ďťż

Moje życie legło w gruzach:(





Jasminka - 29-12-2006 16:25
Nawet nie wiem od czego zacząć:(
Jestem w totalnym dołku a mialo byc tak pieknie.
Jakieś 2 lata temu byly plany, marzenia, budowa domu...
ON był dobry, kochany, troskliwy i opiekuńczy.
Wziełam duzy kredyt i postanowilismy zrealizowac to o czym marzylismy tyle lat.
Wszystko sie jakos ukladalo ale w tym roku wprowadzilismy sie do naszego domu i zaczela sie szara rzeczywistosc.
dopoki byl kredyt szystko bylo ok. niestety pieniadze sie skonczyly i teraz trzeba z biezacych wplywow wykanczac dom oraz zyc.
Najgorsze jest to ze na wszystko musze dawac JA, on nigdy nie ma pieniedzy, mielismy razem splacac raty ale splacam sama.
Utrzymuje caly dom, musze dbac o wszystko i zebym miala przynajmniej jakas pomoc od niego ale kompletnie On nic nie robi!!!
Gdy przychodzi z pracy idzie od razu na kanapke i oglada TV
Nie jestesmy malzenstwem, mieszkamy z moim dzieckiem do ktorego ON rowniez nie odnosi sie zbyt dobrze, jestem tak strasznie rozczarowana i zrozpaczona.
Wszyscy mi mówią "Nie badz głupia, wykop go z tego domu" ale jest mi cięzko to zrobić. W koncu razem go budowalismy, miał to być NASZ DOM
Z drugiej strony wiem ze sobie dam rade sama, w koncu ja wszystko finansuje i dokladnie wszystko jest na mojej glowie ale boje sie troche...
Nie wiem co mam robić:(
Jestem po 2 nieudanych zwiazkach i teraz marze o tym zeby zostac sama ale czy sobie poradze???





Jasminka - 29-12-2006 16:27
Przepraszam ze nie napisalam pod moim nickiem ale chcialabym zostac w tym temacie anonimowa.



smartcat - 29-12-2006 16:42

ON był dobry, kochany, troskliwy i opiekuńczy. Teraz juz taki nie jest, tak?


i zaczela sie szara rzeczywistosc.
dopoki byl kredyt szystko bylo ok. niestety pieniadze sie skonczyly i teraz trzeba z biezacych wplywow wykanczac dom oraz zyc.
Najgorsze jest to ze na wszystko musze dawac JA, on nigdy nie ma pieniedzy,
Szara rzeczywistość jest zawsze! Rożni nas tylko to jak ja znosimy.
A moze on walczył o Ciebie dla pieniędzy. Chcial sie wygodnie urzadzic ( choc zazwyczaj tak to robia kobiety). Duza jest roznica w waszych zarobkach?


Nie jestesmy malzenstwem, mieszkamy z moim dzieckiem do ktorego ON rowniez nie odnosi sie zbyt dobrze, jestem tak strasznie rozczarowana i zrozpaczona. A kiedys odnosil sie dobrze?


Wszyscy mi mówią "Nie badz głupia, wykop go z tego domu" ale jest mi cięzko to zrobić. W koncu razem go budowalismy, miał to być NASZ DOM
Z drugiej strony wiem ze sobie dam rade sama, w koncu ja wszystko finansuje i dokladnie wszystko jest na mojej glowie ale boje sie troche...
Moze trzeba pogadac z nim ze wedlug Ciebie jest pasozytem a jesli nie zmieni sie relacja w symbioze to go amputujesz



Nie wiem co mam robić:(
Jestem po 2 nieudanych zwiazkach i teraz marze o tym zeby zostac sama ale czy sobie poradze???
Zalezy co jest wazne dla Ciebie? Jesli trwanie w zwiazku dla samego bycia z kims kosztem jakosci zwiazku to zostan. Jesli wazniejsza jest jakosc zycia i zwiazku niz pozory to odejdz.

Ale najpierw pogadaj z nim powaznie



cisza1 - 29-12-2006 17:00
byc sama - NIE
zyc w toksycznym zwiazku - NIE

to co Ci sie przytrafilo nie jest najgorsza rzecza na swiecie.

wez sie w garsc i zmierzaj do celu!





zielonooka - 29-12-2006 17:11

..... teraz marze o tym zeby zostac sama ale czy sobie poradze???
no ale z tego co piszesz to jestes SAMA :-?
co z tego ze w towarzystwie kanapowco-telewizorowca :wink:

No i z tego co piszesz - swietnie sobie radzisz :)
Bez niego prawdopodobnie poradzisz sobie jeszcze lepiej (nie ma zbednego balastu )

Rozumiem chcec bycia z kims -kto przytuli, pozmizia po pleckach itp ale nie moze byc to byle kto :wink: tylko Ktos kto tez jest oparciem, na kogo mozna liczyc itp :wink:
Ale nie rozumiem strachu typu "nie poradze sobie" bo wlasnie chyba sobie radzisz (z obowiazkami, z fionansami itp )
:wink:

A tak byc moze tracisz z nim czas - kto wie? :( i przez to moze nie poznasz swietnego stworzonego dla Ciebie faceta :wink:

ps. ja nie mam dzieci ale... jakby - zakladajac taka sytuacje- mialabym i moj Mezczyzna zle sie do dziecka odnosil... kop w tylek , natychmiast :-?



Rezi - 29-12-2006 17:14
"Nie badz głupia, wykop go z tego domu"



smartcat - 29-12-2006 17:15

A tak byc moze tracisz z nim czas - kto wie? :( i przez to moze nie poznasz swietnego stworzonego dla Ciebie faceta :wink: A do tego czasu traktuj facetow instrumentalnie - tylko czysty seks i zadnego przenoszenia jego gratow do twojego domu - facet tylko na dochodne dla poprawienia nastroju. :wink: 8) :lol:[/list]



michall.m - 29-12-2006 17:17
:evil:
No boski facet, szczęściarz znalazł sobie taką fajną babeczkę-skarboneczkę bez tzw. zobowiązań... :x
No krew mnie zalewa, jak czytam takie historie jak Twoja i proszę nie zrozum mnie źle, ale nie rozumiem po co Ci taki związek, Kobieto szanuj się i swoje dziecko, truteń na bruk!
Ale ja nie jestem obiektywna, zupełnie :D
Niestety silne kobiety przyciągają słabiaków, ja szukam twardziela :wink: , bo jednego słabiaka już pogoniłam... :P



Nefer - 29-12-2006 17:20
Uważam ( podobnie jak Koleżanka wyżej), że już jesteś sama.
Póki co utrzymujesz fikcję, sytuację o której marzysz ( to tylko sen -helołłłłł!!!!)
Najbardziej jednak mnie zastanowiło, że jesteś z facetem, który "niezbyt dobrze odnosi się" do Twojego dziecka. O co chodzi ? CO ON JESZCZE TAM ROBI na tej Twojej kanapie.

Brutalnie powiem tak: kobiety są miejscami tak głupie, że za wszelką cenę uprawiają fikcję :
on napewno mnie kocha tylko tego nie okazuje
on napewno chciałby dokładać do budżetu, ale nie może
on napewno kocha moje dziecko, tylko jest "prawdziwym facetem"

i tak dale i tak dalej...

Ale ja widzę, że Ty dokładnie wiesz co i jak. Potrzebujesz tylko zebrać siły, żeby zakończysz tą farsę.

Czego serdecznie Ci życzę - bo teraz tylko marnujesz czas swój i jego. marnujesz czas, którego potem możesz żałować.



