00:31
z winy serwera.



niktspecjalny - 31-03-2007 00:32
z winy serwera 2



niktspecjalny - 31-03-2007 00:33
Masz zupelna racje a to ,ze Cie tak to boli to normalny obiaw.
Sama chcesz decydowac i komu bedziesz pokazywać swój domek to rownież normalne.Także normalnym jest ,że : .To jest normalny "bunt"przed samym soba.Może nie rozumie jednej małej rzeczy......Jaka role pełni twój małżonek?Czy rozmawiasz z nim o tym?

Moja Gosia mysli zupełnie podobnie i denerwuje ja to samo jak ciebie z ta jednak różnica ,że chcąc mnie wkur.....zawsze o tym mi powie.I to ja musze znosić katusze przed powiedzeniem komus o tym.Skoro nie możesz nic zrobic to przemilcz sytuacje do momentu wprowadzenia sie.Żaden ja autorytet ale jezeli nie musisz to tylko buntuj sie w sobie.Bedzie lepiej a i zaoszczedzisz sobie wielu nieporozumień.



Capricorn - 31-03-2007 00:34
kurcze, przepraszam Was, coś mi się forum dziwnie zachowuje przy wysyłaniu, dlatego tyle razy poszło, chwilowo nie mogę nawet edytować powtarzajacych się wiadomości. Posprzątam jak się naprawi.



niktspecjalny - 31-03-2007 00:36
nie tylko Tobie.



Capricorn - 31-03-2007 00:41
NS - A nie jest tak, ze sobie ze mnie chciałeś zakpić, i na trzy identyczne posty zapodałeś trzy identyczne odpowiedzi? ;-)

Rolę mojego męża już opisałam - bardzo dużo czasu spędza w nowym Domu, mnóstwo rzeczy tam wykonuje, ale w przypadkach wymagajacych interwencji wstrzymuje się dość długo - nie lubi konfliktów. Z obcymi ;-)



mario_PL - 31-03-2007 02:13
Masz racje - a co do męża to nie trzeba się kłócić i być chamskim. Wystarczy grzecznie zwrócić uwagę, w końcu to Wasz dom i za Waszą kasę ktoś tą kawę pije. Gdyby wszyscy mówili wprost co im leży na sercu byłoby mnie kłopotliwych sytuacji. POZDRAWIAM



JoShi - 31-03-2007 10:07

Zaraz będę mieszkać. Rzeczy osobistych jeszcze nie ma - ale nie chodzi mi o to, że znajdą coś krępującego, czy że coś ukradną. Ale przesiadują sobie w mojej kuchni, podczas gdy ja zajmuję się zarabianiem pieniędzy aby zapłacic ich facetom. To wpuszczając kolejną ekipę na wstępie rób zastrzeżenie, że nie życzysz sobie wizyt osób trzecich i będziesz robić karczemne awantury jak kogoś obcego zastaniesz. Wtedy wszyscy będą mieć jasność...



Mufka - 31-03-2007 10:11

Sytuacja jest taka: wykończeniówka, na finiszu. Nie czepiam się wielu rzeczy, których mogłabym się przyczepić na tym etapie. Ale szału dostaję od jednej: "goście". Sęk w tym, że nie moi. Ja nie zaprosiłam jeszcze nikogo, ja umawiam ekipy do pracy. Ale: szefowi ekipy wykończeniowej narzeczona przywozi kanapki - "bo zapomniał" - i zostaje na kawusi z ekipą (nie muszę dodawać, że wtedy, gdy mnie nie ma). Dzisiaj mój szwagier uprzejmie pomagał mojemu mężowi kłaść panele - uprzejmy też był zaprosić swoją narzeczona, z pieskiem, niech sobie dom obejrzy (mnie nie było).
Za każdym zastanym takim przypadkiem, zwracam zainteresowanym uwagę w miarę grzecznie, ale w środku wszystko mi się gotuje, bo odbieram to jako naruszenie mojego terytorium, mojej prywatności. Do ciężkigo pioruna, to jest MOJ DOM! I to ja decyduję, kogo chcę goscić. Nie wyobrażam sobie żebym łaziła po cudzym domu, niezaproszona przez właścicieli, szczególnie pod ich nieobecność.
Czy tylko ja mam pecha do niekulturalnych ludzi? A może przesadzam?
Mialam podobnie, jesli jestes dziwna to ja tez :lol: . W koncowce poteznego remontu mojej chaty do domu wlazi mi jakis facet, pytam, co pan robi, a on na to - chce zobaczyc jak Piotrkowi remont idzie (Piotr -moj majster), a ja na to - to nie kino idz pan sobie ogladac gdzie indziej :lol: . Normalnie sie wtedy zagotowalam i dokladnie Ciebie rozumiem.



