Czy też czujecie sie zmęczeni...?
elais - 09-07-2007 16:26
Powiem wam szczerze że czuję sie trochę zmęczona budową, a dopiero jestem na etapie budowania podpiwniczenia. Myślałąm, że edize prościej. Za bardzo sie wszystkim przejmuje iboję sie ze po roku moge mieć własny dom, ale nie będzie we mniej uż radości życia, spontaniczności, że przybędzie mi zmarszczek mimo tego ,że mam dopiero 26 lat. Czy maciej akieś sposoby, żeby tak sie tym wszystkim nie przejmowac i jakoś przeżyć budowę? systemem gospodarczym??
Xena z Xsary - 09-07-2007 16:31
ja jestem tak zmęczona, ze dzisiaj na myśl o pójsciu na budowę rozbolało mnie gardło
naprawdę jestem bardzo bardzo juz zmęczona a jestem na etapie wylewek....
selimm - 09-07-2007 16:47
dobije Was, dopiero wykończeniówka
elutek - 09-07-2007 16:57
dobije Was, dopiero wykończeniówka niestety, ale to prawda...
jestem już tak zmęczona tą wykończeniówką /a trwa ona
już prawie 5 lat/ że jest mi już wszystko jedno, jaki kolor,
jaka grubość, jaki model, jak pracują fachowcy itp.
i potrzebuję urlopu, długiego i daleko :(
elais - 09-07-2007 16:57
A ja sobie myslę, że najgorszy jest ten stan surowy, poźniej juz moze bedize łatwiej. To już będą drobniejsze rzeczy, jakoś bedzie można nad tym zapanować.
kuleczka - 09-07-2007 17:00
A ja sobie myslę, że najgorszy jest ten stan surowy, poźniej juz moze bedize łatwiej. To już będą drobniejsze rzeczy, jakoś bedzie można nad tym zapanować. Rozczaruję Cię, to właśnie na to "poźniej" trzeba sobie zostawić najwięcej siły, zapału :wink:
Stan surowy przy wykończeniówce to pikuś.
Przynajmniej u mnie tak było.
Xena z Xsary - 09-07-2007 17:00
o tak sobie myśl:>, (że surówka wykańcza....)
dżordż5 - 09-07-2007 17:19
Zgadzam się z opinią, że to "wykończeniówka wykańcza". Jeżdżenie od sklepu do sklepu za kafelkami - może te, a może inne; wybieranie armatury, baterii, kolorów na ściany to jest dopiero wyzwanie i pożeranie czasu. O pieniądzach nie wspomnę. Najgorzej wspominam wybieranie kafelków.
kuleczka - 09-07-2007 17:30
Kafelki, gresy, parkiety, fugi, kleje, wanny, brodziki, kabiny, muszle, geberity, drzwi, ościeżnice, klamki, parapety, listwy, umywalki, zlewy, baterie, farby, kolory, tynki, struktury..................
i najważniejsze........................."fachofcy"!!!
a gdzie meble, karnisze, dywany, roletki, zasłonki, firanki, lampy, kinkiety, halogeny...........
:D
tuuska1 - 09-07-2007 17:58
No właśniie.Ja nie mam już siły dokonywać kolejnych wyborów. Boję sie wybrać cokolwiek- bo może to znów zły wybór i będę niezadowolona. Dziś oddałam do sklepu zwykłe lustro do wc-bo po przymierzeniu było małe.
Ale paneli , które muszę juz zakupic na całe poddasze pewno nie bedę mogła zwrócić gdy okażą sie zbyt jasne lub ciemne. Myslałam,że urządzanie mieszkania będzie przyjemne- zdecydowanie jednak nie jest. Też jestem okropnie zmęczona. ,a tu jeszcze wybór koloru ścian no i mebli, brrrrrrrr
Renia - 09-07-2007 18:08
Czy maciej akieś sposoby, żeby tak sie tym wszystkim nie przejmowac i jakoś przeżyć budowę? systemem gospodarczym?? Tak, zamówiłam sobie nowego kota w hodowli, będe mogła wieczorem wziąć go do łóżka i wyżalić się na wszystko, wypłakać sie w futerko i na drugi dzień będzie troche lżej. Poprzedni kot odszedł i nie miałam przez 2,5 roku w co płakać..... zdecydowanie gorzej bylo żyć.