71kkk - 29-12-2006 17:22
podobno w zyciu jest tak, ze bieda integruje a bogactwo rujnuje- w twoim przypadku emocjnalnie. moja rada- jak najszybciej koncz ten toksyczny związek. szkoda zycia i zycia twojego dziecka. czy ma miec tatusia egosite? czy mam miec tatusia fajtlape? mamisynka? kanapowca? lenia? durnia? idiotę ktory nie ma pracy? itp, itd?
ja w takich przypadkach zawsze stawiam sobie kilaknascie pytan i szybko na nie udzilam odpowiedzi. taki quiz. w zyciu zawsze jest uklad zero jedynkowy. albo tak albo tak.
komprowmis jest sztuką biznesu, polityki, ale w zyciu chyba chidzi o cos wiecej.
oczywiscie wilekszośc populacji uwaza inaczej i wybiera kompromis. dla pieniedzy, dfla wygody, bezpieczenstwa. stad spoleczenstwo frustratow, niewolnikow, leni i zawistnikow.
na twoim miejscu - poradzisz sobie bez niego. bez jego rad, pieniedzy, seksu. na swiecie jest pewnie ze 3 miliardy facetow. z tego ze 30 % wolni w wieku produkcyjnym. z tych 30 % z 1 % to Polacy. czyli pewnie ze 3 miliony facetow do wziecia. Dla takiej kobiety jak ty - energicznej, zaradnej, - kochanie wal go za drzwi i szuja szczescia poki czas. faceci to chu........good bye i good luck !!!!! :lol:



smartcat - 29-12-2006 17:24

"Nie badz głupia, wykop go z tego domu" Rezi ale jakby tak popatrzec z drugiej strony ta rada zeby go wykopac to my faceci to sobie podcinamy galaz na ktorej siedzimy. Taki model powinien byc obowiazujacy ustawowo jak ma parter Jasmine. W pewnym stopniu ten gostek to urzadzil sie perfekcyjnie. Dach nad glowa przy braku jakichkolwiek zobowiazan finansowych, stala kochanka ( brak ryzyka chorob), zadnych obowiazkow - idealny uklad - prawie tak idealny jak zycie kota.[/code]



zielonooka - 29-12-2006 17:29

"Nie badz głupia, wykop go z tego domu" Rezi ale jakby tak popatrzec z drugiej strony ta rada zeby go wykopac to my faceci to sobie podcinamy galaz na ktorej siedzimy. .[/code] madry kotku :wink: - podcinacie galaz sierotom, nieudacznikom i - nie waham sie uzyc tego slowa - pseudomezczynom :wink:
Prawdziwi Faceci [ a wiem ze tacy istnieja!!!] - zawsze sie obronia i zadne podciecie galezi im nie grozi :wink:



michall.m - 29-12-2006 17:30
Smartcat ale jesteś smart :roll: no gratulacje :-? :wink:



frosch - 29-12-2006 17:30
ja takiego wykopalam i nie zaluje , bo jestem teraz z kims , kto naprawde mnie kocha
najtrudniej bylo mi powiedziec sama sobie , ze moja milosc jest chora , ze mnie niszczy



lakk - 29-12-2006 17:30
A czyja działka? i na "kogo" budowaliście dom, może to nie taka prosta sprawa "pogonić", chociaż zamysł popieram, a rady też potrzebowałbym, ale innej. :oops: :evil:



zielonooka - 29-12-2006 17:33

- idealny uklad - prawie tak idealny jak zycie kota.[/code] taki uklad osobiscie akceptuje tylko w wykonaniu mojego kota :)

W sumie robi to samo co facet jasminki :o :lol:
Tez chyba ma mnie w nosie :wink: :lol:
Spi , je i czasem sie odsika :wink: To cala aktywnosc zyciowa :lol:
No tylko kanalow nie umie zmieniac ale czesto kladzie sie na pilocie i gryzie jak chce tegoz pilota spod jego tylka wydostac :evil:
Ale: od czasu do czasu pomruczy, "strzeli baranka" a pozatym bardzo go kocham wiec cala te wredna reszte wybaczam :wink: :lol:
No i nie moge nie docenic ze jego utrzymanie jest chyba duzo bardziej ekonomiczne niz w w/w przypadku :wink: :lol:



smartcat - 29-12-2006 17:37
Nie czepiac sie mnie prosze. Tam na koncu tekstu mialo byc " :wink: " a jakies "cos" wskoczylo, bo czasem lepej trafia sprowadzenie sytacji do absurdu niz dobra rada




Maxtorka - 29-12-2006 17:38

[
madry kotku :wink: - podcinacie galaz sierotom, nieudacznikom i - nie waham sie uzyc tego slowa - pseudomezczynom :wink:
Prawdziwi Faceci [ a wiem ze tacy istnieja!!!] - zawsze sie obronia i zadne podciecie galezi im nie grozi :wink:
Dokładnie , to nie prawdziwy facet ale typowy truteń :evil:
I im się go prędzej pozbędziesz tym lepiej dla Ciebie a przede wszystkim dla Twojego dziecka . I nie przejmuj sie że to miał być WASZ DOM .
Tak naprawdę jeśli facet nie dołozył do tego domu złotówki to jest to dom Twój i Twojego dziecka . A on może tam ewentualnie pomieszkiwać , ale moim zdaniem tylko na warunkach właścicielki , czyli Twoich . A jak właścicielka nie życzy sobie jego obecności , powinien się grzecznie ukłonić , podziękować i się wynieść .

A poradzisz sobie bez niego świetnie , jak do tej pory zresztą :D



Żelka - 29-12-2006 17:39
Musisz sobie zadac pytanie do czego On jest Ci potrzebny? Co to jest z czego nie chcesz zrezygnowac?
Jesli uznasz, ze chodzi o przyzwyczajenie i o to, ze ktos po prostu jest w tym domu z Toba (hm, raczej obok).., to radze kupic sobie pieska....
Bo z tego co piszesz, to i tak wszystko robisz sama...Jestesz sama sobie podpora i jak cos nie zrobisz to w ogole nie jest to zrobione...,wiec po co Ci to wszystko... :roll:
Jak mowie, musisz sama ze soba pogadac co Ty na prawde chcesz...Takiego faceta nie chcesz to jasne...,wiec wyjscia sa dwa...
Albo On sie zmieni albo wylatuje...Nie ma nic po srodku...
p.s. Czy on jest swiadomy tego, ze Tobie taki zwiazek nie odpowiada?
Czesto jest tak, ze nic nie robimy, nie protestujemy i ten ktos nawet nie wie, ze cos jest nie tak.. :roll:



Jasminka - 29-12-2006 18:11
Dziekuje Wam bardzo za odpowiedzi, czuje sie troche lepiej jak troszke sie wygadalam.
wiem że macie racje! powinnam to szybko skończyć ale nie wiem jak...
Najgorsze ze on tu czuje sie jak pan i władca, mysli ze wszystko jest jego a jeszcze nigdy nie dorzucił nawet złamanej złotówki! gdy przychodza znajomi ON mówi że np kupilismy to czy tamto a we mnie sie gotuje bo wszystko kupuje ja!!! Byłam głupia bardzo i prawie wszystkie pieniadze z kredytu on sam rozdysponował, zrobił kilka zupełnie niepotrzebnych zakupów które kosztowały nie małe pieniadze, zresztą dopiero teraz widze ze czesc pieniedzy jest zupełnie nie rozliczone ale pal licho! po prostu miałam do niego zaufanie.
Jesli chodzio moje dziecko to krzywda jej sie nie dzieje ale nie podoba mi sie sposób w jaki ON sie do niej zwraca.
Moja córka wie ze jest dla mnie najwazniejsza i ze jak powie tylko slowo to od razu sie z nim rozstaje. Na razie mówi..."mamo nie jest tak zle, moze sie dotrzemy"
Kiedys mi powiedział ze jak go zamelduje to w razie czego dom idzie do podziału...smieszne prawda?:)
Oczywiscie go jeszcze nie zameldowałam!
powiedzialam mu kiedys ze zamelduje go jesli bedzie ze mną po równo spłacał raty za ten dom...jak na razie mówi ze ma problemy finansowe.
Jego problemy znam doskonale bo ma je od 5 lat i to ja zawsze mu pomagałam... już dłuzej nie moge:(
Moje byłe małzenstwo skonczyło sie po 10 latach, równiez sama utrzymywałam nasz dom, mój mąż był pasozytem, wszystko musiałam finansowac,po 10 latach zostawiłam mu wszystko i odeszłam i miałam nadzieje ze spotka mnie cos lepszego. Myliłam sie niestety, zamieniłam stryjka na kijka chociaz mysle ze teraz nawet jest gorzej bo obecny partner nie pomaga mi w niczym! A przepraszam....co 4 dni pali w piecu:)

Zielonooka...pytasz sie czego sie boje...
W moim domu jest pare rzeczy o których nie mam pojęcia a jeszcze do konca nie jest to wykonczone, ON wie gdzie przechodzą dane rury, przełączniki i ta cała elektryka...to mnie przeraża.
Ostatnio podpatrzyłam jak sie pali w piecu więc z tym moze sobie dam rade:)
Jest kilka takich rzeczy o których tu nie moge pisac bo ON zaglada na forum...
(prowadzi dziennik budowy)

Wiem ze powinnam szybko sie z nim rozstać ale nastepna sprawa to jest taka ze on nie ma gdzie mieszkać, oprocz córki jest zupełnie sam...
Niedawno stracił rodziców i wiem ze mnie potrzebuje...
Przez 10 lat litowalam sie nad moim ex męzem a teraz nad nim... czy moje zycie musi takie być?

Ktos zadał pytanie jaka jest róznica w naszych zarobkach..tego nie wiem!
Bo z tego co on twierdzi to on nic nie zarabia tylko oddaje długi.
Pytam sie go dlaczego ciągnie taki interes który ciągle przynosi straty ale odpowiada ze nadejdą lepsze czasy dla niego. Juz nie moge tego słuchać!
Myslalam ze moze pod choinke dostane ja czy moja córka jakis malutki drobiazg ale niestety usłyszałam "kochanie nie miałem pieniązków" smutne to prawda..?



Jasminka - 29-12-2006 18:17
Jeszcze raz Wam dziekuje, jestescie naprawde wspaniali!!!
Połowa z Was pisze w naszych komentarzach i tam też przydawały sie Wasze uwagi:)
Jest mi troszke lepiej....dziekuje ale nadal nie wiem jak i kiedy to zrobić, czy aby na pewno sobie ze wszystkich poradze....jakie to trudne:(



Jasminka - 29-12-2006 18:20

A czyja działka? i na "kogo" budowaliście dom, może to nie taka prosta sprawa "pogonić", chociaż zamysł popieram, a rady też potrzebowałbym, ale innej. :oops: :evil: Działka jest również moja



marzycielka74 - 29-12-2006 18:22
NAPRAWDĘ NIE ZWLEKAJ,WYGOŃ W HOLERĘ TEGO DARMOZJADA!!.KRÓTKA PIŁKA, PO CO CI TAKI CHŁOP ?.MASZ DZIECKO NIE JESTEŚ TAK CAŁKIEM SAMA ,NIE MĘCZ SIE NIC NA SIŁE
NAPEWNO SPOTKASZ KOGOS BARDZIEJ WARTOŚCIOWEGO
MOŻE PRZEJDŻ SIĘ Do WRÓŻKI,mi się sprawdziła przepowiednia



lakk - 29-12-2006 18:23
Mam pytanie natury ogólnej: czy tylko faceci są pasożytami? :o



Nefer - 29-12-2006 18:26
To wcale nie jest trudne - problem jest w Tobie ! Nie chesz pogodzić się z porażką , zła decyzją. Proszę Cię - nie wiesz, gdzie lecą rury ........... come on - popatrz na projekt....:):)
Nie umiesz rozpalić w kominku - daj znać - rozpalam prawie codziennie w biurze - minuta osiem - zrobię Ci kurs.
Nie możesz być z facetem, bo boisz się, że Ci kran zacznie przeciekać !
Cały czas usprawiedliwiasz się.
Sorry, jestem bezkompromisowa w tych kwestiach.
Chyba, że nie piszesz wszystkiego i jest coś z czego NIE CHCESZ zrezygnować - pieniądze to nie wszystko :)
Może Twój Miły ma jakieś ukryte zalety ?

Popatrz na to z boku ( wiem, że trudno) - facet się ustawił idealnie ! Ma dach nad głową, żarcie, piwko, sofkę i bzykanko jak ma nastrój - a Ty zapierdzielasz na to wszystko.

Były czasy, gdy nie mieliśmy z mężem na chleb.
1. Zawsze wiedziałam dokładnie i le zarabia
2. Razem planowaliśmy WSZYSTKIE większe wydatki
3. Prezent był zawsze - to nie chodzi o wartość, ale o pamięć i potrzebę. Ten gość nie odczuwa takiej potrzeby - bo jest bardzo pewny siebie - przecież nie umiesz rozpalić w kominku, ciemięgo !!! :):)

Jasminka, daj żyć, nie mogę czytać takich kawałków.

Dla ułatwienia :
Zapytaj samą siebie czy za tego faceta jesteś w stanie zabić. Jeśli nie - skończ tą akcję i zacznij go pakować.

Wszystkiego dobrego :)



Maxtorka - 29-12-2006 18:27
Jasminka , dasz sobie radę :D
Z tego co piszesz wszystko jest Twoje , więc on teoretycznie nie ma do domu żadnych praw . No owszem , może powiedzieć , że służył radą i był dla Ciebie podporą :roll: .
Że też takie typy chodzą po tym świecie :-? .
Moim zdaniem powinnaś mu wprost powiedzieć , że nie stać Cię na utrzymywanie go :-?
I że tak naprawdę nie masz na to ochoty , a on jest już duzym chłopcem i sam powinien o siebie zadbać .
Ja rozumiem , że można mieć kłopoty finansowe , można czasowo życ na czyjś rachunek , ale do cholery , trzeba to umieć docenić i w jakichś sposób pokazać swoją wdzięczność , niekoniecznie siląc sie na jakies prezenty . Jest tyle sposobow żeby komuś podziękować . Twój facet niestety jest wybitnie konsumpcyjnie nastawiony do życia , tylko by brał i brał , nic w zamian nie dając . W dodatku jest Ci naprawdę niepotrzebny , jak truteń zresztą :-?