Capricorn - 31-03-2007 10:35

To wpuszczając kolejną ekipę na wstępie rób zastrzeżenie, że nie życzysz sobie wizyt osób trzecich i będziesz robić karczemne awantury jak kogoś obcego zastaniesz. Wtedy wszyscy będą mieć jasność... JoShi, jeszcze nie robie karczemnych awantur ;-) Sprowadzam się do uwag: "Miło mi widzieć, Tez niedługo będę tutaj zapraszać swoich gości" ;-) Albo po prostu te osoby ignoruję. "Dla mnie to jest oczywiste, że ekipy mają u mnie pracować, a nie prowadzić życie towarzyskie w obfitości. Zakaz wprowadzania osób trzecich jest wg mnie defaultowy - sama na umowie o pracę nie mam takiego zakazu, a nikogo nie sprowadzam ;-) I myślę, że większość z Was również.

Kilka miesięcy temu miałam taką historię: Zaczepia mnie na ulicy osoba, którą dość mało znam, i pyta, ile klima do salonu kosztowała i gdzie się toto kupuje :o Kiedy ją spytałąm, skąd takie informacje ma, okazało się, że jej mąż kilka dni wcześniej dokładnie zwiedził mój dom z killkoma kolegami, bo "odwiedzali" którąś ekipe.

Wydaje mi się, że to jest "trochę" inna sprawa, zaprosić kogoś do siebie i pokazać dom, a co innego, kiedy ktoś sam sobie go pokaze, i opowie "na miescie".

A może sama od jutra zacznę łazic po cudzych posesjach - i wtedy poczuje się lepiej? ;-)



JoShi - 31-03-2007 10:54

Dla mnie to jest oczywiste, że ekipy mają u mnie pracować, a nie prowadzić życie towarzyskie w obfitości. Zakaz wprowadzania osób trzecich jest wg mnie defaultowy - sama na umowie o pracę nie mam takiego zakazu, a nikogo nie sprowadzam ;-) I myślę, że większość z Was również. No i właśnie w tym leży problem. Musisz zrozumieć, że to co dla Ciebie jest oczywiste nie musi takie być dla innych. Jeśli nie określasz się wprost to dlaczego masz potem pretensję. Oczywiście spodziewasz się po prostu dobrego wychowania, ale czy nie oczekujesz za dużo ? Nie postawiłaś jasnej granicy więc nie dziw się, że ludzie ją przekraczają, przecież w tej grupie tylko Ty ją widzisz.



Capricorn - 31-03-2007 11:00

Dla mnie to jest oczywiste, że ekipy mają u mnie pracować, a nie prowadzić życie towarzyskie w obfitości. Zakaz wprowadzania osób trzecich jest wg mnie defaultowy - sama na umowie o pracę nie mam takiego zakazu, a nikogo nie sprowadzam ;-) I myślę, że większość z Was również. No i właśnie w tym leży problem. Musisz zrozumieć, że to co dla Ciebie jest oczywiste nie musi takie być dla innych. Jeśli nie określasz się wprost to dlaczego masz potem pretensję. Oczywiście spodziewasz się po prostu dobrego wychowania, ale czy nie oczekujesz za dużo ? Nie postawiłaś jasnej granicy więc nie dziw się, że ludzie ją przekraczają, przecież w tej grupie tylko Ty ją widzisz. Chyba nie tylko ja - najlepszy dowód w tym, że "goście" zwijają się dość szybko w momencie, gdy ja się pojawiam.

Masz rację, oczekuję dobrego wychowania. Kiedyś, dawno temu, oczekiwałam nawet, że ekipy bedą mi mówić "Dzień dobry" - szybko przestałam się dziwić, że nie mówią, a czasem nawet nie odpowiadaja na moje.



Majka - 31-03-2007 11:01

,

Kilka miesięcy temu miałam taką historię: Zaczepia mnie na ulicy osoba, którą dość mało znam, i pyta, ile klima do salonu kosztowała i gdzie się toto kupuje :o Kiedy ją spytałąm, skąd takie informacje ma, okazało się, że jej mąż kilka dni wcześniej dokładnie zwiedził mój dom z killkoma kolegami, bo "odwiedzali" którąś ekipe.
oj, to mi się bardzo nie podoba. To jest kuszenie potencjalnych złodziei.

