UCIEKAJĄCY Z WARSZAWY
darpil - 28-09-2006 16:03
jest już tu tyle tematów, wątków, grup itp. Co myślicie o nowej grupie pod tytułem jak wyżej?
D.
akwarysta - 28-09-2006 22:25
Szerokiej drogi!
darpil - 29-09-2006 14:01
Ok po kolei.
Jestem od urodzenia i mieszkam w Warszawie. Przyszła jednak pora, że mam ochotę uciec od miasta jak najdalej. Zbyt daleko nie mogę praca, rodzina trzymają mnie tu. Z tym miastem jestem związany i pozostanę. Mam jednak ochoę na ciszę i widok z drzewami dlatego będę budował się 50km od Warszawy.
D.
Samuel&Mysia - 29-09-2006 14:05
My sie przeprowadzamy do gminy Lesznowola, 25km od Palacu Kultury. Najwazniejszym powodem jest cena mieszkan w Warszawie, ale brak miejskiego zgielku i wlasny ogrod to rowniez bardzo wazne motywy :)
darpil - 29-09-2006 14:22
Ceny mieszkań (ewentualnie segmentów) jest wręcz nokautująca. Czy jest to główny powód do tego, żeby wyprowadzać się?
D.
parr - 29-09-2006 14:55
Nie tylko ceny mieszkań.Przede wszystkim własny ogródek i komfort,że jestem u siebie.Nie ma wspolnoty,nie słyszę imprez sasiadów,pierdzenia w wannie,kłótni,wiercenia(wszystko w nowym bloku).Kupiłem działkę ok.19 km od PKiN.Infrastruktura i dojaz niezła.WKD 28 minut do centrum.Z Kabat metrem jest mniej wiecej tak samo.Cisza,spokoj.
JoShi - 30-09-2006 12:04
Ja mieszkalam w Warszawie 10 lat. Moj mąż tylko 4. Uciekliśmy kilka lat temu. Ja pochodzę zw wsi i wreszcie na wieś wróciłam. Moj mąż wychowal się w bloku w niewielkim miasteczku uzdrowiskowym i tez z przyjemnościa się wyprowadził na wieś. Nie uciekliśmy daleko (praca, uczelnia...) 30 km od Pałacy Kultury. Dojazdy do Warszawy troche kosztują (pieniędzy i czasu), ale warto.
grazia111 - 01-10-2006 07:53
U nas nie było tak łatwo.
Mój mąż od zawsze mieszkał w bloku. Zanim kupiliśmy działkę minęło 2 lata dyskusji. On chciał 70-80 metrów najlepiej w centrum Warszawy, a dla mnie mieszkanie w bloku, to jak zamknięcie w ciasnej klatce.
W końcu postawiłam na swoim i rozpoczęliśmy budowę pod warunkiem, że całą inwestycją zajmę się ja.
Na szczęście widzę, że budowanie domu interesuje go bardzo żywo. Gdy tylko ma czas jedzie na budowę i ogląda z każdej strony.
Dla nas to coś więcej niż budowanie domu. To trochę, jak narodziny.
pozdrawiam
darpil - 01-10-2006 17:56
No właśnie, jak patrzcie na kwestie dojazdu. Z roku na rok pogarsza się to i nie zapowiada się w najbliższym czasie aby cos radykalnie uległo poprawie. Nie przeraża Was przemierzanie dużych odległości w żółwim tempie? Jak zapatrujecie się na taki stan rzeczy w perspektywie najblizszych kliku lat (mam nadzieję, że nie kilkunastu)?
D.
JoShi - 01-10-2006 18:12
No właśnie, jak patrzcie na kwestie dojazdu. Z roku na rok pogarsza się to i nie zapowiada się w najbliższym czasie aby cos radykalnie uległo poprawie. Nie przeraża Was przemierzanie dużych odległości w żółwim tempie? Jak zapatrujecie się na taki stan rzeczy w perspektywie najblizszych kliku lat (mam nadzieję, że nie kilkunastu)?
D. Mam absolutnie odmienne odczucia niż Ty.
1. Nie przemiezamy tej odległości w żółwim tępie. 70-90 km/h w zależności od warunku i lokalnych ograniczeń prędkości.
2. Nieznaczne zwolnienie i niewielki koreczek na Marsa i dalej normalnie.
3. Czasem jak o złej porze jedziemy do trochę na moście Łazienkowskim.
4. Nie zauważyłam, żeby z roku na rok było gorzej, wręcz przeciwnie
5. Nam nasze 30 km zajmuje 45-60 minur. Nie jest to dla nas problematyczne.
6. Raczej doskwierają mi ludzie, którzy tą samą drogę próbują pokonać szybciej łamiąc przepisy drogowe i stwarzając zagrożenie dla innych.
7. Wybraliśmi miejsce, które nie powoduje uzależnienia od własnego samochodu. Zawsze można jechać autobusem lub koleją. Autobusem jest tak jak sammochodem koleją nie dłużej niż 50 minut (poza bardzo zadkimi sytuacjami awaryjnymi).
Olena - 02-10-2006 22:39
I ja uciekam z Warszawy :) Za cenę mieszkania w Warszawie mam własny dom z ogrodem - myślę, że te święta spedzimy już w naszym domku :) Urodziłam się w Warszawie, całe życie tu mieszkam i naprawdę - mam dość. A co do dojazdów... mogę cały tydzień postac troszkę w korkach mając w perspektywie poranną kawę na własnym tarasie we własnym ogrodzie w leniwy niedzielny poranek :) A troszkę taka niepoprawna optymistka jestem - wierzę, że z tymi dojazdami to już będzie tylko lepiej :wink:
Yoric - 04-10-2006 11:53
ja juz mieszkam od miesiaca na wsi ....kilka spostrzezen "na goraco"
0. postanowilem budowac dom, bo to najtanszy sposob na wlasne "em"
1. cale zycie mieszkalem w blokach, kamienicy ...i po tygodniu mieszkania we wlasnej chalupie nie wyobrazam sobie juz zycia w bloku ....
2. budowanie 50 km od Warszawy przy codziennych dojazdach do pracy to dla mnie stanowczo za daleko ....
3. strefa podmiejska daje w kosc - autobusy podmiejskie kursuja rzadko ...