Domownicy nie mieliby cierpliwości słuchac tego wszystkiego, a kot słuchał i do tego mruczał pocieszająco....
Może są tez inne sposoby przetrwania ..... ?
arcobaleno - 09-07-2007 20:31
Ja jakoś to przetrwałam, bez większego uszczerbku na zdrowiu, "budowlanych"zmarszczek też nie zauważyłam - podobnie jak autorka mam PRAWIE 26 lat 8) :lol: - przez jakiś czas zostałam sama z budową na glowie, z fachowcami do pilnowania, z 4-miesięcznym dzieckiem na ręku i bez dachu nad glową :roll: (mąż wyjechał zarabiać na płytki, panele, farby itp itd :wink: ) Może i były momenty zmęczenia (ale na pewno nie zwątpienia), braku sil, ale na krótko, budowa raczej dodawała mi skrzydeł, to planowanie, wybieranie, poczucie wicia WŁASNEGO gniazdka...Fajne uczucie :D Na pewno łatwiej i przyjemniej by było gdyby się miało nieograniczony budżet, a tak wiele ograniczeń...ale cóż - daliśmy radę :D
Praktycznie wszystkie prace od zera do wykańczania wykonane były we własnym zakresie. Ja cały "plan" na dom miałam w glowie już duużo wczesniej - więc łatwiej było mi potem wybierać szczegóły bo miałam wytyczoną ścieżkę, której sciśle się trzymałam. Myślę, że lepiej jest też nie rozciągać zbyt długo w czasie wykończeniówki bo potem rzeczywiscie zapału może zabraknąć i wszystko może się stać nagle mało ważne..
Xena z Xsary - 09-07-2007 21:00
zaraz ,....to te zmarszczki na moim czole i pod oczami - to winna jest cholerna budowa?
o nieeeeeeeeee...
mogłam kupic mieszkanie....przede mna wykończeniówka...
dżordż5 - 09-07-2007 21:06
..
Trafiłaś w samo sedno, nic dodać, nic ująć.
futrzak 61 - 09-07-2007 21:13
Mam stan surowy otwarty.NIE STRASZCIE MNIE!!! :cry: :wink: A tak poważniej ,to mam czasami dosyć tej budowy(fizycznie i psychicznie).Wtedy robię dzień przerwy od budowy, nie myślę o tym. Idę z rodziną na spacer,na piwo, pooglądam telewizor, poczytam coś(np. FORUM Muratora :D :D :D ) i zwykle mi przechodzi. A na drugi dzień:"do roboty, do roboty". Pozdrawiam.
Xena z Xsary - 09-07-2007 21:21
futrzak to działa mniej więcej do tynków wewn.
potem trzeba robic dłuższe przerwy albo tzw kuracje po 30stce
Żelka - 09-07-2007 21:24
wykonczenowka wykancza :-?
prawie zabiera radosc z budowania domu
futrzak 61 - 09-07-2007 21:41
Xena, a co to za kuracja? bo po 50-tce, a jeszcze lepiej po 100-tce (i zagrycha) to rozumiem, ale po 30stce :o :o :o .[/quote]
KAS01 - 09-07-2007 22:13
Stan surowy to byla czysta przyjemnosc. Etap instalacji przeszedl tez bez problemu. Jednak teraz im blizej konca, tym bardziej mi sie nie chce. Najbardziej nie lubie tego ciaglego chodzenia po sklepach (nic mi sie nie podoba, dodatkowo zona ma inny gust), dokonywania wyborow, szukania fachowcow (rzadko na takich trafiam). Zona marudzi, ze zajmuje sie tylko budowa i nie poswiecam jej czasu (pracuje zagranica i jak jestem w Polsce, to prawie caly czas poswiecam budowie). Wszystkim zajmuje sie sam (lacznie z zarabianiem na ta budowe),na wszystkim sie musze znac (bo "fachowcy" niedouczeni), nie moge liczyc na pomoc rodziny. Czuje juz, ze sie juz wypalilem.
