kocurek czy kotka
mysia - 17-11-2005 13:57
witam wszystkich wielbicieli kotów, psów i innych stworzeń :D
zastanawiamy się nad przygarnięciem kotka (tzn. nie ma się co zastanawiać bo to było zawsze nasze marzenie, a teraz nareszcie warunki będą na to pozwalały), problem w tym że nie wiemy czy wybrać kotkę czy kocurka.
podobno kotki łagodniejsze i sympatyczniejsze, z drugiej strony z kocurkiem mniej problemów - kastracja znacznie łatwiejsza niż sterylizacja.
każda wypowiedź będzie mile widziana...
pozdrawiam
JoShi - 17-11-2005 14:08
Ja tam wole kotki. Juz mi sie zdazalo, ze wychodzace kocurki jakos tak nie wracaly do domu calymi tygodniami. Raz nawet okazalo sie, ze sie jeden przeprowadzil na stale i wrocic nie chcial. Jak kocurki maja byc wychodzace to kastracja podobno nie jest wskazana i wtedy pojawiaja sie klopoty.
Ja osobiscie wole kotki.
mysia - 17-11-2005 14:16
J Jak kocurki maja byc wychodzace to kastracja podobno nie jest wskazana i wtedy pojawiaja sie klopoty. hm...nie pomyslałam o tym. Chciałabym żeby nasz wychodził i biegał sobie po ogrodzie jak będzie miał na to ochotę...
Majka - 17-11-2005 14:18
Jakie klopoty? Z Tolkiem narazie nie ma :( Ale zasmuciłas mnie :(
LeoAureus - 17-11-2005 14:23
Jak kocurki maja byc wychodzace to kastracja podobno nie jest wskazana i wtedy pojawiaja sie klopoty. Jak kocurki mają być wychodzące to jak najbardziej należy kastrować, żeby nie "produkował" całej masy być może bezdomnych kociąt, które potem umierają z głodu.
Owszem, sterylizacja kotki to poważniejsza operacja niż kastracja kota, ale myślę, że każdy weterynarz da sobie radę :wink:
JoShi - 17-11-2005 14:39
Jakie klopoty? Z Tolkiem narazie nie ma :( Ale zasmuciłas mnie :( Zaslyszalam, choc nie przedstawiam tego jako pewnik, ze wykastrowany kocur ma ciezkie zycie jak spotyka niewykastrowane kocury. Wiesz, terytorializm, zapachy hormony i takie tam... Jednym slowem beda go tlukly...
JoShi - 17-11-2005 14:47
Jak kocurki mają być wychodzące to jak najbardziej należy kastrować, żeby nie "produkował" całej masy być może bezdomnych kociąt, które potem umierają z głodu. Cos w tym jest, ale tak sie sklada ze:
1. Niewysterylizowane kotki beda rodzic mlode nawet jak w ich otoczeniu wykastrujemy 99% kocurow.
2. Kurcze nie mozna kastrowac wszystkiego jak leci, bo jak tak dalej pojdzie to zostana nam tylko elektroniczne pets.
Agduś - 17-11-2005 14:52
Z tego, co wiem (nie z doświadczenia, bo mam kotkę), wykastrowany kocur bardziej trzyma się swojego ogrodu i nie szlaja się tak, jak niewykastrowany. Nie walczy o kotki, więc nie trzeba go reanimować kilka razy w roku, przyszywać oderwanego ucha itp. I, co też ważne, nie znaczy terytorium moczem, a przecież mocz kocura ma ekstraordynaryjny aromat!
Moja kocia właśnie przedwczoraj została wysteryllizowana. Przedwczoraj była oszołomiona po narkozie i środku przeciwbólowym. Wczoraj trochę odżyła, zaczęła jeść i wylizywac się. Coby szwów nie wygryzła, ma na sobie gustowny kabacik w twarzowym zielonym kolorze. Dzisiaj rano się zapomniała i zeskoczyła z fotela (musiała sama nań wejść), pewnie ją zabolało, bo zrobiła z 10 kroków na samych przednich łapkach z tylnymi w górze. Była u kontroli, wszystko jest ok.
Miałam wprawdzie trochę wyrzutów sumienia, że dla naszej wygody musi cierpieć, ale przecież, gdyby tak miała rodzić dwa razy w roku, to też by cierpiała. I co byśmy z kociakami robili?