4. BARDZO WAZNE jest, zeby nie mieszkac w szczerym polu ...miec jakis sklepik, kiosk pod reka ...bo jak po kazdy drobiazg trzeba bedzie jechac 5 km to sie robi niefajnie ..;)
5. kolej to dobra rzecz - szybka, punktualna, nie stoi w korkach ;-)
6. ludzie na wsi sa inni
7. na wsi nic sie nie ukryje przed wzrokiem sasiadow ..niezaleznie jak duza masz dzialke ;-)
8. JAKAKOLWIEK komunikacja publiczna jest niezmiernie potrzebna - szczegolnie przy dzieciach szkolnych
9. jak se wieczorem z winem/piwem przy kominku siade .... nic juz nie jest wazne i to rekompensuje wszelkie niedogodnosci
10. parkowanie na swojej ziemi przy chalupie jest niezwykle komfortowe - szczegolnie po wiekszych zakupach - bez szukania miejsca do parkowania ...bez lazenia z jakichs parkingow ... ;-)
11. powietrze na wsi jes duuuuuzo lepsze niz na Powislu
Wybor to tez po trosze kwestia wieku - przynajmniej w moim przypadku ... bo jeszcze 8-10 lat temu nie przeprowadzilbym sie na wies ...ale teraz ..jak juz sie ma te 30-kilka wiosen ...czlowiek troche spokoju potrzebuje ;-)
(Y)
agnieszkakusi - 04-10-2006 13:34
byłam tylko raz w W-wie. I nigdy w życiu nie chciałabym tam mieszkać.Pisałam zresztą kiedyś o moich odczuciach na temat tego miasta...
ttmm - 04-10-2006 15:06
Mieszkam w Warszawie od 9 lat. Od 5 lat mam wlasna kawalerke na Zoliborzu. Zdecydowanie to moje miejsce. Jednak rodzina mi sie powiekszyla a zycie 3 osobowej rodziny na 27 m2 nie jest latwe.
Szukalismy z mezem wiekszego mieszkania, niestety w rejonach ktore nas interesuja nic za rozsadna cene sie nie buduje a kupno 50 metrowego mieszkania w wielkiej plycie za 300 tysiecy i wkladanie w nie jeszcze conajmniej 50 tys nas nie interesuje. Dlatego postanowilismy uciec z Warszawy i zamieszkac na wsi.
Nasze nowe miejsce jest jakies 28 km od centrum. Dojezdza tam pociag oraz prywatna linia autobusowa. Mamy samochody wiec mysle ze z dojazdami nie bedzie wiekszych problemow.
grazia111 - 04-10-2006 16:52
U nas do Chotomowa będzie mam nadzieję coraz lepiej się dojeżdżało.
W październiku przyszłego roku mają oddać do użytkowania obwodnicę Jabłonny. W 2008 r. zrobią poszerzenie Modlińskiej i gotowe!
Poza tym zawsze można dojeżdżać pociągiem.
20 min. do stacji Warszawa-Gdańska?
Zależy jeszcze dokąd trzeba dojeżdżać.
Olena - 04-10-2006 18:53
Poza tym zawsze można dojeżdżać pociągiem.
20 min. do stacji Warszawa-Gdańska?
Zależy jeszcze dokąd trzeba dojeżdżać. Grazia jak na razie to jedzie się 40 min... ale może kiedys wyremontują tory, na ktore klna wszyscy kolejarze :)
Nefer - 04-10-2006 21:00
a ja nie w temacie,bo urodziałam się w W-wie, mieszkam tu, i tu się buduję :) I się cieszę :):)
Nefer - 04-10-2006 21:01
U nas do Chotomowa będzie mam nadzieję coraz lepiej się dojeżdżało.
W październiku przyszłego roku mają oddać do użytkowania obwodnicę Jabłonny. W 2008 r. zrobią poszerzenie Modlińskiej i gotowe!
Poza tym zawsze można dojeżdżać pociągiem.
20 min. do stacji Warszawa-Gdańska?
Zależy jeszcze dokąd trzeba dojeżdżać. Mam nadzieję, że przeżyjecie to poszerzenie Modlińskiej, bo cały ruch będzie jedną stroną :):)
parr - 05-10-2006 11:01
Mieszkam w tej chwili na Tarchominie.Nie jest zle - z i do Placu Wilsona jade codziennie 20-25 minut.Budowa Mostu Polnocnego sie odwleka,a modernizacja Trasy Torunskiej i Mostu Zeranskiego w przyszlym roku nie napawa optymizmem.Oby obie modernizacje zaczely sie dopiero w 2008 roku.Wtedy juz nie bede mieszkał na Nowodworach,a wszystkim korzystajacym z Modlinskiej i trasy AK bede szczerze wspołczuł.
GREG.M - 05-10-2006 11:36
Rozumiem, że mówimy o uciekaniu z Warszawy POD Warszawę?
Dalej uciekać nie ma sensu - no chyba, że za granicę....
JoShi - 05-10-2006 12:21
Rozumiem, że mówimy o uciekaniu z Warszawy POD Warszawę? Nie do końca. Gdyby praca w 100% zdalna była mozliwa chętnie uciekłabym gdzies dalej.
Lawy - 05-10-2006 14:38
byłam tylko raz w W-wie. I nigdy w życiu nie chciałabym tam mieszkać.Pisałam zresztą kiedyś o moich odczuciach na temat tego miasta... :roll: duzo wnoszący wpis do dyskusji :-?
A po co uciekać? Jeśli pod miasto to nie należy się dziwić - wszędzie jest taka tendencja (nie tylko w Polsce czy w Warszawie).
Ale jak komuś źle to co stoi na przeszkodzie wyjechać do innego miasta?
darpil - 05-10-2006 23:35
Czy jest ktoś kto żałuje, że wyprowadził się z Warszawy (zwłaszcza na wieś)? Byc może zamierza powrócić, dlaczego?
D.
jk69 - 06-10-2006 00:32
Rozumiem, że mówimy o uciekaniu z Warszawy POD Warszawę?
Dalej uciekać nie ma sensu - no chyba, że za granicę.... A skąd to przekonanie?
My uciekliśmy pod Kraków (południowa granica miasta) i baaaaaardzo sobie tę zamianę chwalimy. Tutaj można jeszcze kupić działki w odległości 20 minut od Rynku (samochodem) za znośne kwoty. A jak ktoś doda 10 minut to może i mieć piekne widoki na góry, i takie tam.
Pozdrawiam uciekinierów bliższych i dalszych! :wink:
GREG.M - 06-10-2006 10:37
Rozumiem, że mówimy o uciekaniu z Warszawy POD Warszawę?
Dalej uciekać nie ma sensu - no chyba, że za granicę.... A skąd to przekonanie?