PS W sierpniu wyjade sobie na dlugie wakacje, to moze znowu odzyskam ochote na budowanie.
pozdrawiam
Konrad
arcobaleno - 09-07-2007 22:16
KAS01 - jakbym swojego męża słyszała :wink:
jedź na te wakacje - to Ci na pewno dobrze zrobi.
A żonie daj wolną rękę w wykończeniach :D
Powodzenia i pozdrawiam :D
KAS01 - 09-07-2007 22:22
KAS01 - jakbym swojego męża słyszała :wink:
jedź na te wakacje - to Ci na pewno dobrze zrobi.
A żonie daj wolną rękę w wykończeniach :D
Powodzenia i pozdrawiam :D Ja jej daje wolna reke, namawiam zeby sama cos poszukala. Ale ja to wogole nie interesuje. Najchetniej dalej mieszkalaby w bloku na 36m2.
Tylko gdy odwiedzaja nas znajomi (gdy robimy grila, bo inaczej by nie przyjechala), to pokazuje z duma co juz zrobilismy i tlumaczy co i jak jeszcze bedziemy robic.
arcobaleno - 09-07-2007 22:29
KAS01 - jakbym swojego męża słyszała :wink:
jedź na te wakacje - to Ci na pewno dobrze zrobi.
A żonie daj wolną rękę w wykończeniach :D
Powodzenia i pozdrawiam :D Ja jej daje wolna reke, namawiam zeby sama cos poszukala. Ale ja to wogole nie interesuje. Najchetniej dalej mieszkalaby w bloku na 36m2.
Tylko gdy odwiedzaja nas znajomi (gdy robimy grila, bo inaczej by nie przyjechala), to pokazuje z duma co juz zrobilismy i tlumaczy co i jak jeszcze bedziemy robic. aa to inna sprawa..moze ją też to zaczyna przerastać i dlatego się odsuwa...
Częsciej grillujcie i szukajcie przyjemnych stron mieszkania w domku, kupujcie czasiposma wnętrzarskie - moze złapie bakcyla 8)
KAS01 - 09-07-2007 22:37
...
aa to inna sprawa..moze ją też to zaczyna przerastać i dlatego się odsuwa...
Częsciej grillujcie i szukajcie przyjemnych stron mieszkania w domku, kupujcie czasiposma wnętrzarskie - moze złapie bakcyla 8) Dokladnie tak. Boi sie podejmowac samodzielnie decyzje. Po za tym twierdzi, ze sie absolutnie na tym nie zna. Czasopisma wnetrzarskie czasami oglada, ale nic to nie daje.
Na jej usprawiedliwienie musze napisac, ze ona tez sporo pracuje, a jak ma dzien wolny, to ma duzo spraw do zalatwiania (nie zwiazanych z budowa).
pozdrawiam (i lece do domu)
kofi - 09-07-2007 22:41
Najbardziej nie lubie tego ciaglego chodzenia po sklepach (nic mi sie nie podoba, dodatkowo zona ma inny gust) No właśnie: jak nie trzeba wybierać, to tyle rzeczy się człowiekowi podoba, ale jak trzeba kupić to raptem jakoś tak ... nic nie zwala z nóg i to co już było wybrane jakoś przestaje sie podobać...