Zabroń natychmiast wpuszczania kogokolwiek do waszego domu, bez zgody.



Olenka717 - 31-03-2007 11:44
Capricorn miałam podobną sytuację szwagier miał malować nam kuchnię. Wracając z pracy do domu zastałam jego dziewczynę siedzącą w MOICH kapciach :evil: niby "uczącą" się do zbliżającego kolokwium. Nieproszonym gościom mówię stanowcze NIE (Acha efektów pracy szwagra za bardzo nie widziałam :) )



Paulka - 31-03-2007 12:35
Nie jesteś dziwna, nie przesadzasz!

To już nie jest budowa. To jest dom. Twój dom!!!

Masz prawo reagować!



niktspecjalny - 31-03-2007 13:36

NS - A nie jest tak, ze sobie ze mnie chciałeś zakpić, i na trzy identyczne posty zapodałeś trzy identyczne odpowiedzi? ;-)

Rolę mojego męża już opisałam - bardzo dużo czasu spędza w nowym Domu, mnóstwo rzeczy tam wykonuje, ale w przypadkach wymagajacych interwencji wstrzymuje się dość długo - nie lubi konfliktów. Z obcymi ;-)
Gdzie w tym tekscie widac ,ze sobie chcialem zakpić????Gdzie??? :evil:
Powiedzialem prawde jaka mam w domu i tyle i na dodatek ,że masz racje............a ty mi tu z jakimś "zakpieniem".
Redeakcji sie serwer przypchał i trzykrotnie dopisał moje te same wypowiedzi.Skoro tak chcialas to zobaczyc to winszuje. :evil:



Capricorn - 31-03-2007 13:42

NS - A nie jest tak, ze sobie ze mnie chciałeś zakpić, i na trzy identyczne posty zapodałeś trzy identyczne odpowiedzi? ;-)

Rolę mojego męża już opisałam - bardzo dużo czasu spędza w nowym Domu, mnóstwo rzeczy tam wykonuje, ale w przypadkach wymagajacych interwencji wstrzymuje się dość długo - nie lubi konfliktów. Z obcymi ;-)
Gdzie w tym tekscie widac ,ze sobie chcialem zakpić????Gdzie??? :evil:
Powiedzialem prawde jaka mam w domu i tyle i na dodatek ,że masz racje............a ty mi tu z jakimś "zakpieniem".
Redeakcji sie serwer przypchał i trzykrotnie dopisał moje te same wypowiedzi.Skoro tak chcialas to zobaczyc to winszuje. :evil: spokojnie, przecież Cię nie atakuję ;-)

takie było moje pierwsze skojarzenie - walcząc z przeciwnościami losu, wysyłam, okazuje się, jedną odpowiedź trzykrotnie. A Ty na każdą z nich odpowiadasz ;-) Powtarzam, to było PIERWSZE SKOJARZENIE. Cieszę się, że się wypowiedziałeś w temacie.

Peace, brother ;-)

I, skoro się wyjaśniło, proponuję wrócić do tematu głównego. ;-)



kuleczka - 31-03-2007 15:20

NS - A nie jest tak, ze sobie ze mnie chciałeś zakpić, i na trzy identyczne posty zapodałeś trzy identyczne odpowiedzi? ;-)

Rolę mojego męża już opisałam - bardzo dużo czasu spędza w nowym Domu, mnóstwo rzeczy tam wykonuje, ale w przypadkach wymagajacych interwencji wstrzymuje się dość długo - nie lubi konfliktów. Z obcymi ;-)
Gdzie w tym tekscie widac ,ze sobie chcialem zakpić????Gdzie??? :evil:
Powiedzialem prawde jaka mam w domu i tyle i na dodatek ,że masz racje............a ty mi tu z jakimś "zakpieniem".
Redeakcji sie serwer przypchał i trzykrotnie dopisał moje te same wypowiedzi.Skoro tak chcialas to zobaczyc to winszuje. :evil: :o mamusiu :roll:
No widzisz NS, na żart odpowiadasz agresją.
Zupełnie niepotrzebnie, Capricorn z uśmiechem i oczko Ci nawet puszcza. Po co te nerwy?