My uciekliśmy pod Kraków (południowa granica miasta) i baaaaaardzo sobie tę zamianę chwalimy. Tutaj można jeszcze kupić działki w odległości 20 minut od Rynku (samochodem) za znośne kwoty. A jak ktoś doda 10 minut to może i mieć piekne widoki na góry, i takie tam.
Pozdrawiam uciekinierów bliższych i dalszych! :wink: Uciekliście z Warszawy pod Kraków?
jk69 - 06-10-2006 11:12
Tak.
Olena - 06-10-2006 18:41
A skąd to przekonanie?
My uciekliśmy pod Kraków (południowa granica miasta) i baaaaaardzo sobie tę zamianę chwalimy. Tutaj można jeszcze kupić działki w odległości 20 minut od Rynku (samochodem) za znośne kwoty. A jak ktoś doda 10 minut to może i mieć piekne widoki na góry, i takie tam.
Pozdrawiam uciekinierów bliższych i dalszych! :wink: Zazdroszcze Wam.... przede wszystkim odwagi :) Ja musiałabym za dużo korzeni pourywać... ale kiedyś, na emeryturze.... marzy nam się siedlisko na Mazurach :)
grazia111 - 06-10-2006 19:00
A na emeryturze, to uciekać można i na Cypr. Pogoda przez cały rok.
ms. - 06-10-2006 19:01
Do ucieczki z Warszawy zmuszają przede wszystkim ceny mieszkań. My mając do wyboru zmianę mieszkania na trochę większe wolimy wybudować mały dom. Poza tym nie znam nikogo, kto po wybudowaniu się pod Warszawą chciałby do niej wrócić.
A może tylko znam za mało osób i moja próbka nie jest reprezentatywna?
marta
Olena - 06-10-2006 19:14
A na emeryturze, to uciekać można i na Cypr. Pogoda przez cały rok.
A Ty wiesz grazia111... kuuuuuuuuurcze, że ja wcześniej o tym nie pomyslałam! :o Cypr jak Cypr... ale jakby tak Kreta???? Oliwki bym sobie hodowała, raki piła... łojjj.... Ty masz łeb kobieto! :)
speek - 08-10-2006 18:35
Od 9 lat poza Warszawa na własnym bez bloku.Teraz zmieniamy miejsce zamieszkania ale nigdy do bloku nie wrócimy.
Dlaczego? ...Mamy swój zamkniety świat,swój trawnik i domek w ktorym
robimy co chcemy.Owszem jest Józio i Helcia-ciekawi bardzo ale tylko w oddali za bramą.Im mniej o tobie wiedza tym lepiej.
Pozdrowienie,choc ich nie lubisz,ma magiczna moc.
grazia111 - 09-10-2006 19:32
speek - ja mam inne odczucia
Mieszkamy w bloku i każdy ma tu swoje sprawy. Sąsiedzi anonimowi.
Teraz rozpoczęliśmy budowę i znamy już wszystkich naszych przyszłych sąsiadów. Bardzo mnie cieszy, że mam fajnych przyszłych sąsiadów.
Podobno dobry sąsiad to podstawa.
tomek1950 - 09-10-2006 19:43
[quote="Olena"]
ale kiedyś, na emeryturze.... marzy nam się siedlisko na Mazurach :) A my chyba już w przyszłym roku na Mazury. Termin się ciągle odwleka z różnych powodów. Do emerytur jeszcze parę lat zostało, ale... :D
komarek - 20-10-2006 11:38
Ja już uciekłam z jednego miasta na Śląsku. Teraz od 8 lat mieszkam w Piasecznie i zamierzam wyprowadzić sie dalej.
Obecnie meszkamy na osiedlu, które nazwyane jest gettem. Moloch okropny, bloki blisko siebie, wąskie ulce i parkujace na chodnikach samochody. Typowa sypailnia dla Warszawy. Tłok nieziemski i odchody psie na każdym kroku.
Dopiero neidawno dojrzałam do decyzji o budowie własnego domu choć mąż namawiał mnie do tego już dawno temu. Teraz perspektywa własnego kawałka ziemi, ogrodu, śpiewu ptaków i wolności sprawia, że zrobię wszystko by wreszcie wyprowadzić sie z tego blokowiska.
Pozdrawiam wszystkich uciekających z wielkich miast
michal_m - 20-10-2006 12:12
Ja już uciekłam z jednego miasta na Śląsku. Teraz od 8 lat mieszkam w Piasecznie i zamierzam wyprowadzić sie dalej.
Obecnie meszkamy na osiedlu, które nazwyane jest gettem. Moloch okropny, bloki blisko siebie, wąskie ulce i parkujace na chodnikach samochody. Typowa sypailnia dla Warszawy. Tłok nieziemski i odchody psie na każdym kroku.
Dopiero neidawno dojrzałam do decyzji o budowie własnego domu choć mąż namawiał mnie do tego już dawno temu. Teraz perspektywa własnego kawałka ziemi, ogrodu, śpiewu ptaków i wolności sprawia, że zrobię wszystko by wreszcie wyprowadzić sie z tego blokowiska.
Pozdrawiam wszystkich uciekających z wielkich miast Chyba jesteśmy sąsiadami - sądząc z opisu osiedla. My się z niego wynosimy z końcem listopada tego roku, poza Warszawę.
komarek - 20-10-2006 13:01
Jeżeli mieszaksz na osiedlu słowicza to prawdopodobnie mijamy się czasami
tomek1950 - 23-10-2006 22:46
[quote="Olena"]
... ale kiedyś, na emeryturze.... marzy nam się siedlisko na Mazurach :) My już mamy własne takie siedlisko. Zostało tylko co nieco do zrobienia.
Do emerytury jeszcze kilka lat, ale jak wszystko pójdzie po naszej myśli to z warszawiaka od wielu pokoleń zmienię się w Mazura ;) i to już w przyszłym roku.
:)
ms. - 24-10-2006 15:21
grazia111, naukowcy już dawno wszystko ponazywali. Mieszkanie w bloku jest twoją przestrzenią prywatną. Wszystko co za drzwiami to już od razu przestrzeń publiczna. Ludzie zamykają się coraz bardziej w swoich przestrzeniach prywatnych. Nie znają się, mówią lub nie mówią dzień dobry (ja do tej pory nie rozpoznaję ludzi z mojego bloku, tylko ich samochody). Na drugiem biegunie są ludzie z domków, którzy mają bardzo dużo przestrzeni prywatnej i badania wykazały, że tacy ludzie łatwiej się socjalizują. Tam pojęcie "swój człowiek" dotyczy najczęściej całej miejscowości.
komarek - 25-10-2006 09:05
Zgadzam sie z ms.