Kwestie fachowców pominę, żeby nie denerwowac koleżanki....
a_gnieszka - 09-07-2007 22:49
Ooo, a ja już zaczynałam mieć wyrzuty sumienia, że czuję takie zmęczenie, podczas gdy powinnam sie cieszyć :roll: Dobrze przeczytać, że nie tylko ja to mam :oops: :wink:
Niby nie powinnam narzekać, bo u nas idzie szybciutko i ekip szukać nie trzeba - jedna od początku. Ale mam już dość tych wszystich decyzji, sklepów, banku... Walki z ZE o prąd, użerania się z gminą o drogę, szukania koparek, wybierania kafelków, rozmieszczania kontaktów... Można by wyliczać do jutra. Dzisiaj pokonało mnie wyliczenie ilosci potrzebnej glazury do łazienki, nie mam pojęcia ile płytek ozdobnych, ile mam mieć zapasu... Muszę za chwilę do tego wrócić i policzyć, bo jutro znowu do sklepu - a na samą myśl mam dreszcze :( Do tego stopnia mam dość, że zastrajkowałam dzisiaj i nie pojechałam na działkę... :o :-?
No cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo... :o :roll: Skreślam dni w kalendarzu do przeprowadzki i robi mi sie trochę lepiej...
Zopafisa - 09-07-2007 22:58
A mi się wszystko podobało :D
I stan surowy i wykończeniówka - a teraz najbardziej podoba mi się mieszkanie we własnym domu !!!
No ale może dlatego ze wprowadziliśmy się po 10 miesiącach od wbicia pierwszej łopaty i nie zdążyłam się zmęczyć. :roll:
kubaimycha - 09-07-2007 23:27
...trochę jeszcze przede mną...ale obok może lekkiego zmęczenia ciągle jestem podekscytowana...Wizję - zarys mam w głowie od dłuższego czasu...właściwie powstał na etapie wyboru projektu...Konsekwentnie dążę do niego, wybierając kafelki, gresy, oświetlenie...Oczywiście wciąż mam obiekcje czy to do tamtego będzie pasować...Dlatego zawsze z nowym pomysłem muszę się "przespać"...
Zamierzałam wziąć do pomocy projektanta wnętrz...Teraz cieszę się, że sama podjęłam się zadania...Mam wrażenie, że ten dom naprawdę będzie mój
mokka - 09-07-2007 23:45
Jak to dobrze, że już wszystko za mną. Nigdy nie miałam problemów z podejmowaniem decyzji, ani budowlanych, ani zawodowych. Mój M w ogóle nie miał czasu na budowę, układ był jasny i nie było, że boli. Budowa to nie operacja na otwartym sercu , bez przesady są ważniejsze jak dla mnie sprawy w życiu. Ja zawsze byłam zmęczona i chyba jestem do tego stanu przyzwyczajona, nie ma problemu. Jest dużo do zrobienia , to robię , proste. Lubię wyzwania i muszę Wam powiedzieć, że przy wszystkich przeciwnościach losu i doświadczeniach, budowa to pikuś. Trochę dystansu i zdrowego rozsądku i od razu jest łatwiej. Te wszystkie dylematy, jaki kolor itp. dziwne, ale ja od dziecka mam ulubione kolory, meble, rośliny, żyję z moim gustem i preferencjami ładnych parę lat i nie mam dylematów. Po prostu wiem co lubię. Mój dom nie musi się nikomu podobać, jest dla mnie a ja jestem szczęśliwa i chyba oto chodzi.
kubaimycha - 09-07-2007 23:49
Mój dom nie musi się nikomu podobać, jest dla mnie a ja jestem szczęśliwa i chyba oto chodzi. ...wychodzę z takiego samego założenia...najważniejsze, że od początku do końca będzie mój...modę zostawiam tym, którym na niej zależy...
mokka - 10-07-2007 00:16
Moda to kochanka na jedną noc. Tak mówiła moja babcia, a babci trzeba słuchać :D.U mnie zero architektów, ogrodników, Zosia -samosia to ja, tylko lottek utwierdza mnie w przekonaniu, że czasem się mylę, tak twierdzi mój M a i jeszcze zero skromności, ja mam najładniej i wszystko wiem lepiej :D .Szczęście to stan umysłu, podobno dziedziczny. U mnie w rodzinie w większości to szczęśliwi ludzie, mój M czasem zastanawia się czy my jesteśmy normalni? :D . Nieważne, aby ten system działał.