Wracając do tematu, to nie wiem cz tak do końca w temacie, ale napewno w pobliżu :wink:
Do mojego młodszego synka przychodziła kilka razy w tyg opiekunka.
Na począku dziewczę było miłe i kulturalne nawet w miarę.
Później było kilka sytuacji dających do myślenia, ale wszystko składałam na karb moich zbyt dużych może wymagań, czy przewrażliwienia.
Któregoś dnia wracam późnym wieczorem z uczelni, a na kanapie leży sobie ona, przytulona z jakimś obcym dla mnie facetem, jej chłopakiem jak się okazuje. Na moje niezadowolenie tłumaczyła się, żę przyszedł przed chwilą, bo nie chce sama po nocy do domu wracać. Dzieci już spały, to przymknęłam oko....
Jednak za jakiś czas przyszła do dziecka oficjalnie z chłopcem swym, tłumacząc że jej się samej nudzi w domu :roll: Synek jak zobaczył obcego dryblasa w ryk, miał wtedy okres, ze bardzo się bał obcych ludzi, a ona na to zniecierpliwionym głosem: niech pani już idzie, ja go zaraz uspokoję, parę minut i się przyzwyczai.... :o
To była przysłowiowa kropla, która przelała czarę :-?
Pogoniłam towarzystwo w cholerę, do dziś się trzęsę na wspomnienie tej dziewuchy.



Dropsiak - 31-03-2007 15:44
Nie jesteś przewrażliwiona. Też by mnie wkurzało.
Moi fachowcy tak nie robili, albo :-? tak dyskretnie, ze nie byliśmy tego świadomi :-?



Paty - 31-03-2007 21:03

Sytuacja jest taka: wykończeniówka, na finiszu. Nie czepiam się wielu rzeczy, których mogłabym się przyczepić na tym etapie. Ale szału dostaję od jednej: "goście". Sęk w tym, że nie moi. Ja nie zaprosiłam jeszcze nikogo, ja umawiam ekipy do pracy. Ale: szefowi ekipy wykończeniowej narzeczona przywozi kanapki - "bo zapomniał" - i zostaje na kawusi z ekipą (nie muszę dodawać, że wtedy, gdy mnie nie ma). Dzisiaj mój szwagier uprzejmie pomagał mojemu mężowi kłaść panele - uprzejmy też był zaprosić swoją narzeczona, z pieskiem, niech sobie dom obejrzy (mnie nie było).
Za każdym zastanym takim przypadkiem, zwracam zainteresowanym uwagę w miarę grzecznie, ale w środku wszystko mi się gotuje, bo odbieram to jako naruszenie mojego terytorium, mojej prywatności. Do ciężkigo pioruna, to jest MOJ DOM! I to ja decyduję, kogo chcę goscić. Nie wyobrażam sobie żebym łaziła po cudzym domu, niezaproszona przez właścicieli, szczególnie pod ich nieobecność.
Czy tylko ja mam pecha do niekulturalnych ludzi? A może przesadzam?

nie przesadzasz, doskonale Cię rozumiem , mój mąż ma identyczną postawę jak Ty a ja mu przyklaskuje, my też mielismy różnych "oglądaczy" sąsiadów już dawno zamieszkałaych, całe rodziny pod naszą nieobecnośc robiły sobie wycieczki po naszym domu, nawet obcy ludzie podjeżdzali pod dom nie było ogrodzenia) i zaglądali
grupa sąsiadów nawet się za to na nas pogniewała bo nie zrobilismy dla nich "otwarcia domu"

ja osobiście jak i mój mąż nigdy nie zrobiliśmy czegoś takiego bez zgody własciciela a już pod jego nie obecnośc to juz sięnie miesci mi w głowie

dalej zwracaj uwagę tylko juz chyba mniej delikatnie



Sonika - 31-03-2007 21:18
Tupet niektórych nie zna granic - ja się spotkałam z sytuacją, że parkieciarz przyprowadzał ze sobą, DO PRACY żonę i dzieci.
On układał klepki, dzieci buszowały po kątach, a żona w tym czasie robiła pranie :o .

I gdybym tego nie widziała, to bym w życiu nie uwierzyła, że coś takiego może się zdarzyć.

Tak, że Capricorn trzymaj rękę na pulsie, bo a nóż zechcą się wprowadzić jak im się za bardzo spodoba - nigdy nie wiadomo co jeszcze może przyjść ludziom do głowy :wink: .



ave! - 31-03-2007 21:55
[- :o :o :o :lol: :lol: :lol:
Soniko, to był wzorowy mąż i ojciec :wink:

Capricorn -obcy ludzie - nie zapraszani - w moim domu, nawet nie wykończnym, denerwowaliby mnie takze



malmuc - 31-03-2007 22:26
Nie rozumiem dlaczego ludzie są tacy bezmyslni, nie wazne czy to jest dom, budowa, czy pusta działka. Ktoś jest włascicielem i nalezy te czyjas wlasność szanowac, jesli jestem cholernie ciekawa to poprostu pytam sie czy moge wejsc, zobaczyc i tyle.



danap - 01-04-2007 10:37
do mnie tez już zaczynają łazić, a dopiero fundamenty
ostatnio pan zaczepił mojego męża i pyta gdzie bedziemy mieli wejście bo nie umie sobie wyobrazić :o !!!
jak ogrodzę to planuję wyporzyczyc "psinkę" mojego ojca, chociaz oglądaczy po godzinach pracy będziemy mieli z głowy :lol:



elutek - 01-04-2007 10:54
..