Podobno ludzie z miejscowości Łoś za Piasecznem tak sie identyfikują z miejscem zamieszkania, że nawet na samochodach mają nalepki z łosiem a żyją jak jedna wielka rodzina. Takiego dobrego współżycia nawet nie am w klatach z 15 mieszkaniami.
Życzę powodzenia wszystkim uciekającym nie tylko z Warszawy.
parr - 25-10-2006 09:29
Ja mam akurat odwrotne doswiadczenia.Mieszkam w nowym bloku i znam prawie wszystkich sąsiadów w klatce(6 pięter).Z niektórymi sąsiadami się zaprzyjaźniliśmy i razem dość często się spotykamy.Jednych nawet namówiliśmy do budowy domui ucieczki poza Warszawę.
Renka Grabow - 25-10-2006 11:19
Paar,
Pewnie dlatego znasz wszystkich, że wprowadziliście sie w tym samym czasie, w nowych blokach wiekszość to ludzie młodzi, dodatkowo wspólne przeżycie pod tytułem nowe mieszkanie...
Ja mieszkam w naszym mrówkowcu na Pradze już osiem lat i właściwie rozmawiam zaledwie z klikoma sąsiadami, a ludzi zaczęłam kojarzyć dopiero po pierwszych dwóch latach :oops:
Renka Grabow - 25-10-2006 11:24
ms. całkowicie zgadzam się z tobą, też zaobserwowałam taką prawidłowość - pierwszego dnia na działce usłyszelismy zza płotu: Ooo nowi sąsiedzi i maluszek WITAMY!!! Ożywi się nam życie tutaj!
Trzymam kciuki za wszystkich "uciekających", niech nam się tylko drogi poprawiają :wink:
parr - 25-10-2006 12:08
Renka faktycznie było tak jak napisałaś.Ale ani odrobinę nie będzie mi żal,że uciekne z blokowiska.
komarek - 25-10-2006 12:13
Jest dokładnie jak piszecie. u mnie w klatce jest 12 mieszkań i ja akurat raczej wszystkich sąsiadów znam i z niektórymi dobrze żyję (typu kawka lub pożyczka bo zabrakło cukru) ale ten brak prywatności dobija mnie totalnie. Mam niby ogromny taras, na którym mogłabym imprezy robić ale cóż z tego gdy wokół wszyscy wszystko widzą i słyszą. A sąsiadka akurat mokre pranie wywiesiła i mi na głowę kapie.
Pozdrawiam wszystkich uciekających i tych którzy kochają duże miasta
smartcat - 25-10-2006 12:59
A ja ostanio wsród niektorych znajomych i znajomych znajomych obserwuje odwrotny trend. Kupują apartamenty w okolicach centrum Warszawy a chca sprzedać domy. Wynika to z faktu ze zbyt dużo czasu traca na dojazdy w ciagłych korkach. Sami jakoś by może to zniesli ale jesli dzieci chodza do szkoły w Warszawie a potem jescze jakieś zajęcia dodatkowe to dzień zaczyna sie o piatej rano a kończy powrotem do domu późnym wieczorem i są tym wykończeni.
parr - 25-10-2006 15:47
ooo
- 25-10-2006 16:45
Hello,
komarek napisał/a: tak właśnie mam!
hmm, miejscowość raczej nie przypomina osady Amiszów - jeśli o to chodziło
dla zainteresowanych naszymi okolicami polecam stronkę: www.milosnicy.pl :lol:
pozdrawiam,
smartcat - 25-10-2006 16:53
Hello,
komarek napisał/a: tak właśnie mam!
hmm, miejscowość raczej nie przypomina osady Amiszów - jeśli o to chodziło
dla zainteresowanych naszymi okolicami polecam stronkę: www.milosnicy.pl :lol:
pozdrawiam, Takie małe ojczyzny, poczucie wspolnoty w miejscu gdzie sie mieszka super, podoba mi sie!! Jak ktoś sie wychowa w takiej okolicy to posiada nie tylko tozsamość rodzinna ale i nabywa patrotyzmu lokalnego.
komarek - 26-10-2006 09:05
[quote="Aussie"]Hello,
komarek napisał/a: tak właśnie mam!
hmm, miejscowość raczej nie przypomina osady Amiszów - jeśli o to chodziło
dla zainteresowanych naszymi okolicami polecam stronkę: www.milosnicy.pl :lol:
pozdrawiam
Pisząc o Łosiu chciałam pokazać, że w takich mniejszych miejscowościach wszyscy się znają, znajdują wspólny język i chęć przebywania razem od czasu do czasu. Nie zamykają się w swoich domach i żyją tylko dla siebie. I to mi sie podoba. Kiedyś też myślałam o znalezieniu działki w Łosiu ale wygrała opcja bliżej Piaseczna.
Życzę miłym mieszkańcom Łosia wszystkiego dobrego
- 27-10-2006 17:38
toż to 6-7 min samochodem do Piaseczna...
no, chyba że masz działkę w Zalesiu, ale to nie na moje możliwości finansowe :-? u mnie wygrała opcja 8 km dalej od P./8 km bliżej "przyrody"= 50 % taniej za grunt...
pozdrawiam,
komarek - 30-10-2006 09:02
No własnie o to chodzi, że mieszkam zaledwie 8 min od centrum a jade jakbym miała do pokonania co najmniej 30km. Ulica Puławska to jeden wielki koszmar.
Ale podoba mi sie ta strona Warszawy i chce tu pozostać.
ms. - 30-10-2006 10:53
Niespodziewanie zrobiło się piaseczyńsko i okolicznie. My też za Piaseczno, ale dojazd przez Janki, Raszyn.
darpil - 30-10-2006 22:16
O kurcze, może sie do Was przeniosę, jeśli nie ma w okolicy jakiegos przemsłu.
michal_m - 31-10-2006 09:32
O kurcze, może sie do Was przeniosę, jeśli nie ma w okolicy jakiegos przemsłu. Na naszej wsi jest jeden zakład, ale dość daleko. Poza tym zakaz prowadzenia uciążliwej działalności gospodarczej, czy jak to się fachowo nazywa. Po prostu cisza i spokój.
smartcat - 31-10-2006 16:08
Cos na temat jak to zycie na wsi moze wygladac :-)
http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=84451
abromba - 31-10-2006 21:33
A ja po półtora roku mieszkania na mojej wymarzonej wsi mam jej kryzys. Nigdy bym w to nie uwierzyła, a jednak. Perspektywa dojazdów od czwartku - czyli za dwa dni zza Zalesia Górnego w okolice Dworca Wschodniego mnie załamuje. Zaczynamy sięz zastanawiać, czy za trzy lata, kiedy starszy syn pójdzie do szkoły, nie wrócić do Wwy.