Jolka - 17-11-2005 15:00
Jakie klopoty? Z Tolkiem narazie nie ma :( Ale zasmuciłas mnie :( Zaslyszalam, choc nie przedstawiam tego jako pewnik, ze wykastrowany kocur ma ciezkie zycie jak spotyka niewykastrowane kocury. Wiesz, terytorializm, zapachy hormony i takie tam... Jednym slowem beda go tlukly... Chyba niekoniecznie ma to znaczenie. Nasz Inspektor, kastrat wychodzący, ma kolegę "Czarnego", niewykastrowanego, który przychodzi czasami na jedzonko. Zgadnijcie, kto jest boss w tym duecie :D .
Poza tym, jak Inspektor, był młodszy i w czasie budowy jeździł z nami do mieszkania, to w bliskiej okolicy latało co najmniej pięć kocurów. Jak przeprowadziliśmy się na stałe, kocury zniknęły, został tylko "Czarny", może dlatego, że mało konflktowy, to nowy gospodarz go zaakceptował.
Rewir Inspektora jest w promieniu ok. 200 - 300 m od domu i tu nie spotkałam żadnego obcego kota, tylko "Czarny" i kotka sąsiadów, wysterylizowana, się uchowały.
Agduś - 17-11-2005 15:03
2. Kurcze nie mozna kastrowac wszystkiego jak leci, bo jak tak dalej pojdzie to zostana nam tylko elektroniczne pets. Nie do końca masz rację - zostaną te zwierzaki, które ktoś będzie chciał mieć. Urodzą się wtedy, kiedy ich właściciel będzie wiedział, że ktoś weźmie małe z chęcią i nie będzie musiał wpychać wszystkim znajomym znajomych kolejnych niechcianych kociaków.
To nam jednak raczej nie grozi, bo mnóstwo ludzi bez wyobraźni rozmnaża lub pozwala się rozmnażać swoim domowym zwierzakom z myślą "jakoś to będzie". Co jest dalej, nie muszę pisać, bo każdy to wie.
duch07 - 17-11-2005 17:33
Jakie klopoty? Z Tolkiem narazie nie ma :( Ale zasmuciłas mnie :( Zaslyszalam, choc nie przedstawiam tego jako pewnik, ze wykastrowany kocur ma ciezkie zycie jak spotyka niewykastrowane kocury. Wiesz, terytorializm, zapachy hormony i takie tam... Jednym slowem beda go tlukly... To jest prawda :-?
ozzie - 17-11-2005 17:46
Ja mam trzy koty :) Piecioletniego kastrowanego kocurka, super lagodny, czysty, jest kotkiem wychodzacym. Mamy tez 5 miesieczna kocice, ktora za 6 tygodni bedzie miala sterylizacje, tez jest przemila. Ostatnie malenstwo to 8 tygodniowy pol-persik, super malenstwo, ten tez bedzie kastrowany. Jesli chodzi o osobowosc kotow, to nie widze roznicy pomiedzy samcami a samiczkami, wszystkie sa kochane :)
Agduś - 17-11-2005 18:42
Ja wolę kotki (nie wiem, dlaczego), ale znam przykłady 3 kotek - schizofreniczek:
1. Moja Gryzelda (św. pamięci).
Przepiękna czarna kocica o wyjątkowo paskudnym charakterze. Szczególnie nienawidziła mojego ojca i polowała na niego bez przerwy. Siadywała na półce koło telefonu, była tam prawie niewidoczna, bo ona czarna a w przedpokoju ciemnawo. Kiedy dzwonił telefon, najczęściej odbierał właśnie ojciec. Sięgał po słuchawkę, a Gryzia wyciągała łapkę i orała mu dłoń, jak tylko mogła głęboko i długo. Poza tym goniła go po domu i gryzła po nogach. Mnie i mojego brata tolerowała, kiedy nie próbowaliśmy jej dotykać. Trzeba było prosić ją o pozwolenie - czasami dawała się pogłaskać, a czasami syczała wściekle (niewdzięcznica - to ja ją przyniosłam do domu). Jedynie moją mamę raczyła lubić i pozwalała się głaskać.
2. Kocica mojej mamy - Balbinka. Właściwie jak wyżej, tyle, że toleruje juz tylko mamę i nie poluje na ojca przy telefonie. Musimy podczas odwiedzin uważać na dzieci, bo drapie bez ostrzeżenia. Starsze już wiedzą i boją się jej, na najmłodszą uważamy. Do tego ciągłe ruje, wylizywanie sie do łysa i walki z pozostałymi kotami mamy.
3. Kocica mojej koleżanki, która, choć miła i łagodna, panicznie bała się nieznajomych i, kiedy ktoś wchodził do domu znikała na długo za szafą.