AgnesK - 01-04-2007 13:39
Capricorn, Twoja reakcja jest najzupełniej normalna.
Rację ma i Majka, mówiąca, źe to kuszenie złodziei i JoShi, źe powinnaś jasno określić granice. Niestey nie zawsze to, co oczywiste być powinno, takie właśnie jest dla innych ludzi.



MateuszCCS - 01-04-2007 14:05
IMHO - trzeba jasno poiedziec ekipom co im wolno, a co nie ... I to na zasadzie "zadnych obcych, a jak zlapie, to wypier**** - oczywiscie bez wynagrodzenia za robote". Przed rozmowa proponuje poduczyc sie jezyka aktulanych parlamentarzystow - czyli slow na K, P i CH :lol:

M.

P.S.
Do mnie dzwonia n.p. z pytaniem czy moga wpuscic majstra z sasiedniej budowy, zeby sobie zagotowal wode w czajniku (agregat im ostatnio padl) ... Takze jak widac - mozna.



bratki - 01-04-2007 14:40
Z tym określaniem granic... no widać trzeba...

Ale to przecież tak samo jakby capricorn miała zaczynać rozmowę od "jasnego określenia", że nie życzy sobie żeby jej w domu:
- kraść,
- sikać na ścianę salonu,
- a zwłaszcza zakopywać trupa teściowej.

Powinna też jasno powiedzieć, że nie lubi być kopana w twarz ani w brzuch, tudzież skrapiana rosyjskimi perfumami.



AgnesK - 01-04-2007 15:02
Bratki...bez przesady.

Czasem trudno jest jednak wytłumaczyć ekipie o co nam chodzi. Mimo najszczerszych chęci. Pamiętam jak panowie gotowali sobie wodę w przeciekającym czajniku na środku naszego salonu. Płakac mi się chciało, bo nie wiedziałam juź jak tłumaczyć (a robiłam to wielokrotnie), że TU niedługo (jak tylko się wyniosą) ma być kładziony parkiet.
Czasem jest trudno a pod koniec budowy nerwy są w strzępach.. :-?
Capicorn - juź bliżej niź dalej.



MateuszCCS - 01-04-2007 16:25

Płakac mi się chciało, bo nie wiedziałam juź jak tłumaczyć (a robiłam to wielokrotnie), że TU niedługo (jak tylko się wyniosą) ma być kładziony parkiet. To taka ekipe wynosi sie wczesniej ... na butach :-?

Fakt, ze dzis to przerwa w budowie do czasu znalezienia nastepnej, ale ... zdrowie wazniejsze.



arcobaleno - 01-04-2007 16:36
Ja mam bardziej ugodowy charakter i towarzyska jestem, więc mi tam za bardzo nie przeszkadzali zwiedzający. Ale mojemu mężowi już tak.
Rzeczywiście dziwne było jak ludzie traktowali dom jak budowę a mu już tam mieszkaliśmy :roll:
Pamiętam jak zrobił zadymę (tu nawet słuszną trochę :wink: ) jak stolarz robił nam schody (ostatnia :gruba rzecz do zrobienia w domu już prawie całkiem wykończonym i od dawna zamieszkałym) a jakiś obcy facet wpakował się z butami do salonu bo chciał z "Mietkiem" pogadać :-? Nie pytając się czy może wejść, bez powitania i innych grzeczności - ja zobaczyłam dopiero jak wyszłam z kuchni ale nie miałam odwagi wyprosić...
A mąż zrobił zadyme nie temu facetowi (bo jak przyszedł to juz go nie było), tylko mnie - po fakcie - że go wpuściłam :roll: :wink:



AgnesK - 01-04-2007 16:36
Mateusz, a widziałeś gdzieś ekipe idealną? Słyszałes o takiej? Szczególnie dzisiaj, gdzie 70% budowlańców uciekło za granicę? Czasem trzeba zacisnąć zęby. Jasne że są granice, poza tym wszystko zaleźy od..okoliczności. Dla mnie okolicznością łagodzącą był fakt, źe to ostatnia robota owej ekipy a potem..tylko przeprowadzka.
Zawsze jest jakieś światełko w tunelu i jeśli to tylko nie jest pociąg, to ...jest dobrze.