Nigdy bym nie uwierzyła w coś takiego. :-?
darpil - 01-11-2006 17:49
Słyszałem o rodzinie, która wynaęła dom komuś a sami wynajęli mieszkanie w Warszawie i tak zamierzają spędzć najbliższych kilka lat. Stwierdzili, ze nie będą kierowcami własnych dzieci.
rrmi - 01-11-2006 17:54
A co z lokalnymi szkolami?
Sa naprawde jakies felerne ?
- 01-11-2006 18:49
Myślę, że nie chodzi tu tylko o to, co "w szkole", ale bardziej o to co "po szkole"...? :o Autobus szkolny może odwieźć dzieciaki nawet pod dom, ale w nim nas (tzn. starych, he, he...) nie ma i co? Nie każdy chce/może korzystać z pomocy sąsiedzkiej. Jak rozwiązujecie lub macie zamiar rozwiązać ten problem? :roll:
Pozdrawiam,
Beithe - 01-11-2006 18:49
Ja uciekam do Otwocka. Powód prozaiczny - ceny. Miejsce piękne, las, dojazd wygodny, powietrze - bajka. Ale po ponad 20 latach mieszkania w bloku jakoś mi tam za cicho. Nie słyszę sąsiadów, szumu ulicy i czuję się, jakbym była sama na całym świecie :-? A to nawet nie domek tylko szeregówka. Mam nadzieję, że przejdzie z czasem ;)
darpil - 02-11-2006 11:57
Jak na razie planuję dowozic swoje do Warszawy. Może to zbyt daleko posunięty optymizm ale jeszcze tam nie mieszkam (po ostatnich doniesieniach nie wiem czy w ogóle tam zamieszkam), ale tak sobie to wyobrażam.
Betsi2006 - 03-12-2006 16:11
Myślę, że nie chodzi tu tylko o to, co "w szkole", ale bardziej o to co "po szkole"...? :o Autobus szkolny może odwieźć dzieciaki nawet pod dom, ale w nim nas (tzn. starych, he, he...) nie ma i co? Nie każdy chce/może korzystać z pomocy sąsiedzkiej. Jak rozwiązujecie lub macie zamiar rozwiązać ten problem? :roll:
Pozdrawiam, Buduję w okolicach Piaseczna.
Mam zamiar wozić dziecko do szkoły do Warszawy.I tak codziennie muszę jechać do pracy (a gdybym nie jechała to z mojej przyszłej miejcowości jest autobus do metra Wilanowska). Szkoła jest prawie po drodze na Mokotowie a ja i tak muszę jechać Puławską do centrum.
Po szkole? W centrum W-Wy mieszkają dziadkowie!!!!!
Pozdrawiam
Betsi
Jerry-Mc - 05-12-2006 22:17
Witam!
Do ucieczki z miasta szykujemy siĂŠ juz trzy lata.
Znalezlismy nasze miejsce na ziemi to bylo wielkie zaczarowanie.
Jezdzilismy na wies trzy razy w tygodniu praktycznie rzucilem prace.
Teraz troche wychamowalismy ale wiem ze kiedys zrealizujemy nasze marzenia a zreszta patrzĂĄc chlodnym okiem ziemia to teraz dobry interes.
Pozdrawiam
michall.m - 06-12-2006 20:33
Od pokoleń tylko z Warszawy - Wola ( przodkowie też z Poznania i Krakowa), moi rodzice i my Żoliborz i Bielany. Kocham Warszawę to moje miasto i wszystkich moich dziadków, którzy tu walczyli w Powstaniu (wiele osób z mjej rodziny straciło wtedy życie).
Mimo wszystko całe życie pragnęłam własnego nieba. Teraz realizuję moje pragnienie, sama wbrew opiniom :roll:
Nie wiem czy będzie to miejsce docelowe, może tylko letniskowe, może ktoś z rodzinki lub przyjaciół bedzie chciał tam bywać (nie lubię gdy domy stoją puste), moja córcia jest malutka,chce dac jaj możliwość chodzenia do warszawskiej szkoły, wiem że na codzienne dojazdy nie byłoby mnie stać, bo prawdopodobnie cała moja pensja wystarczyłaby jedynie na benzynę... :-?
Ale chcę pić kawę na własnym tarasie, zawieść latem koty i darować sobie kuwetę, grabić liście, sadzić drzewka, oglądać ptaszki :lol:
Buduję całoroczny mały domek, w pięknym "uzdrowiskowym" miejscu ok. 60 km na północ (E7) od Warszawy (Krysko-Joniecki Park Krajobrazowy+rzeka Wkra, cudo :D ). Miałam kiedyś działkę 25 km od W-wyprzy Puszczy Kampinoskiej, ale nigdy nie było mnie stać, żeby coś tam postawić, sprzedałam, zarobiłam, kupiłam dalej i dużo taniej i buduję.
Oczywiście, gdyby moja sytuacja była bardziej komfortowa to na pewno wyniosłabym się na stałe z Warszawy, bo życie tu jest baaardzo meczące.
Ania
Jerry-Mc - 08-12-2006 21:31
Czytam Twojego posta i jak przez kalkĂŠ mogĂŠ pisac o sobie.
Rodzina od pokolen z Warszawy (czĂŠsc mieszkala na Woli), rodzice z Zoliborza dziecinstwo spedzilem na Marymoncie buszujac po lasku bielanskim.
Czy ktos moze pamieta duzego blaszanego slonia? Wkladalem mu dlon do paszczy i do dzis pamietam gesia skorke ze strachu.
Dzialka pod Warszawa w Puszczy Kampinowskiej, sprzedana z duzym zalem, ale za jedna dziesiata uzyskanej sumy kupilismy piedziesiat razy tyle ziemi i stary dom 50km od Warszawy. Rowinierz w polnocnym kierunku niedaleko Nowego Miasta.
Szukalismy naszego miejsca na ziemi wiele, wiele miesiecy przejechalismy pol swiata.
Rok po zakupie siedliska dowiedzielismy sie przez zupelny przypadek ze nasza ziemia graniczy z ziemia mojej siostry ciotecznej o ktorej istnieniu zupelnie nie wiedzialem.