A moja osobista kocia jest miła i kochana, ma cierpliwość do dzieci i, co najwyżej, ucieka od nich, kiedy ma dosyć pieszczot.
No ale tym dwóm pierwszym egzemplarzom zaczynało bić, dopiero kiedy dojrzały, zaliczyły pierwsze rujki i nie spotkały kocura. Może dla tego im tak odbijało? Staropanieństwo nie służy kotkom. Mam nadzeiję, ze moja po sterylizadji nie zmieni charakteru.
I dla równowagi o kocurach:
Znane mi niekastrowane kocury znikają z domu w okresie atrakcyjności okolicznych kotek i wracaja w stanie wymagającym pilnej wizyty u weterynarza. Kot cioci miał urwane ucho, wydłubane oko i przetrącony kark (chodził z dziwnie przekrzywionym łebkiem) aż w końcu po którymś razie nie wrócił.
Wychodzące kastraty trzymają sie domu i wracają do niego. Za to te trzymane w domu mają tendencje do tycia. Znam takiego, który tak utył, że zachorował na cukrzycę i teraz dostaje zastrzyki z insuliny. Te u mojej mamy nie sa grube, ale maja wiszące pod brzuchem falbanki ze skóry.
duch07 - 17-11-2005 19:53
Agduś
Bardzo słuszne spostrzezenia :D .
Ja mam w domu trzy kocury i jedna kotke.I właśnie ta kotka daje najbardziej popalić i kocurom i nam domownikom ( o gościach nie wsponimam ).Ma swoje obiekty które wręcz potrzebuje,ma takie co toleruje no i takie co nietoleruje.Jest za to wszedzie,we wszystkim uczestniczy,wita wszystkich albo pazurami albo mizianiem sie.
Ona jedna jest jeszcze niewysterylizowana.Kocury,niestety juz wykastrowane.
Z tego powodu jest czasami niezły ubaw.Ona ma ruje a oni na to... :o .Totalne olewanie :D
http://mm443.photosite.com/~photos/t...4891304000.jpg
Agduś - 18-11-2005 11:09
To mniejsze biało szare na zdjęciu całkiem jak Balbina mojej mamy.
LeoAureus - 18-11-2005 11:38
2. Kurcze nie mozna kastrowac wszystkiego jak leci, bo jak tak dalej pojdzie to zostana nam tylko elektroniczne pets. Oj, w schroniskach jest tyle "nieszczęść" na czterech łapkach, że "tylko elektroniczne pets" na razie nam nie grożą.
Mam kotkę i kocurka, obydwoje po zabiegach. Kot jest wychodzący i tak jak już ktoś napisał, nigdy nie musiałam opatrywać żadnych ran.
duch07 - 18-11-2005 14:18
To mniejsze biało szare na zdjęciu całkiem jak Balbina mojej mamy. To właśnie to mniejsze biało szare to ta diablica :wink:
mysia - 18-11-2005 16:43
wasze odpowiedzi dały mi sporo do myślenia, ale teraz to myślę że zrobię tak - wybiorę tego w którym zakocham się od pierwszego wejrzenia, a potem dopiero sprawdzę czy to kotek czy kotka :D :D :D i tak będzie najukochańszy, nawet jeśli okaże się szalony :) - bo będzie NASZ :D
Agduś - 18-11-2005 19:33
wasze odpowiedzi dały mi sporo do myślenia, ale teraz to myślę że zrobię tak - wybiorę tego w którym zakocham się od pierwszego wejrzenia, a potem dopiero sprawdzę czy to kotek czy kotka :D :D :D i tak będzie najukochańszy, nawet jeśli okaże się szalony :) - bo będzie NASZ :D I to jest jedynie słuszna metoda! Choćbyś nie wiem jak wybierała i tak nie poznacie, jaki charakterek będzie miało to słodkie maleństwo z zadartym do góry ogonkiem.
A czy jesteś pewna, że to Ty wybierzesz kotka? Bo z moich obserwacji wynika, że w większości wypadków to koty wybierają sobie ludzi.
Przyznaj się tylko, skąd jesteś, a zostaniesz zasypana informacjami o przecudownych kociętach do wzięcia.
duch07 - 18-11-2005 19:43
wasze odpowiedzi dały mi sporo do myślenia, ale teraz to myślę że zrobię tak - wybiorę tego w którym zakocham się od pierwszego wejrzenia, a potem dopiero sprawdzę czy to kotek czy kotka :D :D :D i tak będzie najukochańszy, nawet jeśli okaże się szalony :) - bo będzie NASZ :D Też uwazam takie podejscie za słuszne :D
No to do dzieła... :D :D :D
anSi - 19-11-2005 18:12
A ja myślę, że kocurek i kotka to najlepsza kombinacja 8) Sama mam taki zestaw w domu i.....fajnie jest :wink: :)
Baru - 19-11-2005 18:48
A ja mam dwa kocurki. Przybłąkały się na budowę jakoś z rok temu i się ostały. Dokarmiane codziennie, w największe mrozy były w domu - to one tutaj rządziły.