Nefer - 29-12-2006 18:27

Mam pytanie natury ogólnej: czy tylko faceci są pasożytami? :o Odpowiedź : NIE

Znam takie kobiety.



lakk - 29-12-2006 18:31
Też znam :D :wink:



Maxtorka - 29-12-2006 18:36

Mam pytanie natury ogólnej: czy tylko faceci są pasożytami? :o Odpowiedź : NIE

Znam takie kobiety. Mówi się o nich - kobieta bluszcz :-?



zielonooka - 29-12-2006 18:37
Jasminko
Po pierwsze - trzymaj sie dziewczyno - bo z tego co piszesz - nieglupia z Ciebie i fajna babeczka :wink: tylko chyba ciut zagubiona i nie wierzaca we wlasne sily :wink:

Piszesz:

Jesli chodzio moje dziecko to krzywda jej sie nie dzieje ale nie podoba mi sie sposób w jaki ON sie do niej zwraca.

ja rozumiem oczywiscie ze Facet nie bije, nie wyzywa nie szarpie itp...
czyli ze nie ma zadnych ekstremow - ale... mimo wszystko uwazam ze nie powinno byc opcji typu "ze cos jest nie halo" przez jakis dluzszy okres czasu (z Twojego postu wynika ze to trwa )
Rozumiem - ktos ma gorszy dzien , jest zmeczony zly i krzyknie na dzieciaka albo straci spokoj i cos tam warknie - bywa , ale nie stale jakies dziwne klimaty w stos do domownikow (czy to corki czy Ciebie)

Moja córka wie ze jest dla mnie najwazniejsza i ze jak powie tylko slowo to od razu sie z nim rozstaje. Na razie mówi..."mamo nie jest tak zle, moze sie dotrzemy"

mimo wszystko nie wyglada to fajnie - corka byc moze widzi ze On jest wazny dla Ciebie i nie chce zaostrzac sytuacji... bo chce zebys Ty czula sie ok. tego nie wiem - juz Ty sama znasz swoja coreczke najlepiej . Swoja droga - dzielny dzieciak - moze szkoda go dla kogos z kim musi sie docierac? :-?

W moim domu jest pare rzeczy o których nie mam pojęcia a jeszcze do konca nie jest to wykonczone, ON wie gdzie przechodzą dane rury, przełączniki i ta cała elektryka...to mnie przeraża.

A czemu? Fachowcow nie ma? fakt ze duzo wyjechalo alezawsze sie jakis tam "chlop" znajdzie - ktory bedzie wiedzial co i gdzie biegnie [ a i chyba tanszy bedzie :wink: ] a pozatym jest forum - nie przesadzaj
A pozatym - sa bracia, kumple, koledzy z pracy itp. Zawsze jakis facet pomoze :wink:

jak na razie mówi ze ma problemy finansowe.
Jego problemy znam doskonale bo ma je od 5 lat

hmmmm ... zdolny facet :roll: :roll: :roll:

on nie ma gdzie mieszkać, oprocz córki jest zupełnie sam...
Niedawno stracił rodziców i wiem ze mnie potrzebuje...


no bidulek normalnie - az sie wzruszylam :roll:
A tak serio - gdybym to ja byla w takiej sytuacji ze ktos [przez 5 lat by mi pomagal finansowo ,pocieszal , wspomagal itp. gdybym dzieki temu komus miala gdzie mieszkac a bez pomocy tej osoby wyladowala bez dachu nad glowa pod mostem - to bym taka osobe calowala po pietach i co rano robila pyszne sniadanko do lozeczka a wieczorem masaz pleckow :wink:

Przez 10 lat litowalam sie nad moim ex męzem a teraz nad nim... czy moje zycie musi takie być?

Nie musi - zastanow sie czemu przyciagasz takie "łofiary losu" :-?

Myslalam ze moze pod choinke dostane ja czy moja córka jakis malutki drobiazg ale niestety usłyszałam "kochanie nie miałem pieniązków" smutne to prawda..?

Prawda
:-?

Chyba Pan i Wladca zbyt pewnie sie poczul :-? moze nalezy go troszke potrzasnac i usadzic chlopine do pionu co? :wink:
Z drugiej strony - tak sobie pomyslalam - nie wiem czy to nie sa zbyt powazne sprawy - zebysmy dawali dobre rady (nie znajac przeciez tak do konca ani osob ani sytuacji ) :wink: Ja uwazam ze Ty doskonale wiesz co nalezy zrobic
Pozdrawiam
trzymaj sie cieplutko



Nefer - 29-12-2006 18:38

Mam pytanie natury ogólnej: czy tylko faceci są pasożytami? :o Odpowiedź : NIE

Znam takie kobiety. Mówi się o nich - kobieta bluszcz :-? Ja mówię : Trutnica :)



Żelka - 29-12-2006 19:34
Z tego co piszesz ten facet żyje w nieświadomości i myśli, ze wszystko gra.
Mało tego jest pewien, ze jest ci potrzebny...
Piszesz, ze się gotujesz jak on opowiada, ze kupiliście cos...To się nie gotuj tylko od razu prostuj, ze Ty kupiłaś...
Piszesz tez, ze myślałaś, ze spotka Cię cos lepszego....
Nic nikogo nie spotka jeśli na to sam nie zapracuje...Jeśli chcesz aby cię szanował i pomagał Ci we wszystkim, to musisz tego od niego wymagać!!! A nie czekać, aż on się domyśli o co Tobie chodzi i czego oczekujesz w związku...
Bo to o to tutaj chodzi, o szacunek a nie o pieniądze...
(U nas tylko mąż zarabia, ale wszystko jest nasze wspólne...Ja tez mowie kupiliśmy, mowie nasz dom...,choć to wszystko mąż zarobił...Ale u nas obowiązki są podzielone, on zarabia a ja opiekuje się domem i dzieckiem...Tez nie ma dużo czasu dla nas, ale cos za cos...)
Tak jak Nefer pisze, nie szukaj wymówek.., sama sobie doskonale poradzisz...
A jeśli jest cos co warto ratować, to do pracy.., ratować to razem...
Jestem pewna jednego - musisz od niego więcej wymagać...
Musicie sobie pogadać spokojnie o wszystkim i ustalić reguły...i musicie rozmawiać, bo u Was chyba nie ma rozmów...
:roll:
p.s. jeśli nie miał pieniędzy na prezenty to mógł sam cos zrobić, jakąś kartkę napisać, kwiatek narysować, cokolwiek...podać śniadanko do łóżka...,bo liczy się gest a nie ile wydało się na prezent...
Mówiłaś mu o tym?????? :roll: Czy tez czekasz aż sam się domyśli????? :roll:
Walcz o siebie kobitko...aby szczęście weszło do Waszego domku to najpierw drzwi trzeba mu odtworzyć...
:P :wink:



Aggi - 29-12-2006 20:02
wahałam się czy o tym napisać.. ale potraktujcie to jako symboliczną przypowieść, a nie jak "pouczenie" w tej konkretnej sytuacji.. :cry:

w liceum miałam przyjaciółkę, mieszkała z mamą i ojcem. Tatuś był chory z urojenia. To znaczy żaden lekarz nie zdiagnozował u niego schorzenia i wszystkie badania wskazywały, że jest ok, a mimo to gość nie pracował, całe dnie spędzał w piżamie na wersalce. Tak mijały lata. Jego domniemana choroba nie przeszkadzała mu w biciu mojej przyjaciółki za np. krzywo postawione buty... tak samo traktował jej matkę..

Dziewczyna błagała mamę, żeby od niego odeszły. To mama utrzymywała jego i dom, znakomicie dałyby sobie radę. Matka konsekewntnie odmawiała argumentując, że on jest słaby, że bez nich zginie, że jest chory i potrzebuje ich....

2 dni przed wigilią 1987 r zabił je obie.