agnieszkakusi - 10-07-2007 07:29
to prawda, że dopiero wykończeniówka wykańcza...miałam dosyć wybierania płytek, mebli, lamp. Jechaliśmy do sklepu i robiło mi się niedobrze. Nie byłam w stanie zadrzeć głowy do góry, żeby obejrzeć lampy. Na słowo "meble" reagowałam wysypką. Teraz do wybrania pozostała nam wykładzina, kanapa, lampa do dużego pokoju. I nawet nie mam ochoty jechać i szukać...jako tako wszystko rozpakowaliśmy, pozostaje do sprzątnięcia cała garderoba, bo rzeczy są tylko wrzucone na półki i szorowanie dwóch łazienek. Ale to poczeka....wczoraj wieczorem byłam sama w domu, bo mąż pojechał na noc do pracy, a córka ze względu na brak podłączonego pieca, mieszka u moich rodziców. I wiecie co? Usiadłam sobie przed domkiem z kubkiem gorącej herbaty, patrzyłam na las, słuchałam ptaków i jedna myśl jaka przyszł mi do głowy to: WARTO BYŁO SIĘ PRZEMĘCZYĆ...
bryta - 10-07-2007 10:30
Niedawno tez myslalam zeby zalozyc taki watek .
Tez czuje sie zmeczona a jestem dopiero na etapie dachu .
Martwia mnie ceny (wydaje sie wiecej niz sie zaplanowalo ) totalny brak czasu .
Najgorsze jest to ze zaczynam byc niewolnikiem budowa -praca,praca budowa ,a tu zaczyna mi switac ze czas pomyslec o powiekszeniu rodziny tylko jak to zrobic jak na nic nie ma czasu a zarabiac na budowe trzeby .
Chyba dopadl mnie kryzys trzydziestolatki :wink:
rrmi - 10-07-2007 10:42
Jak to dobrze, że już wszystko za mną. Nigdy nie miałam problemów z podejmowaniem decyzji, ani budowlanych, ani zawodowych. Mój M w ogóle nie miał czasu na budowę, układ był jasny i nie było, że boli. Budowa to nie operacja na otwartym sercu , bez przesady są ważniejsze jak dla mnie sprawy w życiu. Ja zawsze byłam zmęczona i chyba jestem do tego stanu przyzwyczajona, nie ma problemu. Jest dużo do zrobienia , to robię , proste. Lubię wyzwania i muszę Wam powiedzieć, że przy wszystkich przeciwnościach losu i doświadczeniach, budowa to pikuś. Trochę dystansu i zdrowego rozsądku i od razu jest łatwiej. Te wszystkie dylematy, jaki kolor itp. dziwne, ale ja od dziecka mam ulubione kolory, meble, rośliny, żyję z moim gustem i preferencjami ładnych parę lat i nie mam dylematów. Po prostu wiem co lubię. Mój dom nie musi się nikomu podobać, jest dla mnie a ja jestem szczęśliwa i chyba oto chodzi. Zupelnie jakbym sama to napisala.
Mam wyzwanie i je realizuje.
Dodam co wielu z Was wie , ze budujemy sami , tylko do niektorych etapow bierzemy fachowcow , ktorzy poki co sa super i moge ich kazdemu polecic.
Wczoraj wybralam pierwsze plytki do swojej lazienki .
Jestem bardzo zadowolona. :P :P :P
selimm - 10-07-2007 10:49
Ty, to za bardzo hamerykanska jesteś !
w Polsce się narzeka i brnie do przodu :lol:
a jak się kto spyta -jak leci ? ..odpowiadamy: zawsze ch.uj..