Od wakacji mieszkamy, panowie w sierpniu zostali wykastrowani. Oczywiście są egzemplarzami wychodzącymi, a przytyło im się tak jakoś z miesiąc temu - myślę że to "wina" zbliżającej się zimy. Super polują - były dni, że codziennie zbierałam po kilka mysich zwłok sprzed schodów do domu.
Czasem przychodzą na noc, czasem śpią gdzieś na zewnątrz, ale rano na śniadanko obowiązkowo się stawiają obydwa.
Agduś - 20-11-2005 13:40
A moja kocica jakoś nie może załapać, o co chodzi z tymi myszami. Owszem, pobawić się jest całkiem miło, ale chyba nie robi jej różnicy czy to myszka "naturalna" czy zabawka ze sklepu. Mysz może jej przedefilowac przed nosem i nic - zupełnie nie wie, jak się za nią zabrać. Próbujemy wejść jej na ambit, ale tez nie pomaga, zupełnie lekceważy nasze kpiące uwagi na temet jej łowności. Mamy więc kota i myszy w domu :evil: . Niestety trzeba było zatrudnić zwykłe łapki, bo taka "humanitarna" z klateczką nie wystarczała.
kofi - 23-11-2005 09:28
wasze odpowiedzi dały mi sporo do myślenia, ale teraz to myślę że zrobię tak - wybiorę tego w którym zakocham się od pierwszego wejrzenia, a potem dopiero sprawdzę czy to kotek czy kotka :D :D :D i tak będzie najukochańszy, nawet jeśli okaże się szalony :) - bo będzie NASZ :D :D :D :D Masz rację. Ja marzyłam o rudej kotce, a znalazłam na schodach szarą. I zakochałyśmy się w sobie od razu. I Mantra to nawet zrudziała troszkę na brzuszku z miłości. Ma już 10 lat, wygląda na 10 miesięcy. Jest sterylizowana (bardzo się bałam tego zabiegu, niepotrzebnie), niesamowicie temperamentna, łowna (to aż za bardzo), niezłośliwa, cudowna po prostu. Kocura znałam tylko jednego - paskudę niekastrowanego neurotyka mojej siostry i nie moge na jego podstawie wyrokować.
Ale Mysia? Ty się nie boisz kotów??? :D
rml2 - 25-11-2005 17:57
Popieram mysię .
Bierz to co będzie , nie ma różnicy - koty i kotki też mają swoje charaktery i to tak samo rózne jak i ludzie, możesz trafic na fajtłape kocura jak i na choleryczke kotke . ja mam 2 wysterylizowane dachowce ( kocurki ) i żadnych objawów zniewieścienia ani problemów z okolicznymi kocimi sąsiadami nie ma . Wychodza kiedy chc,ą wracaja też tak samo , poluja i zżerają wszystko oprócz kretów i ryjówek bo te gadziny maja akurat jakiś niesmaczny enzym we krwi i "za ten koktajl" to one dziekują. Ale oprócz tego to wszystko jest Ok , w domu nie są agresywne , na ulicy do obcych nie podchodzą , wiedzą co to duże warczące na kołach i także trzymają się z dala od obcych psów( bo po swoim łażą i pija z jego michy ( z jego michy tylko pija jedzenia nie tykaja bo wiedzą ,że to psu się nie podoba ). Inna rzecz ,że pies jako że wiekszy ( hovawart ) potrafi dokumentnie opróznić michę kotów. I jeszcze jedno najpierw były koty a po roku pies - myśle ,że odwrotna kombinacja może byc dla kotów co nieco zabójcza.
PS. Skąd wiedzą jak polować na myszy i na ptaki nie mam zielonego pojęcia - nawet chciałbym je tego oduczyć ( jeżeli chodzi o ptaki i jaszczurki , bo tym cholernym małym czarnym z duzymi przednimi łapami , które ryja mój trawnik to nie odpuszczę) , ale ciężko są kapujące w tym temacie .