Ja wiem, że był to człowiek niepoczytalny, niemniej jednak nasze szlachetne z natury postępki odwaracaja się czasami tragicznie przeciwko nam. :cry:



DJ Rydzyk - 29-12-2006 20:07

"Nie badz głupia, wykop go z tego domu" Podpisuję się.



selimm - 29-12-2006 20:08

"Nie badz głupia, wykop go z tego domu" ....i gdzie tu jest męska solidarnosc :roll:



bratki - 29-12-2006 22:05
A przynajmniej zadbaj, żeby nie przegapił tego wątku... Pozna bez pudła.



tomek1950 - 29-12-2006 22:27
Jako facet odpowiem... solidarnie: WYKOP GO I TO SZYBKO.



selimm - 29-12-2006 22:34

Jako facet odpowiem... solidarnie: WYKOP GO I TO SZYBKO. .......i kopnij w jaja jeszcze te niedojde



Żelka - 29-12-2006 22:43
To co? Decydujemy, ze facet (ten facet) juz nie nadaje sie na resocjalizacje???



tomek1950 - 29-12-2006 22:53
Zeljka ma rację, popieram.



Capricorn - 29-12-2006 23:00

..... teraz marze o tym zeby zostac sama ale czy sobie poradze???
no ale z tego co piszesz to jestes SAMA :-?
co z tego ze w towarzystwie kanapowco-telewizorowca :wink:

No i z tego co piszesz - swietnie sobie radzisz :)
Bez niego prawdopodobnie poradzisz sobie jeszcze lepiej (nie ma zbednego balastu )
nic dodać, nic ująć. Bądź radykał - kopnij w d.pę i wezwij ślusarza, niech zamki zmeni. Nie napisałaś o nim ani jednej pozytywnej rzeczy. Po co Ci ktoś taki? Bądź rozsądną matką, zafunduj sobie i swojemu dziecku SPOKÓJ.

I nie mów, że Twoje zycie ległow gruzach - jesteś górą, kredyt jest tylko Twój, a więc dom też zapewne jest tylko Twój. A ponieważ związek nie był formalny, nie musisz spłacać żadnych jego i tak fikcyjnych udzialów. Głowa do góry! Dasz radę. [/i]



Żelka - 29-12-2006 23:01

Zeljka ma rację, popieram. Tomcio, to bylo pytanie, nie stwierdzenie. :wink: Jako "dobry duszek" zastanawiam sie czy jednak nie dalo by sie go zaciagnac na poprawna droge...Moze facet potzebuje wyraznych wskazowek... :wink:
Jako faceci to powieccie co najbardziej Wami potrzasa...no a jak sie nie uda, to zawsze mozna wywalic..,nie... :roll:



lakk - 29-12-2006 23:02
Proponuję go wypożyczyć na chwilkę mojej lepszej połowie, w tri miga wytresuje go, jak naszego biednego psa wielorasowego. :D
Już prawie odpowiada na pytania :lol: :roll:



Nefer - 29-12-2006 23:04

Zeljka ma rację, popieram. Tomcio, to bylo pytanie, nie stwierdzenie. :wink: Jako "dobry duszek" zastanawiam sie czy jednak nie dalo by sie go zaciagnac na poprawna droge...Moze facet potzebuje wyraznych wskazowek... :wink:
Jako faceci to powieccie co najbardziej Wami potrzasa...no a jak sie nie uda, to zawsze mozna wywalic..,nie... :roll:
No bo to kuźwa trza skończy ze cztery fakultety , żeby zajarzyć, że jak się z kimś jest/mieszka/je/śpi/s.ra to wypada coś z siebie dać , prawda ??? :) :evil:



Żelka - 29-12-2006 23:07
Nefer, wiem, ze Ty za gilotyna jestes w takich przypadkach :lol: ..,ale wtedy dopiero nie bedzie myslal, no nie??? :wink:



Nefer - 29-12-2006 23:08

Nefer, wiem, ze Ty za gilotyna jestes w takich przypadkach :lol: ..,ale wtedy dopiero nie bedzie myslal, no nie??? :wink: Wtedy już niech sobie robi co chce :):) W innym, miłym i cieplłym miejscu :)



Żelka - 29-12-2006 23:11

Nefer, wiem, ze Ty za gilotyna jestes w takich przypadkach :lol: ..,ale wtedy dopiero nie bedzie myslal, no nie??? :wink: Wtedy już niech sobie robi co chce :):) W innym, miłym i cieplłym miejscu :) Aaaaaaaa, to jednak jestes optymista, jesli uwazasz, ze Tam by trafil... :lol: :wink: 8) To nie jest tak zle... :wink:



Capricorn - 29-12-2006 23:13

Dziekuje Wam bardzo za odpowiedzi, czuje sie troche lepiej jak troszke sie wygadalam.
wiem że macie racje! powinnam to szybko skończyć ale nie wiem jak...
Najgorsze ze on tu czuje sie jak pan i władca, mysli ze wszystko jest jego a jeszcze nigdy nie dorzucił nawet złamanej złotówki! gdy przychodza znajomi ON mówi że np kupilismy to czy tamto a we mnie sie gotuje bo wszystko kupuje ja!!! Byłam głupia bardzo i prawie wszystkie pieniadze z kredytu on sam rozdysponował, zrobił kilka zupełnie niepotrzebnych zakupów które kosztowały nie małe pieniadze, zresztą dopiero teraz widze ze czesc pieniedzy jest zupełnie nie rozliczone ale pal licho! po prostu miałam do niego zaufanie.
Jesli chodzio moje dziecko to krzywda jej sie nie dzieje ale nie podoba mi sie sposób w jaki ON sie do niej zwraca.
Moja córka wie ze jest dla mnie najwazniejsza i ze jak powie tylko slowo to od razu sie z nim rozstaje. Na razie mówi..."mamo nie jest tak zle, moze sie dotrzemy"
Kiedys mi powiedział ze jak go zamelduje to w razie czego dom idzie do podziału...smieszne prawda?:)
Oczywiscie go jeszcze nie zameldowałam!
powiedzialam mu kiedys ze zamelduje go jesli bedzie ze mną po równo spłacał raty za ten dom...jak na razie mówi ze ma problemy finansowe.
Jego problemy znam doskonale bo ma je od 5 lat i to ja zawsze mu pomagałam... już dłuzej nie moge:(
Moje byłe małzenstwo skonczyło sie po 10 latach, równiez sama utrzymywałam nasz dom, mój mąż był pasozytem, wszystko musiałam finansowac,po 10 latach zostawiłam mu wszystko i odeszłam i miałam nadzieje ze spotka mnie cos lepszego. Myliłam sie niestety, zamieniłam stryjka na kijka chociaz mysle ze teraz nawet jest gorzej bo obecny partner nie pomaga mi w niczym! A przepraszam....co 4 dni pali w piecu:)

Zielonooka...pytasz sie czego sie boje...
W moim domu jest pare rzeczy o których nie mam pojęcia a jeszcze do konca nie jest to wykonczone, ON wie gdzie przechodzą dane rury, przełączniki i ta cała elektryka...to mnie przeraża.
Ostatnio podpatrzyłam jak sie pali w piecu więc z tym moze sobie dam rade:)
Jest kilka takich rzeczy o których tu nie moge pisac bo ON zaglada na forum...
(prowadzi dziennik budowy)

Wiem ze powinnam szybko sie z nim rozstać ale nastepna sprawa to jest taka ze on nie ma gdzie mieszkać, oprocz córki jest zupełnie sam...
Niedawno stracił rodziców i wiem ze mnie potrzebuje...
Przez 10 lat litowalam sie nad moim ex męzem a teraz nad nim... czy moje zycie musi takie być?