Poszedlem do niej w pewnej niedzieli i przedstawilem sie jako nowy sasiad i brat.
tomek1950 - 09-12-2006 00:08
Jestem warszawiakiem od wielu pokoleń. Ojciec walczył w Powstaniu Warszawskim. Matka z ze Starego Miasta. I wczoraj odnalazłem :o przodka który po powstaniu listopadowym wyemigrował z Polski. Może los pozwoli mi mi poznać jego potomków? ?????????????????????????????????????????
michal_m - 11-12-2006 09:26
dziecinstwo spedzilem na Marymoncie buszujac po lasku bielanskim. Czy ktos moze pamieta duzego blaszanego slonia? Wkladalem mu dlon do paszczy i do dzis pamietam gesia skorke ze strachu. No, to przy słoniu musieliśmy się spotykać. Ale teraz mieszkamy pod Piasecznem, czyli na południe od Warszawki. Ale Marymont był super. Pamiętasz kajaki i kąpielisko nad "Kanałkiem"?
Alexs - 11-12-2006 10:41
rodzice z Zoliborza dziecinstwo spedzilem na Marymoncie buszujac po lasku bielanskim.
Czy ktos moze pamieta duzego blaszanego slonia? Wkladalem mu dlon do paszczy i do dzis pamietam gesia skorke ze strachu.
Ja pamiętam słonia :) , najpierw stał potem już leżał tak mi się coś wydaje...źródełko z czystą wodą i karmniki dla sikorek co im tam wieszaliśmy z dziadkiem słoninkę. Teraz też uciekłam z tego bielańskiego blokowiska i czuję się od razu lepiej psychicznie,
pozdrawiam
axel - 11-12-2006 10:44
Witam
Czy ktoś z szanownych grupowiczów współparacował lub korzystał z usług projektanta architektury i kierownika budowy Pana Romana Lisa z Marek k/Warszawy? Jeżeli tak to proszę o wszelkie informacje i opinie na temat takiej współpracy, ponieważ rozważam możliwość skorzystania z jego usług. Za wszelkie informacje z góry dziekuję.
Jerry-Mc - 11-12-2006 21:34
dziecinstwo spedzilem na Marymoncie buszujac po lasku bielanskim. Czy ktos moze pamieta duzego blaszanego slonia? Wkladalem mu dlon do paszczy i do dzis pamietam gesia skorke ze strachu. No, to przy słoniu musieliśmy się spotykać. Ale teraz mieszkamy pod Piasecznem, czyli na południe od Warszawki. Ale Marymont był super. Pamiętasz kajaki i kąpielisko nad "Kanałkiem"? Pewnie, tam stawialem piewsze kroki na kanadyjce. Cudowne, beztroskie czasy. Kompielisko bylo super z pomostem, bojami i ratownikiem. Potem wybudowali ogromne osiedle i caly urok starego Marymontu prysl ale moze nie do konca.
A czy chodziles nad stawki? W zimie biegalem tam z chlopakami na lyzwy a w lato lapalismy cierniki.
Mmieszkamy teraz daleko, ale my tu jeszcze wrocimy
Pozdrawiam
Jerry-Mc - 11-12-2006 21:41
[/quote]
Ja pamiętam słonia :) , najpierw stał potem już leżał tak mi się coś wydaje[/quote]
To smutne, jak lezal to juz nas tam nie bylo. Chetnie bym tego slonia przygarna, gdybym tylko wiedzial gdzie on jest
Pozdrawiam.
michal_m - 12-12-2006 09:44
dziecinstwo spedzilem na Marymoncie buszujac po lasku bielanskim. Czy ktos moze pamieta duzego blaszanego slonia? Wkladalem mu dlon do paszczy i do dzis pamietam gesia skorke ze strachu. No, to przy słoniu musieliśmy się spotykać. Ale teraz mieszkamy pod Piasecznem, czyli na południe od Warszawki. Ale Marymont był super. Pamiętasz kajaki i kąpielisko nad "Kanałkiem"? Pewnie, tam stawialem piewsze kroki na kanadyjce. Cudowne, beztroskie czasy. Kompielisko bylo super z pomostem, bojami i ratownikiem. Potem wybudowali ogromne osiedle i caly urok starego Marymontu prysl ale moze nie do konca.
A czy chodziles nad stawki? W zimie biegalem tam z chlopakami na lyzwy a w lato lapalismy cierniki.
Mmieszkamy teraz daleko, ale my tu jeszcze wrocimy
Pozdrawiam Teek, cierniki nad stawkami. Wystarczył kawałek patyka, nitki i dżdżownica. Głupie rybli brały bez haczyka. A ze stawów wypływał strumyczek, na którym budowaliśmy tamy. Ale na łyżwy to chodziłem na lodowisko na AWF. I jeszcze pamiętam stare działki, już nieogrodzone, gdzie objadaliśmy się różnymi owocami, często zanim zdążyły dojrzeć.
Jerry-Mc - 12-12-2006 22:41
[/quote]
Teek, cierniki nad stawkami. Wystarczył kawałek patyka, nitki i dżdżownica. Głupie rybli brały bez haczyka. A ze stawów wypływał strumyczek, na którym budowaliśmy tamy. Ale na łyżwy to chodziłem na lodowisko na AWF. I jeszcze pamiętam stare działki, już nieogrodzone, gdzie objadaliśmy się różnymi owocami, często zanim zdążyły dojrzeć.[/quote]
Te cierniki to chyba razem lapalismy. Tamy - toz to moje ulubione zajecie cos mi sie widzi ze chodzilismy tymi samymi sciezkami. Jeszcze jak chodziles do 53 i masz kolo czterdziestki to znamy sie na pewno.
Pozdrawiam
michal_m - 13-12-2006 09:37
Do 53 chodziłem, ale do czterdziestki jeszcze tak z pięciu brakuje. Ale pewnie się widywaliśmy. Miło znowu spotkać, chociaż on-line.
Jerry-Mc - 25-12-2006 22:03
Do 53 chodziłem, ale do czterdziestki jeszcze tak z pięciu brakuje. Ale pewnie się widywaliśmy. Miło znowu spotkać, chociaż on-line. Fajnie powspominac sobie tamte czasy zwlaszcza tak daleko od rodzinnych stron i w dodatku w Swieta. Skladam swiateczne zyczenia wszystkim uciekajacym z Warszawy, wszystkim z Marymontu i Tobie Michale.