Xena z Xsary - 10-07-2007 10:54
e nienienie sellim
osobiscie narzekam tylko na zmęczenie
ale na to jest rada
nalezy sie wyluzowac
jak kto umie
wakacje, grillki, z wodeczka lub bez, zeglowanie czy co tam
KiZ - 10-07-2007 10:55
Oj, budowa może wyczerpać. Jestem krok przed wykończeniówką, ale jej akurat nie demonizuję. Nie ma jakiegoś nadmiernego pośpiechu, wiele spraw już przemyślanych, wybranych, są opcje awaryjne. Powiem, że ten epizod traktuję już jak ostatni etap wielkiej pętli na Polach Elizejskich ;)
Mnie niesamowicie wyczerpywały wszystkie formalności i szarpanie się z materiałami/dostawcami. Najgorsze własnie były dla mnie (sorry, ale ciągle mam nerwy na ten gatunek) kontakty z niziołkami budowlanej branży czyli gościami od koparek, stali i betonu :evil:
Lili Lili - 10-07-2007 12:02
A mnie budowa strasznie napędza. Mam dużo takiej pozytywnej energii. Mam jakiś plan, założenia, które sobie po kolei realizuję. Cieszy mnie każdy dodany element.
Wszystko się jakoś udaje a ja kwitnę :lol:
Różnica między stanem surowym a wykończeniówką jest taka, że przy stanie surowym wszystko kosztowało 1000-2000, a wykończenióka 10 000 - 20 000 :lol:
kuleczka - 10-07-2007 12:12
Ty, to za bardzo hamerykanska jesteś !
w Polsce się narzeka i brnie do przodu :lol:
a jak się kto spyta -jak leci ? ..odpowiadamy: zawsze ch.uj.. :lol: :lol: :lol:
Kafelki, gresy, parkiety, fugi, kleje, wanny, brodziki, kabiny, muszle, geberity, drzwi, ościeżnice, klamki, parapety, listwy, umywalki, zlewy, baterie, farby, kolory, tynki, struktury..................
i najważniejsze........................."fachofcy"! !!
a gdzie meble, karnisze, dywany, roletki, zasłonki, firanki, lampy, kinkiety, halogeny...........
:D tak siebie czytam i zastanawiam się, dlaczego chce mi się jeszcze raz przez to przechodzić 8)
tak naprawdę, to nie mogę się już doczekać :D
jea - 10-07-2007 12:16
Ja przed każdą robotą jestem zmęczony...
Ola i Krzysiek - 10-07-2007 12:37
My dopiero strop bedziemy robić, do wykończeniówki jeszcze trochę czasu. Ale jak na razie pełen luzik. Raz nas tylko jedna firma podkurzyła więc ją spuściliśmy i ich już nie lubimy :wink: Jak na razie wszystko okey, nie wydzieramy się z mężem na siebie, nie denerwujemy, a myślałam, że tak to będzie. Jestem miło zaskoczona.
Co do wykończeniówki, (której jeszcze nie robię) to powiem tak. Zawsze lubiłam oglądać i wybierać przeróżne rzeczy do mieszkania. Ale obawiam się, że przy ciagłym podejmowaniu decyzji czy wziąć to czy tamto mogę dostać alergii na sklepy płytkowe, meblowe, lampowe itp ;) Ale może się mile zaskoczę?!?!
jolka009 - 10-07-2007 13:06
ja się zgadzam w 100% z tym co padło wyżej - najbardziej wykańcza wybór kafelków. Jak się już trafi jakieś ładne to są albo drogie albo niepraktyczne.
No i wkurzają mnie dostawcy:
1. Wszystko do łazienek zamówiłam w jednej firmie - przeywieźli wszystko ale podłogę inną. Zabrali tą podłogę i przywieźli dobrą, ale za mało płytek.
2. Okna - w końcu (po 2 miesięcznym opóźnieniu) zamontowali, ale dali nie te klamki - też już trzeci tydzień wydzwaniam żeby je wymienili i nic
3. Drzwi wewnętrzne - przywieźli, ale nie wszystkie
itd.
Chcę przez to powiedzieć że wielu spraw nie można zakończyć i odhaczyć jako zrobione, tylko ciągle się coś ślimaczy i trzeba wracać sto razy do tego samego - to mnie wykańcza psychicznie.