Ktos zadał pytanie jaka jest róznica w naszych zarobkach..tego nie wiem!
Bo z tego co on twierdzi to on nic nie zarabia tylko oddaje długi.
Pytam sie go dlaczego ciągnie taki interes który ciągle przynosi straty ale odpowiada ze nadejdą lepsze czasy dla niego. Juz nie moge tego słuchać!
Myslalam ze moze pod choinke dostane ja czy moja córka jakis malutki drobiazg ale niestety usłyszałam "kochanie nie miałem pieniązków" smutne to prawda..?
Doczytałam...

Bardzo to smutne - i bardzo toksyczny to związek. Facet nie jest taki glupi, skoro taks obie Ciebie ustawił, że boisz się go pognać, "bo on się nie ma gdzie podziać" - TYM BARDZIEJ powinnaś go pognać! Bo on powinien szanować to, że go "przygarnęłaś" - a nie zmieniać się w pana i władcę, kierownika budowy operatora pieca. Nie przejmuj się takimi pierdołkami, jak palenie w piecu, rurki, czy co jeszcze. Zawsze możesz spytac na forum, lub zamrugać rzęsami przed sąsiadem ;-)

Dziewczyno, usprawdiedliwiasz się sama przed sobą, i przed nami również - związek Cie nie satysfakcjonuje, i TO JEST WYSTARCZAJĄCY POWÓD do radykalnych zmian. Jeśli jesteś "miętka" możesz spróbować negocjować - ale jeśli do tego podejdziesz, to najlepiej byłoby, gdybyś postawiła warunki na piśmie - nie miałby wymówki, że czegoś nie zrozumiał.

Jesteś wartościową, pracowitą, troskliwą kobietą. Troszcz się o siebie i dziecko, i nie daj się mu wkręcic w opiekę nad nim i jego problemami.



Rezi - 29-12-2006 23:15
Jasminko przepraszam może będe brutalny ale myslałem ze głupich kobiet juz nie ma ........ myliłem się



Nefer - 29-12-2006 23:15

Nefer, wiem, ze Ty za gilotyna jestes w takich przypadkach :lol: ..,ale wtedy dopiero nie bedzie myslal, no nie??? :wink: Wtedy już niech sobie robi co chce :):) W innym, miłym i cieplłym miejscu :) Aaaaaaaa, to jednak jestes optymista, jesli uwazasz, ze Tam by trafil... :lol: :wink: 8) To nie jest tak zle... :wink: Jest też zła wiadomość :

Jasminka podała jedną wersję,
A co z druga stroną ?
Może z jego punktu widzenia "Jakiego mnie Panie Boże stworzyłeś - takiego mnie masz" sam fakt istnienia wystarcza ( werjs oprogramowani a"Just to be") ?
A może on się namęczył z budową i starczy ?
A może...może..... może...

Zwykle - niestety - wina leży po obu stronach.... no nie wiem
Zeljko - zasiałaś ziarno niepewności .......... choć bazując na opisie - do gazu !!!



Capricorn - 29-12-2006 23:18
Najbardziej niepokojący fragment:

Ocknij się kobieto, zanim będzie za późno! Najwyraźniej przyciągasz życiowych popaprańcow...



zezo - 29-12-2006 23:25
Fajne rady nia ma co :o :o
WYKOP GO I TO SZYBKO, .......i kopnij w jaja jeszcze te niedojde
Oczywiście, czytając tekst jaki napisała Jasminka sam bym gościa pogonił w cztery świata strony .. :evil: :evil:
ale .....
właśnie jest to ale,... moze warto uczciwie pogadać ? nie na zasadzie "co tam słychać" ale uczciwie i szczerze powiedzieć swoje żale, powiedzieć prosto z mostu o co sie rozchodzi, może warto ? może gostek ma poważne problemy które boi sie wyjawić ? w życiu bywa róznie, każdemu trzeba dać szansę.

inna sprawa jak Jasminka już gościa przekreśliła, jak już decyzja zapadła a ona sama potrzebuje tylko poparcia, że dobrze postępuje, jeżeli tak to nie ma sprawy. ale jeżeli się wacha to ja myślę ze warto pogadać

A co do tej kanapy i TV to wiekszość chłopów taka jest, ja sam to TV i necik, necik i TV, no i jeszcze browarek się popija, a gniazdko w kuchni już 4 miesiące nie jest czynne, ale czy to jest powód do rozstania ??????

Tak więc droga Jasminko sama musisz ocenić powstałą sutuację.



tomek1950 - 29-12-2006 23:29

Najbardziej niepokojący fragment:

Ocknij się kobieto, zanim będzie za późno! Najwyraźniej przyciągasz życiowych popaprańcow... Być może Jaśminka miała dokładnie ten sam wzorzec rodziny. :(



zezo - 29-12-2006 23:30
i jeszce jedno
Jak wam sie wydaje, uczciwie będzie gościa wywalić z domu, który on też budował??
Pewnie że uczciwie. ktoś powie, a ja uważam że nie jest to w porządku,
tak więc ???
decyzja należy do ciebie droga [/b] Jasminko



Capricorn - 29-12-2006 23:34

Najbardziej niepokojący fragment:

Ocknij się kobieto, zanim będzie za późno! Najwyraźniej przyciągasz życiowych popaprańcow... Być może Jaśminka miała dokładnie ten sam wzorzec rodziny. :( albo wychowywana była wyłącznie przez matkę, a teraz jest skłonna pójść na każde ustępstwo, żeby mieć "prawdziwą" rodzinę. Tyle, że układ, który opisuje, koło rodziny nawet nie przechodził.



lakk - 29-12-2006 23:38
A czy dwa nieudane związki i trzeci też, to nie powód do zastanowienia? :evil: :roll:



zielonooka - 29-12-2006 23:38
zezo ja mniej wiecej wlasnie tam gdzies wysoko :wink: :D cos takiego napisalam:
Z drugiej strony - tak sobie pomyslalam - nie wiem czy to nie sa zbyt powazne sprawy - zebysmy dawali dobre rady (nie znajac przeciez tak do konca ani osob ani sytuacji ) Ja uwazam ze Ty doskonale wiesz co nalezy zrobic



Capricorn - 29-12-2006 23:38

i jeszce jedno
Jak wam sie wydaje, uczciwie będzie gościa wywalić z domu, który on też budował??
Pewnie że uczciwie. ktoś powie, a ja uważam że nie jest to w porządku,
tak więc ???
decyzja należy do ciebie droga [/b] Jasminko
za pieniądze Jasminki budował... Nie napisała, że pracował fizycznie - ja wywnioskowałam, że był "kierownikiem budowy" ;-) Nawet, jeśli coś mu się na to należy, to chyba Jasminka mu się zrewanżowała z nawiązką żywiąc go, opierając, utrzymując i wspierając psychicznie.



ddoommiinniikk - 29-12-2006 23:43
Czy kłopoty finansowe konkubenta(?) są rozwiązywalne? Czy te długi, które spłaca będą miały kiedyś koniec? Czy znasz szczegółowo jego finanse? Jeśli nie, to może po prosty robić cię w lolo, aż się będzie kurzyć. Jeśli tak robi, to próbę przyjrzenia się jego finansom będzie traktował niemal jak zamach stanu. Jeśli tak jest, to diagnoza brzmi pasożyt.
Likwidację pasożyta zacznij od najprostszego chwytu - brak seksu. Poźniej dołóż do tego przemęczenie, lekkie niedomagania zdrowotne.Jak pasożyt zobaczy że ofiara traci swą energię, to porzuci ją, albo się nad nią zlituje i weźmie ją pod opiekę.



jea - 30-12-2006 00:37
Czytam to wszystko i oczom nie wierzę :o
Wszyscy trzymają w zasadzie stronę Jasminki a informacja jest tylko z jednej strony. Nie chciałbym tutaj wprowadzać zamieszania ale dwa nieudane związki (pech)?.
Działka Twoja to dom też, chyba, że faktury na niego (wtedy ma prawo do zwrotu poniesionych nakładów), nieważne, że Ty dawałaś kasę.
Teraz do wszystkich piszących
Najłatwiej uciec, zmienić partnera itp., a walka? Jestem przeciwnikiem szybkich rozwiązań, z wieloma wypowiedziami się zgadzam (nie do końca) ale jest jeszcze córka, która szuka stabilizacji (zna doświadczenia poprzednich związków).