Capricorn - 01-04-2007 21:09

Z tym określaniem granic... no widać trzeba...

Ale to przecież tak samo jakby capricorn miała zaczynać rozmowę od "jasnego określenia", że nie życzy sobie żeby jej w domu:
- kraść,
- sikać na ścianę salonu,
- a zwłaszcza zakopywać trupa teściowej.

Powinna też jasno powiedzieć, że nie lubi być kopana w twarz ani w brzuch, tudzież skrapiana rosyjskimi perfumami.
ano właśnie, już pisałam wyżej, że nie wyobrażam sobie, że rozpoczynając pracę mam na umowie, że nie wolno mi w pracy pić, sprowadzać towarzystwa, demolowac pomieszczeń, itp. Zakłądam, że ekipy tez to powinny wiedzieć, bez uprzedzania ich.

Ano właśnie, na początku jest jakiś power, a potem... Teraz na wykończeniówce strasznie mi nerwy puszczają. Ale w sumie na dobre wychodzi, bo jak pogoniłam parę razy pracowników, z przypomnieniem, ze jeszcze kasy nie dostali, to jakoś zaczęli się bardziej angażować. A Dzisiaj skończylismy nakładanie wosku an tynk strukturalny - coś, co miał zrobić Bob Budowniczy "w czwartek, najpóźniej w piatek". Przynajmniej kasa w kieszeni.

Kurcze, ajk przetrwać jeszcze z tydzień?



MateuszCCS - 02-04-2007 01:02

Mateusz, a widziałeś gdzieś ekipe idealną? Słyszałes o takiej? Szczególnie dzisiaj, gdzie 70% budowlańców uciekło za granicę? Nie, nie widzialem :lol: Nie mozna jednak dac sie terroryzowac tym co zostali :-? Inna sprawa, ze nie mozna zadac od nich "dobrego wychowania" i wdawania sie w konwenanse (domyslania sie "co pani miala na mysli") ... ba ... zdarzylo mi sie informowac jedna z ekip gdzie nie maja (za przeproszeniem) srać :wink: Wlasnie to mialem na mysli piszac o zasadach. Wprost - przekzujemy ekipie plac budowy, okreslamy warunki , po skonczonej robocie odbieramy prace i plac budowy ... Inna sprawa, ze to jest dzialka kier-bud'a.

Inna sprawa, ze sposob o ktorym pisze postepowalem moze w jednym przypadku na piec. Reszta byla na zasadzie "rozumiemy sie bez slow" ...

A z wpadek na budowie (budowach w zasadzie, bo to z ostatnich pieciu lat) mialem n.p. urodziny ... gdzie trzech wykonczeniowcow zrobilo sobie na budowie impreze ... Butelki lataly po dzialkach sasiadow, a chlopcy zabawiali sie w trojke z pania lekkich obyczajow :o Przy tym informowanie majstrow, ze maja przyjsc jak wytrzezwieja, to juz banał :roll:


Zawsze jest jakieś światełko w tunelu i jeśli to tylko nie jest pociąg, to ...jest dobrze. Dokladnie. Ale najwazniejsze jest wlasne zdrowie psychiczne - nawet kosztem budowy, czasu czy kasy.



kofi - 02-04-2007 09:27
Ja niestety jestem naiwna i mierzę ludzi swoją miarą - wydaje mi się, że to, co dla mnie oczywite, dla innych też takie będzie.
Przyszło nam zmagać się tylko z wykończeniówką. I całe szczęście, bo gdybym musiała znosić więcej takich ekip, chyba bym nie przeżyła tej budowy.
Mój mąż jest bardziej stanowczy, ale ja bardziej impulsywna - wygoniłam pracownika stolarza - jak to mąż później opowiadał - na 30 stopniowy mróz.
I żałuję, że tylko jego. :evil:
Bo w każdej ekipie był taki jeden, lub dwóch, których należało wykopać.
Niestety tłumaczenie, proszenie, wpisywanie czegokolwiek w umowę nie zawsze skutkuje. Oni nie są w stanie tego zrozumieć. Mnie np. cholera brała, jak palili w domu, w którym już mieszkaliśmy, mimo moich próśb, żeby tego nie robili. Chyba trzeba było wcześniej na ten mróz.
Capri chyba jesteś zbyt uprzejma. Oni nie są w stanie zauważyć, że sobie kpisz - myślą, że naprawdę Ci miło. :-?