Heath - 10-07-2007 14:48
U mnie generalnie OK, jeszcze nie dogonił mnie syndrom wykończeniówki. Ekipy trafiały mi się nawet niezłe ale pod koniec pracy (prawie) każdej ekipy miałem ochotę żeby już wyp.... , znaczy się poszli sobie :lol:
Konieczność pilnowania wszystkiego i "nawracania" wykonawców na robienie "po Bożemu" sprawia że czasami czuję się jak alpinista, który końca swej wędrówki nie widzi i ma coraz większą ochotę zasnąć i niczym się nie przejmować... :wink:
Ale wstaję i prę dalej ... i nawet mi się to podoba 8)
kropeczka27 - 11-07-2007 23:10
Ja jestem na etapie stanu surowego i mam momentami dosyć. Czuje się zmeczona podejmowaniem szybkich decyzji, bo ekipa zapomniała wcześniej powiedzieć.
I wiecie co... kładę się wtedy pod kocyk i nie jadę na budowę. Nie oglądam katalogów z kafelkami, zapominam o budowie całkowicie. I następnego dnia juz jest ok :)
Żelka - 11-07-2007 23:29
A pod ten kocyk to samemu trzeba czy jak? :roll:
kropeczka27 - 11-07-2007 23:56
A pod ten kocyk to samemu trzeba czy jak? :roll: ja zabieram psiaka i misia pluszowego :) :)
Tedii - 12-07-2007 01:05
ja zabieram psiaka i misia pluszowego :) :) I tak trzymać.
A chłopa do przedpokoju. :wink:
Lidka i Janusz - 15-07-2007 16:15
Jesteśmy na etapie szukania materiałów do wykończenia domu. Są wakacje, a ja czuję się okropnie zmęczona.Szukam kafelek, lamp itp. Nie mam czasu na przyjemności. prac ai budowa. Dzieciaki porozsyłałam po rodzinnce. Ale już nie mogę się doczekać aż się wprowadzę. :D
MiA & Wojtek - 15-07-2007 16:35
to do tych wszytkich klopotw,o ktorych piszecie powyzej wyobrazcie sobie,ze mieszkacie 1000 km od budowy :o macie mozliwosc bycia na niej tak co +/- 3 miesiace :evil: materialow wykonczeniowych szukacie z niespelna 2 latkiem,ktory dostaje szalu juz w momencie wejscia do sklepu a wykonawcy,ktory sie nie wywiazuje mozecie conajwyzej pogrozic palcem rozmawiajac przez telefon :cry: ewentualnie w stanie silnego wzburzenia rzucic kilka k.urew...
powiem szczerze..mam dosyc :cry:
i dziekuje prawie na kolanach,ze zblizamy sie do konca...pierwszego etapu czyli wykonczony parter ;) robimy sobie mala przerwe i wcale nie z powodow finansowych,tylko z przyczyny zmeczenia materialu ...poniewaz w tej chwili na pytanie o podloge na poddaszu mam ochote odpowiedziec - jeden ch.j :evil: :oops:
a wulgarna z natury nie jestem :cry:
tuuska1 - 16-07-2007 07:46
No -MIa -jesteś naprawdę'wielka". Jak to możliew,że zdecydowałaś się budować na "odległość"- naprawdę jestem pełna podziwu . Ja do nowego domu mam 30 km i uważam , że i tak daleko. W drugiej połowie sierpnia sie wprowadzamy- mam nadzieję, że gdy dojdziesz do mojego etapu twoje samopopczucie bedzie zdecydowanie lepsze niż moje.
kasiola - 16-07-2007 09:46
też jestem na etapie wybierania płytek, drzwi ...i już mnie wykańcza WSZYSTKO a przede wszystkim:
- kibelek Koła do wymiany-trzeba reklamowac ,
- kabina (zaznaczam ,że najdroższy model producenta) - po rozpakowaniu okazało sie ,że szkło wzorzyste a zamawialiśmy przezroczystą - a zamówienie gdzieś zniknęło :( zwariuję ...-
-drzwi - należałoby montować w sierpniu a będą październik -listopad ,
-płytki - czekać 4-6 tyg. na jeden model a 2-3 miesiace na drugi...