Jasminka jeżeli na związku Ci zależy, proponuję rozmowę, najlepiej w obecności zaufanej osoby, która chciałaby żeby ten związek się utrzymał (nie tej, która za Tobą stoi). Ona na chłodno oceni Wasze "bóle". Jeżeli to nie pomoże to, wymyśl remont całego domu (wykończeniówka, malowanie itp.), chodzi o wyprowadzkę Was wszystkich. Ty z córką zamieszkaj tam gdzie on nie może (rodzina, przyjaciółka, której nie lubi itp.), ważne, żeby osobno. Jeżeli ma coś do przemyślenia to przemyśli i naprawi swój błąd (jak mu zależy).
Jak chcesz stabilizacji to nie szukaj jej w konkubinacie. Chłop ma w genach dotrzymywanie przyrzeczeń, mniej lub więcej, więcej zależy od Ciebie.

Pozdrawiam



- 30-12-2006 00:58
Jasminko - a czy Ty z nim o tym rozmawiasz?
Mam wrażenie, że pod tym dachem jest dwoje obcych ludzi, którzy zbudowali sobie wygodną w pewnym momencie fikcję - on ma dom i brak kłopotów (swoje jakoś opędza albo i nie :o :roll: ), Ty - iluzję związku (bo jeszcze ktoś powie, że z Tobą coś nie tak - drugi facet i nieudany związek, hmmm...)
Powiedz mu prawdę na początek. Zaboli, ale zobaczysz, na czy stoisz...



canna - 30-12-2006 01:36
Sądzę, że Jasminka już podjęła decyzję w głębi duszy. Pisze przecież, że to pasożyt, jasno ocenia sytuację. Tylko boi się zmian. Potrzebuje argumentów żelaznych za.
Oto argument:
Jesteś matką, dla swojej córki stanowisz wzorzec kobiety. Ona patrzy na Twoje relacje z mężczyznami i uczy się.

Czy tego chcesz nauczyć swoją córkę?
Że ważne jest aby był facet? Ale jaki? Jak sama go oceniasz? jak komentujesz jego postępowanie wobec córki?
Tolerujesz jego niemiłe traktowanie Twojego dziecka, czy chcesz ją nauczyć, że łajdak jest ważniejszy od niej?
Może się zdarzyć, że Twoja córka w swoim dorosłym życiu dokona niewłaściwego wyboru postępując jak ją mama nauczyła. Tego chcesz dla swego dziecka?

Mądre są słowa Komtura Mazurskiego:
Jaki wzorzec rodziny chcesz wpoić swemu dziecku?
Kto jest dla Ciebie ważniejszy?
Wybacz, ale tłumaczenie, że córka mówi....
Ile lat mozna "docierać się"?????
Szczególnie, że nie jest to pierwszy tego typu Twój związek.
Córka ma się czego uczyć.

Musisz sama podjąć decyzję, a jaką już przecież wiesz, jasno widać to w Twoich słowach, szanse przecież już Mu dawałaś.

W następnym związku zacznij od rozmów, nawet jeśli Cię tego nie nauczono, nowy facet nie będzie o tym wiedział.



M@riusz_Radom - 30-12-2006 06:59

Przepraszam ze nie napisalam pod moim nickiem ale chcialabym zostac w tym temacie anonimowa. I to jest Twój kolejny problem - brak odwagi :( Inaczej się pociesza dobrego znajomego, inaczej przypadkowo poznaną na ulicy osobę.

Poszukaj u siebie "jaj" a jak je znajdziesz to będziesz wiedziała co zrobić.



Jasminka - 30-12-2006 10:49
Witam wszystkich i jeszcze raz dziekuje za dobre rady.
Pytacie sie jaki był wzorzec mojej rodziny...
Wychowałam sie w domu pełnym ciepła i miłości, moi rodzice są wspaniali, zawsze mnie wspierali i pomagali jak tylko mogli, oboje pracowali i nigdy w naszym domu niczego nie zabrakło.
Mam kochających rodziców! Zawsze marzyłam o tym zeby mój mąż czy tez partner zyciowy był taki jak mój tata, zawsze operatywny, zajmujący sie rodziną, domem.... Zawsze znajomi podziwiali moich rodziców, mówili że tylko pozazdroscic takich rodziców....
Rezi napisał że jestem głupia....przyznaje mu racje, juz dawno powinnam cos z tym zrobić, na pewno nie jestem naiwna bo zdaje sobie sprawe z tego ze ON mnie wykorzystuje tylko ciągle nie mam odwagi żeby cos z tym zrobić.
Ale wiem ze wszystkiego jest do czasu...moje nerwy w koncu nie wytrzymają i wywale z siebie całą złość. To co mnie w tej chwili paralizuje to współczucie.
ON mnie doskonale zna i wie że moze grac na moich uczuciach, wie jak wywołac we mnie litość, współczucie i to wykorzystuje. czasem gdy zaczynam mówić co mi sie nie podoba w naszym związku ON robi jedną ze swoich smutnych minek, mówijak bardzo brakuje mu rodziców i ja zaczynam płakać...to okropne!!!!!!!!!!!!! Pewnie w tym co pisze utwierdzam Was w pzekonaniu że jestem głupia ale ja Wam przyznaje racje...JESTEM GŁUPIA! po prostu mam taki charakter.
Prowadze dość dużą firme, doskonale potrafię zarządzać pracownikami i czasem nawet jestem złą szefową ale gdy komuś coś sie dzieje zawsze pomagam i często ludzie to wykorzystują...chciałabym ale nie potrafie tego zmienić:( Tak samo jest w moim zyciu prywatnym.
Gdy poznałam mojego obecnego partnera on pomógł mi wykaraskac sie z mojego chorego małżeństwa, inaczej nie miałabym siły tego zrobić. Cóż z tego kiedy wpadłam w kolejny chory układ.
Po przeczytaniu Waszych komentarzy wiem co mam zrobić, ale nadal sie bardzo boje.
Wiem ze sasiedzi mi pomogą, rodzice, znajomi ale strach i tak zostaje....

Czuje sie bardzo zagubiona...nienawidze tego uczucia!

Jesli chodzi o te wszystkie instalacje, rurki, kable itp to w pojekcie zostało co nieco zmienione i nie ma tego w całej dokumentacji. Któregos dnia przyjechali do mnie elektrycy, chciałam zeby mi dokonczyli to co zostało zaczete ale powiedzieli ze jest tu tak "namotane" że oni musieliby z pół roku dochodzic gdzie co i jak.... zrozumiałam ze jestem uzalezniona od niego dopoki to nie zostanie skonczone. I tak sobie mysle że własciwie to czekam aż wszystko zostanie zrobione i wtedy moge go wywalic no ale z drugiej strony nasuwa sie mysl ze to okropne swinstwo z mojej strony, ze w tym momencie jak chce go wykorzystac. No i własnie takie rózne watpiwosci mnie nachodzą....mam straszna pustke.
Dzisiaj wieczorem chce z nim przeprowadzic powazną rozmowe, chyba najwyzszy czas...