Agduś - 26-11-2005 12:09
Kiedy mieszkałam jeszcze z rodzicami, najpierw w naszym domu pojawiła się (podstępem sprowadzona) sunia rasy kundel podhalański. Ładnych kilka lat później przywiozłam kocicę (opisaną wcześniej Gryzię). Saba, niestety, goniła obce koty. (Początkowo tego nie robiła, ale, kiedy miała juz kilka lat, nauczył ją tego kolega mojego brata. :evil: ). Trochę potrwało przyzwyczajanie tych zwierzaków do siebie, początkowo były trzymane w osobnych pokojach, poznawały sie pod kontrolą, Saba wąchała jak szalona, kocia syczała i prychała. Wielkiej miłości między nimi nigdy nie było, po prostu tolerowały się. Saba nie interesowała się kocicą, Gryzia schodziła jej z drogi. Póżniej pojawiały się kolejne koty. Łatwiej było przyzwyczaić Sabę do nich (po pewnym czasie zaczęła po prostu ignorować kolejne koty - nie zauważała ich, traktowała jak pijany białe myszki chodzące po stole), niż wcześniej zadomowione koty. Koty mają teraz swoje sympatie i antypatie, kocury trzymają się razem, a kocica gryzie się z nimi.
Z mojego doświadczenia wynika, że można przyzwyczaić do siebie zwierzaki w każdej konfiguracji.
sib - 26-11-2005 17:43
witam wszystkich wielbicieli kotów, psów i innych stworzeń :D
zastanawiamy się nad przygarnięciem kotka (tzn. nie ma się co zastanawiać bo to było zawsze nasze marzenie, a teraz nareszcie warunki będą na to pozwalały), problem w tym że nie wiemy czy wybrać kotkę czy kocurka.
podobno kotki łagodniejsze i sympatyczniejsze, z drugiej strony z kocurkiem mniej problemów - kastracja znacznie łatwiejsza niż sterylizacja.
każda wypowiedź będzie mile widziana...
pozdrawiam to nie Wy wybieracie tylko kot .moja Zuzia sama przyszła i po roku sama poszła , dwa dni temu sun przyniósł carnegnkota, weteryniarz powiedział ze po strasznych przejściach pyszczek skancerowany zuchwa wybita zęby wiszą na zewnątrz ale już jest lepiej. może ktoś chce czarną kotkę????
ania9 - 28-11-2005 12:35
cieżko powiedzieć, mam zarówno kota jak i kotki. Kot był niesamowity ale tylko do momentu kastracji, potem się zmienił. Kotki są czystrze no i nie znikają na pare dni w okresie "godów". Jednak faceci są bardziej charakterni. Hmmmmmmmmm ciężki wybór
Ewunia - 01-12-2005 03:31
Jak kocurki maja byc wychodzace to kastracja podobno nie jest wskazana i wtedy pojawiaja sie klopoty mity :wink:
Kotki są czystrze :o w jakim sensie? że częściej się myją? :wink:
Agduś - 01-12-2005 18:13
Kiczorka juz została uwolniona z gustownego zielonego kabacika, w którym musiała chodzić po sterylizacji, żeby nie wylizała rany. Rana zagoiła się pięknie. Kocia po wyjęciu szwów została "rozebrana" i ... oszalała ze szczęścia. Najpierw doprowadziła do porządku zaniedbane futerko, a potem zaczęła szaleć po całym domu. Ale ją nosiło!!! No i wreszcie zaczęła chętniej wychodzić na dwór (wcześniej pewnie się wstydziła, bo nawet jeżeli wyszła, to siedziała pod choinką). Chociaż nadal lubi siedzeć na kaloryferze albo na akwarium (zastanawiam się tylko, czy pokrywa wytrzyma ciężar rosnącego wciąż kota :o ) Co ona biedna zrobi w nowym domu, w którym będzie podłogówka zamiast kaloryferów?
O, właśnie zadrapała do okna i została przez nie wpuszczona do domu. Przeprowadziła inspekcję misek i ładuje się na akwarium.
Chyba nie pamięta o operacji, bo nie rozpaczała, kiedy wniosłam ja do gabinetu weta. A my nie będziemy się bać niespodzianek.
duch07 - 01-12-2005 20:13
Spoko jesli obawiasz sie podłogówki :D .Moje wykładaja sie na grzbietach.Bardzo im pasuje :D :D :D
Agduś - 02-12-2005 15:20
No to dobrze, myślę, że i nasza polubi ciepłe podłogi. Zresztą zostanie jej akwarium i przybędzie kominek.
Nie mam takiego hopla, żeby z powodu upodobań kota rezygnowac np. z podłogówki, chociaż znam ludzi, którzy nie wahaliby się w takiej sytuacji.