AgnesK - 02-04-2007 12:10


A z wpadek na budowie (budowach w zasadzie, bo to z ostatnich pieciu lat) mialem n.p. urodziny ... gdzie trzech wykonczeniowcow zrobilo sobie na budowie impreze ... Butelki lataly po dzialkach sasiadow, a chlopcy zabawiali sie w trojke z pania lekkich obyczajow :o Przy tym informowanie majstrow, ze maja przyjsc jak wytrzezwieja, to juz banał :roll:
:o
To moźe by tak załoźyć wątek: 10 grzechów głównych ekipy budowlanej?
Proponuje na miejscu pierwszym zabawy ekipy Mateusza z okazji urodzin onego.. :roll:

(cieknący czajnik mojej ekipy wysiada przy tych wyczynach.. :wink: ).



dode - 02-04-2007 14:26
ja spotkałam kiedyś zupełnie obcego człowieka na ulicy, który po uprzejmym dzień dobry zaczął mi tłumaczyć, jak to źle mam zrobiony kominek ( właśnie przezył trzeci okres grzewczy i sprawuje się znakomicie), poza tym, kto to widział robić schody na poddasze wprost z salonu, a generalnie, to jakiś mały ten dom wybudowaliśmy :o .
Poza tym do domu były całe pielgrzymki, bo to był pierwszy dom z bali postawiony w okolicy. Teksty typu, że mam za małą kuchnie, albo po licho mi druga łazienka na górze słyszane od znajomych znajomych były na porządku dziennym.



MateuszCCS - 02-04-2007 14:36

To moźe by tak załoźyć wątek: 10 grzechów głównych ekipy budowlanej?
Proponuje na miejscu pierwszym zabawy ekipy Mateusza z okazji urodzin onego.. :roll:

.
Hehehe ... to nie byly moje urodziny :o Tylko jednego z wykonawcow 8)



AgnesK - 02-04-2007 15:00

To moźe by tak załoźyć wątek: 10 grzechów głównych ekipy budowlanej?
Proponuje na miejscu pierwszym zabawy ekipy Mateusza z okazji urodzin onego.. :roll:

.
Hehehe ... to nie byly moje urodziny :o Tylko jednego z wykonawcow 8) :lol: :lol:
To przez fragment :
Ale panowie i tak mieli fantazję.. :lol:



MateuszCCS - 02-04-2007 15:06


Ale panowie i tak mieli fantazję.. :lol:
Ano fakt - ale bylo w sensie "mialalem na budowie" :lol:



Capricorn - 02-04-2007 22:39
Spieszę donieść, iż dziś rano miałam klejnego niezaproszonego gościa - wjeżdzajac rano na budowę zastałam przyklejonego do okna salonowego, w pozycji na glonojada, starszego pana mieszkajacego kilak domów dalej. Na mój widok nabral tempa niespotykanego chyba w jego wieku i oddalił się zanim wydostałam się z pojazdu. Ech. Trzeba ogrodzić się "od frontu" (resztę niby mamy, choć dość prowizoryczną).

PS. Pan kleił się do szyby gdy tuż za nią dwóch miłych chłopcow malowało ściany. No zabijcie mnie, a nie zrozumiem sposobu myślenia takich typków.



- 02-04-2007 23:15
Ja się dowiedziałam tylko już po fakcie, że ekipa od stanu surowego pokazywała nasz dom potencjalnym klientom, oczywiście bez naszej wiedzy :evil: . Na szczęście w stanie surowym. Jak się przyznali, dostali opeer i obiecali, że nie będą, ale byli zdziwieni wielce, przeciez powinniśmy być chyba dumni, że taki ładny dom mamy :o :evil: . (Chyba) słowa dotrzymali.
Później gości nie było, ale gdybym coś takiego zobaczyła, kłaki by fruwały :evil: .
Owszem, panowie wykonawcy przywozili małżonki żeby popodziwiały, ale zawsze za naszą zgodą i nie na kawę ;)



kofi - 03-04-2007 09:56

).
PS. Pan kleił się do szyby gdy tuż za nią dwóch miłych chłopcow malowało ściany. No zabijcie mnie, a nie zrozumiem sposobu myślenia takich typków.
Może ten akurat oglądał chłopców?
:wink:



EZS - 03-04-2007 10:37

).
PS. Pan kleił się do szyby gdy tuż za nią dwóch miłych chłopcow malowało ściany. No zabijcie mnie, a nie zrozumiem sposobu myślenia takich typków.
Może ten akurat oglądał chłopców?
:wink: Właśnie, też tak pomyślałam.
Uważaj na męża, jak tam zamieszkacie 8)



Capricorn - 03-04-2007 23:25

).
PS. Pan kleił się do szyby gdy tuż za nią dwóch miłych chłopcow malowało ściany. No zabijcie mnie, a nie zrozumiem sposobu myślenia takich typków.
Może ten akurat oglądał chłopców?
:wink: Właśnie, też tak pomyślałam.
Uważaj na męża, jak tam zamieszkacie 8) Kurcze, a ja o tym ne pomyślalam ;-) Jakaś taka monotematyczna sie zrobiłam z racji tej budowy :D



SylviaW - 20-04-2007 20:22
Capricorn dbaj o siebie, będziesz sie lepiej czuła gdy nie będziesz się zgadzać na to co Ci nie pasuje. W dużym stopniu jest to kwestia wychowania, mamy być miłe i nie zwracać nikomu uwagi... Pamiętaj, że nie odpowiadasz za cudze uczucia i nie przejmuj się tym co sobie pomyślą. Myśl o sobie.
Dlaczego mamy zawsze ulegać? Mów od razu co Ci leży na sercu. Ja tak mam, że im dłużej coś w sobie duszę tym gorzej się czuję, od razu mam bóle głowy. Jak zaczynałam dbać o siebie to nie chciało mi się w to wierzyć, ale mówię Ci, ból mija od razu w trakcie wypowiadania tego co mi ciąży.
Powodzenia życzę
ps. lektura "grzecznych dziewczynek"- najlepiej wszystkie pozycje



dominikams - 21-04-2007 17:27
Ja właśnie kilka dni temu pogoniłam "gości" moich dekarzy 8) Jak się później okazało, pan miał zamiar przyłączyć się do ekipy (i w końcu tak się stało, choć się wystraszył), ale po pierwsze - ja o tym nie wiedziałam, po drugie - razem z nim była jego żona i niemowlak (ponoć blisko mieszkają, więc wpadli całą rodziną, żona go podwiozła, ale dlaczego przesiadywali u mnie w domu na pogaduchach, to tego już nie wiadomo). Od tej pory zero problemów z gośćmi. Dekarze mnie przeprosili, ja zapomniałam to całej sprawie i już. Nie ma co się patyczkować, jak nam coś nie pasuje.
Aha - mi nie chodziło o to, że ktoś coś ukradnie, tylko o taki psychiczny dyskomfort właśnie. No i wtedy dekarze zamiast pracować, plotkowali.



inwestor - 04-05-2007 09:09
Capricorn
Budowa to taki szczególny okres kiedy różne osoby bez zaproszenia wchodzą na budowę. Wiesz ludzie którzy budują twój dom są w jakimś stopniu przywiązani. W końcu ileś tam pracy i trudu włożyli i też są dumni że tak piknie wszystko wyszło i mają naturalną chęć pochwalenia się komuś. Rozumiem twoje zdenerwowanie. Mnie również by denerwowało gdyby mój majster chciał oprowadzać po mojej budowie obcych. Na samym początku jasno powiedziałem że nie życzę sobie żadnych wycieczek. Ale z drugiej strony nie można przesadzać jak se ktoś chce popatrzeć - to w końcu plac budowy i miejsce pracy a nie nasza prywatna twierdza. Jak dom będzie skończony to wtedy wiadomo bez zaproszenia wstęp wzbroniony 8) .
Pozdrawiam



Monika B - 08-05-2007 12:20
Parę sytuacji, to dla mnie rzeczywiście lekka przesada ale.... nie wiem co powiecie, ale sąsiadów, jak spotakałam, serdecznie zapraszałam do obejrzenia wszystkiego i mialam z tego przyjemność Nie miałam nic przeciw wycieczkom, o ile były podczas samej budowy. Potem dom był zamkniety a ekipy kulturalne. Ale gdyby ktoś wtedy tez chciał zajrzeć, to bym zaprosiła. :o
Sama też byłam na kilku budowach - zawsze co prawda szłam do właścieli z prośbą o pokazanie, ale też było bardzo miło. Chetnie dzielili sie swym doświadczeniem. Raz ekipa zabrała mnie do innego domu, bo mieli być właściliele, ale nie było. Obejrzeliśmy domek z zewnątrz.
Może dziwna jestem :o
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orientmania.htw.pl