Izula71 - 28-12-2006 15:54
Jak tu się nostlagicznie zrobiło! Ja wprawdzie nie jestem urodzoną warszawianką, ale mieszkam tu od 16 lat, a na Bielanach od 7. Bardzo mi się tu podoba, ale moja prywatna przestrzeń życiowa (35 m kw. na 4 osoby) zrobiła się stanowczo za ciasna. No i stąd decyzja (i wielkie marzenie życiowe) o budowie własnego domu.
Jesteśmy w trakcie kupowania działki 30 km od granic Warszawy w okolicach Kampinosu. Ale opadły mnie takie wątpliwości i rozterki, że od kilku dni o niczym innym nie myślę.
Nasza działka jest na prawdziwej wsi. Dość rzadka zabudowa, pola (choć część już odrolniona i przeznaczona pod zabudowę mieszkaniową). Koło nas jest jeden nowy, piękny dom (ludzie z Warszawy). Kawałek dalej jeszcze dwa inne. Ale to jednak wieś. Komunikacja kiepska. Do sklepu kawałek drogi.
Sama działka atrakcyjna. Uzbrojenie w granicach, przy drodze, teren równy. No i b. dobra cena (40 zł za metr).
Ale, czy to jest miejsce na dalsze życie? Dla kogoś, kto całe życie mieszkał w mieście, to trudna decyzja. Co myślicie na ten temat, jakie są Wasze doświadczenia? Za każdą radę będę wdzięczna.
Pozdrawiam
Iza
Alexs - 28-12-2006 16:18
Wiesz, ciężka decyzja, ja mieszkałam prawie 30 lat na Bielanach, nie potrafię się gdzie indziej poruszać, nie wiem w jakim sklepie coś dobrego, masakra po prostu, za rok planuję się przeprowadzić również 30 km od Warszawy, co prawda sklepik mały będzie 50 m. domy są w pobliżu ale i tak się bardzo boję, tego, że korki, że nie ma marketu pod nosem, będę się musiała nauczyć żyć, robić zapasy żywności, ciężko będzie, jednak jest dużo plusów, większa przestrzeń, prywatność, cisza przede wszystkim , chociaż jak na razie mi nie przeszkadza hałas, jestem jeszcze na etapie nocnego życia klubowego, tak, że nie wiem czy to dobre zmiany, nie jestem do końca przekonana do tej emigracji na wieś, bo nigdy tak nie mieszkałam, uległam namową rodziny i znajomych, że to dobre i mam nadzieje, że będę im wdzięczna za to
mario1976 - 28-12-2006 16:22
A ja jestem od urodzenia (juz 30 lat) warszawiakiem, moja żona także. Mieszkamy sobie na Bielanach w 36 metrach. Ostatnio dołączył do nas nowy lokator (ma 4mc :D ) i postanowiliśmy kupić mieszkanie. W grę z róznych względów wchodziły Bielany, Żoliborz i Bemowo. Chcieliśmy 60-70m2. Ceny niestety sa jakieś nie z tej planety (okolice 400 tysiecy). Postanowiliśmy sie więc budować. Mamy działeczkę 5 km od granic miasta i jakieś 10-13 km od PKiN. Na Bielany do rodziców mamy 13 km. 400m od działki jest komunikacja podmiejska i busiki, blisko do sklepu (Gmina Babice), media w drodze.
Tak więc u nas dom i działka wygrały z mieszkaniem pod względem cenowym. Budujemy niewielkii domek 120m2. Jeżeli nasza inwestycja na przestrzeni kilku lat (częśc wykończeniówki będziemy robili etapami własnym sumptem) przekroczy nawet wartość mieszkania to wolę spłacac po 100zł kredytu miesięcznie więcej, mieć własny ogród, garaż :o i dwa razy więcej powierzchni niż w bloku.
Po drugie sąsiedzi: nasz blok jest w starym budownictwie a ściany są chyba z dykty. Dobijają mnie już imprezy, awantury (ostatnio kupiłem stopery), zalewanie (ostatnio zalano nas dwa razy), brak miejsc parkingowych, dewastacje samochodów etc.
Budowę zaczynamy w lipcu 2007, a na Świeta 2008 chcemy już być w nowym domu :wink:
Jerry-Mc - 30-12-2006 23:02
Pytanie powinno brzmiec nie czy siĂŠ przenosic tylko jak to zrobic madrze a to w naszych warunkach nie jest takie proste. Na pocieszenie powiem ze z Londynu tylko w 2005 roku ucieklo na wies 250tys rodowitych londynczykow. Przez najblirzsze 10 lat planuje sie budowe 2milionow domow na angielskiej wsi.
michal_m - 03-01-2007 10:49
Dla nas ruch był stopniowy - najpierw z Bielan do Piaseczna, obecnie wolnostojący dom pod Piasecznem. Póki co jest nas trójka, w domu dwa autka, do sklepu tylko samochodem. Na razie jesteśmy przeświadczeni o trafności decyzji i nie zanosi się na zmianę zdania. Cisza, spokój, las, fajni sąsiedzi. 10-letni synek znajomych jak przyjechał pierwszy raz zasunął tekst "Ale ta wasza wieś jakaś taka wypasiona!" :lol:
Samuel&Mysia - 03-01-2007 16:26
Ciekawe, cos duzo nas wlasnie z Bielan sie wynosi - my tez, konkretnie z Chomiczowki :) Ja (Samuel) jestem przyjezdny, w Warszawie od szesciu lat, z czego na Bielanach ostatnie poltora, ale Mysia mieszka na Chomiczowce od dziecinstwa, a w Warszawie od urodzenia. Ale tak naprawde jedyne czego sie boimy to dlugie dojazdy do pracy. Zmiana okolicy - raczej nie. Moze dlatego, ze do Centrum Janki bedziemy mieli niedaleko :)
ms. - 03-01-2007 21:50
Ja w tej chwili dojeżdzam zapchanymi Alejami Jerozolimskimi, które zamienię na zakorkowaną Puławską.
JoShi - 03-01-2007 22:23
Ale tak naprawde jedyne czego sie boimy to dlugie dojazdy do pracy. Zmiana okolicy - raczej nie. Moze dlatego, ze do Centrum Janki bedziemy mieli niedaleko :) A ja wręcz przeciwnie. Tak bardzo potrzebowałam zmienić otoczenie, ze mnie nawet dojazdy nie odstraszyły. 45-60 minut i jestem w centrum. Nawet teraz kiedy robia skrzyżowania przy ostrobramskiej.
warkot - 04-01-2007 11:09
To ja dołączam, uciekam z mokotowa. Całe życie z mężem spędziliśmy w wawce. Uciekamy w rejony Tarczyna, przeszczenie takie że w głowie się kręci. Chełmoński spoczywa za rogiem. Bałam się że będe się bała spania w domu - cicho, ciemno, strrrraszno. Ostatnio zmuszona sytuacją spędziłam kilka nocy w domu (niewykończonym jeszcze) spalam jak dziecko, pierwsza noc spowrotem w mieszkaniu była straszna. Nagle usłuszałam wszystko i zrozumiałam dlaczego całe życie jestem zmęczona. Przy okazji - podczas jednego z pierwszych poranków w domu po dobrych 15 minutach zorientowaliśmy się że nam chlopaki prąd borują pod oknem - co znaczy przyzwyczajenie do hałasu.