-droga dojazdowa zrobiona ale brak zgody na tzw.zjazd z drogi powiatowej - pan kierownik pzd czeka chyba na...
-kraweżniki co 3 dni połamane - zabawa chuliganerii - czy mam zamontować kamery ?
urlop zaplanowany niestety odwołany ....a na dodatek dzieci wciąż łudzą sie ,że pojadą nad morze końcem lipca -a ja nawet nie wiem czy dostanę urlop, czy rezerwować noclegi ...
Aga - Żona Facia - 16-08-2007 09:34
Najgorsze jest to ze zaczynam byc niewolnikiem budowa -praca,praca budowa ,a tu zaczyna mi switac ze czas pomyslec o powiekszeniu rodziny tylko jak to zrobic jak na nic nie ma czasu a zarabiac na budowe trzeby.
Chyba dopadl mnie kryzys trzydziestolatki :wink: My w tej chwili żałujemy że nie wybudowaliśmy się 5 lat temu :evil: Ponieważ teraz syn ma 3 lata i ja czuję że przez budowę mam mniej czasu dla niego. On jest poszkodowany.
Wybuduj się a przy końcu budowy dzidziuś (chociaż to nie zawsze tak wychodzi jak by sie chciało :roll: ).
Aga - Żona Facia - 16-08-2007 09:37
robimy sobie mala przerwe i wcale nie z powodow finansowych,tylko z przyczyny zmeczenia materialu ......
a wulgarna z natury nie jestem :cry: dobre :lol: Rozumiem Was w 100 %. Na dodatek to małe dziecko. Ja już staram się zostawiać z babcią małego jak jadę na zakupy budowlane.
bryta - 16-08-2007 11:07
to do tych wszytkich klopotw,o ktorych piszecie powyzej wyobrazcie sobie,ze mieszkacie 1000 km od budowy :o macie mozliwosc bycia na niej tak co +/- 3 miesiace :evil: materialow wykonczeniowych szukacie z niespelna 2 latkiem,ktory dostaje szalu juz w momencie wejscia do sklepu a wykonawcy,ktory sie nie wywiazuje mozecie conajwyzej pogrozic palcem rozmawiajac przez telefon :cry: ewentualnie w stanie silnego wzburzenia rzucic kilka k.urew...
powiem szczerze..mam dosyc :cry:
i dziekuje prawie na kolanach,ze zblizamy sie do konca...pierwszego etapu czyli wykonczony parter ;) robimy sobie mala przerwe i wcale nie z powodow finansowych,tylko z przyczyny zmeczenia materialu ...poniewaz w tej chwili na pytanie o podloge na poddaszu mam ochote odpowiedziec - jeden ch.j :evil: :oops:
a wulgarna z natury nie jestem :cry: To wspolczuje .U mnie 150 km Berlin-Szczecin i czas pracy nienormowany wiec jakos to probuje godzic ale sa momenty ze mam dosyc :D .
Dobrze ze ja mam tak blisko bo majac 1000 km by mi sie ne chcialo .
A tez jestem z Gdyni ale pokochalam Szczecin :P
Annja - 19-08-2007 08:37
Czytam Was i cieszę się, że jestem w mniejszości jeśli chodzi o reakcje na budowę! :wink: Jesteśmy na etapie dachu i jak do tej pory nie miałam żadnych stresów :D Strasznie mnie nakręca ta budowa i strasznie cieszą jej postępy. A wybieranie okien, drzwi, bramy, dachówk, kominka itp. było wielką przyjemnością. Już nie mogę się doczekać wykończeniówki, wizję już mam :D :wink:
Mam tylko nadzieję, że mnie ten świetny nastrój na końcówce nie opuści.