Alexs jeśli prowadzisz życie nocnoklubowe, to wydaje mi się że dla Ciebie jeszcze nie czas mieszkania na zadupiu. Sama takie kiedyś prowadziłam i wtedy KATEGORCYZNIE wiedziałam że nie chcę mieć domu. Zmieniło mi się po kilku latach, ale sama do tego dojrzałam.
aneta1235 - 18-03-2007 23:05
Witam.To i ja sie dołączę.Od 4 lat mieszkam 50 km od Warszawy na razie w miasteczku,ale budujemy się na wsi 15 km dalej.Dlaczego uciekłam z Warszawy ? Bo nie widziałam dla mnie,męża i synka perspektyw.Mieszkalismy na Woli w bloku 10 pietrowym "gomułkowskim" na 37 m2 ,na 6 pietrze bez balkonu (ale za to z piwnica,bo kto miał balkon to nie miał piwnicy) hi hi hi !! :lol: Ale jaja. Na dodatek w bloku kiedys był ssyp i dzicy ,wychodowani lokatorzy prusaki.Łaziły wszędzie.Okropność brrr.Nie stac nas było na sprzedanie tego mieszkania i kupienie w innym miejscu w warszawie, więc po sprzedaży kupiliśmy 70 m2 (4 pokoje,wc osobno,buzy balkon i piwnica :lol: ) w Sochaczewie za te same pieniądze.Luksus.Teraz jesteśmy w trakcie budowy swojego domku.
Pozdrawiam
Alexs - 19-03-2007 08:30
Alexs jeśli prowadzisz życie nocnoklubowe, to wydaje mi się że dla Ciebie jeszcze nie czas mieszkania na zadupiu. Sama takie kiedyś prowadziłam i wtedy KATEGORCYZNIE wiedziałam że nie chcę mieć domu. Zmieniło mi się po kilku latach, ale sama do tego dojrzałam. wiem, wiem, że będzie ciężko z wyjsciami, na szczęście mam się gdzie zatrzymać na weekend w Warszawce, więc raz co drugi tydz gdzieś wyskoczę....ogólnie się boję tej przeprowadzki bo odkąd pamiętam mieszkałam w bloku i się o nic nie martwiłam, śmieci zabrali, kanaliza była, woda ciepła była, centralne prawie darmo. Ale więcej plusów przemawia za domkiem jednak.
Samuel&Mysia - 19-03-2007 10:11
Ostatnio znalazlem w jakims hipermarkecie plan Warszawy i okolic, ktory obejmuje tereny od Nowego Dworu Mazowieckiego az gdzies pod Radom, a rownoczesnie ma dokladnie rozrysowane wszystkie autobusy, lacznie z sieciowymi :D No i tak sobie go ogladam, zagladajac co chwila na strony ZTM'u... i wychodzi mi, ze wcale nie jest tak tragicznie. Jasne, ze Aleja Krakowska jest notorycznie zakorkowana, ale jak na Okeciu przesiade sie w tramwaj, do w centrum jestem w 25-30 minut, a u mnie w pracy na Pradze w 40-45, a to wszystko dzieki polaczonym biletom MZK-WKD-KM :) Kaczynski przez cala swoja kadencje nie potrafil zalatwic tego, co Hania zalatwila w ciagu paru miesiecy :)
Z trasa miedzy naszym domem a Okeciem bedzie trzeba sobie jednak jakos radzic, bo autobusy sieciowe stoja w korkach jak wszyscy... moze skuter w cieplejsze dni?
dante - 22-03-2007 19:41
Witam wszystkich :)
My jeszcze nie uciekliśmy z Warszawki, ale wszystko ku temu się zanosi :) mamy już działkę w Markach dokładnie 15 km od Placu Bankowego :) A co do samej Wawki mieszkamy w niej prawie 3 latka i już mamy serdecznie dość, oboje z żoną wychowaliśmy sie na wsi i w sumie na początku kiedy nie mieliśmy jeszcze dziecka jakoś szło wytrzymać, ale teraz mamy dość mieszkamy prawie w samym centrum jeden wielki hałas, z dzieckiem na spacer trzeba jechac 15 minut samochodem do parku wszędzie po zimie psie odchody itd. dziecka na chwilę z oczu nie wolno spuścić itd. sąsiedzi młodzi wiecznie trzeba zaprowadzać porządek 8) Dobrze, że sąsiada mam spoko razem potrafimy rozgonić niezłe towarzycho, ale ileż tak można chcemy jak najszybciej uciec. Mam nadzieje, że nam sie uda :)
I tego życzę wszystkim którzy o tym marzą 8)
michal_m - 23-03-2007 09:27
Dawno mnie nie było, dopiszę kilka spostrzeżeń w miarę świeżego mieszkańca domu na wsi:
1. Fajnie jest wyjść na działkę i zapalić ognisko. Zresztą ogień w kominku też jest super.
2. W końcu mamy miejsce, gdzie nasza córa może się nauczyć jeździć na rowerze - na osiedlu gdzie mieszkaliśmy było to absolutnie niemożliwe.
3. Sąsiedzi są w podobnym wieku, więc i dzieciaki na całej ulicy świetnie się dogadują.
4. Dodatkowy luksus to fakt, że do szkoły jest tylko 1,5 km. Do pracy dalej, ale jadąc opłotkami nie jest źle.
5. Nikt za ścianą się nie kłóci, nikt nie przyjdzie z dołu jak mała odbija piłkę, itp.
Mam nadzieję, że nigdy nie będę zmuszony do powrotu do miasta.
Pozdrawiam wszystkich uciekających.
Lunetka - 28-08-2007 00:06
- rodowita Warszawianka
- uciekłam z Wa-wki 2 lata temu do Piaseczna,
- a jak dobrze pójdzie, to za 2 latka ucieknę do Dawidów :lol:
Czołem wszyscy UCIEKINIERZY ! ! !