- 30-12-2006 13:33

Witam wszystkich i jeszcze raz dziekuje za dobre rady.
Pytacie sie jaki był wzorzec mojej rodziny...
Wychowałam sie w domu pełnym ciepła i miłości, moi rodzice są wspaniali, zawsze mnie wspierali i pomagali jak tylko mogli, oboje pracowali i nigdy w naszym domu niczego nie zabrakło.
Mam kochających rodziców! Zawsze marzyłam o tym zeby mój mąż czy tez partner zyciowy był taki jak mój tata, zawsze operatywny, zajmujący sie rodziną, domem.... Zawsze znajomi podziwiali moich rodziców, mówili że tylko pozazdroscic takich rodziców....
Rezi napisał że jestem głupia....przyznaje mu racje, juz dawno powinnam cos z tym zrobić, na pewno nie jestem naiwna bo zdaje sobie sprawe z tego ze ON mnie wykorzystuje tylko ciągle nie mam odwagi żeby cos z tym zrobić.
Ale wiem ze wszystkiego jest do czasu...moje nerwy w koncu nie wytrzymają i wywale z siebie całą złość. To co mnie w tej chwili paralizuje to współczucie.
ON mnie doskonale zna i wie że moze grac na moich uczuciach, wie jak wywołac we mnie litość, współczucie i to wykorzystuje. czasem gdy zaczynam mówić co mi sie nie podoba w naszym związku ON robi jedną ze swoich smutnych minek, mówijak bardzo brakuje mu rodziców i ja zaczynam płakać...to okropne!!!!!!!!!!!!! Pewnie w tym co pisze utwierdzam Was w pzekonaniu że jestem głupia ale ja Wam przyznaje racje...JESTEM GŁUPIA! po prostu mam taki charakter.
Prowadze dość dużą firme, doskonale potrafię zarządzać pracownikami i czasem nawet jestem złą szefową ale gdy komuś coś sie dzieje zawsze pomagam i często ludzie to wykorzystują...chciałabym ale nie potrafie tego zmienić:( Tak samo jest w moim zyciu prywatnym.
Gdy poznałam mojego obecnego partnera on pomógł mi wykaraskac sie z mojego chorego małżeństwa, inaczej nie miałabym siły tego zrobić. Cóż z tego kiedy wpadłam w kolejny chory układ.
Po przeczytaniu Waszych komentarzy wiem co mam zrobić, ale nadal sie bardzo boje.
Wiem ze sasiedzi mi pomogą, rodzice, znajomi ale strach i tak zostaje....

Czuje sie bardzo zagubiona...nienawidze tego uczucia!

Jesli chodzi o te wszystkie instalacje, rurki, kable itp to w pojekcie zostało co nieco zmienione i nie ma tego w całej dokumentacji. Któregos dnia przyjechali do mnie elektrycy, chciałam zeby mi dokonczyli to co zostało zaczete ale powiedzieli ze jest tu tak "namotane" że oni musieliby z pół roku dochodzic gdzie co i jak.... zrozumiałam ze jestem uzalezniona od niego dopoki to nie zostanie skonczone. I tak sobie mysle że własciwie to czekam aż wszystko zostanie zrobione i wtedy moge go wywalic no ale z drugiej strony nasuwa sie mysl ze to okropne swinstwo z mojej strony, ze w tym momencie jak chce go wykorzystac. No i własnie takie rózne watpiwosci mnie nachodzą....mam straszna pustke.
Dzisiaj wieczorem chce z nim przeprowadzic powazną rozmowe, chyba najwyzszy czas...
Jedna uwaga - rurkami WCALE się nie przejmuj! Dojdziecie w 2 tygodnie z pierwszym elektrykiem z głową na karku :-)



Capricorn - 30-12-2006 14:35

Witam wszystkich i jeszcze raz dziekuje za dobre rady.
Pytacie sie jaki był wzorzec mojej rodziny...
Wychowałam sie w domu pełnym ciepła i miłości, moi rodzice są wspaniali, zawsze mnie wspierali i pomagali jak tylko mogli, oboje pracowali i nigdy w naszym domu niczego nie zabrakło.
Mam kochających rodziców! Zawsze marzyłam o tym zeby mój mąż czy tez partner zyciowy był taki jak mój tata, zawsze operatywny, zajmujący sie rodziną, domem.... Zawsze znajomi podziwiali moich rodziców, mówili że tylko pozazdroscic takich rodziców....
a więc - być może - chcesz innym osobom, które nie miały równie szczęśliwego dzeciństwa i młodości zrekompensować to swoją opieką i troską? Ale nie chodzi tutaj przecież o Twój profil psychologiczny.

Czytając Twoje wypowiedzi wiem, że trzymasz go głównie dlatego, ze wie, gdzie sa kable i rury, i dlatego, ze nie ma rodziców.



daggulka - 30-12-2006 17:26
Współczuję.....braku odwagi.

Powiem tyle....też się bałam kiedy po cichaczu wyprowadzałam się z dzieckiem i kilkoma manelami do wynajętego mieszkania 8 lat temu...... bałam się jak cholera :o . Ale gdyby nie to ....gdyby nie ten desperacki krok tkwiłabym nadal w tokstycznym związku i nie miałabym dziś wspaniałego kochającego już drugiego :wink: męża i drugiej wspaniałej córeczki....szczęśliwego życia i wspaniałych planów na przyszłość.
Warto coś zmienić kiedy jest źle po to żeby kiedyś było dobrze.

Życzę odwagi i jeszcze raz odwagi.



zielonooka - 30-12-2006 17:45
daggulka :wink:
przeczytalam w pierwszej chwli... "menelami" :wink: :lol: :lol: :lol:



daggulka - 30-12-2006 17:54
Zielona....dobre, dobre.... :D :D :D
Gdyby to były menele to na pewno zostałyby z moim pierwszym mężem :wink: :D ..... w końcu gdzie byłoby im lepiej :D .



dominikams - 30-12-2006 19:53
Jasminko,

ja tez jestem zdania, zeby wykopać. Możesz dac mu jeszcze jedną szansę, ale moim zdaniem to niewiele zmieni (a przynajmniej na dłuzszą metę). Facet ma juz taki charakter. Ten brak prezentu, traktowanie twojej córki i ciebie oczywiście. Brak empatii, a to w tym wieku nieuleczalne :(

I powiem ci jeszcze, że ja też przyciągałam same ofiary losu (do czasu, na szczęście). Co ciekawe - wszystkie te dupy życiowe były spod znaku Ryb :o (z góry przepraszam wszystkich prawdziwych mężczyzn spod tego znaku :oops:). Już myślałam, że to jakieś fatum :roll:

Najdłuższy mój toksyczny związek trwał 2,5 roku, przy czym ostatni rok to walka ze soba i próby odejścia. Tez go usprawiedliwiałam, wszystko zrzucałam na kiepskie dzieciństwo itd. W końcu dojrzałam do rozstania, ale wtedy zaczeło się szantażowanie psychiczne - że on nie może beze mnie i że się zabije. I potrafił po większej kłótni wyjść do innego pokoju, wziąć ze soba nóż :o (tak żebym słyszała, ze go bierze) i tam siedzieć, a ja zastanawiałam się czy już się chlasnął czy za chwilę. Mówię ci, byłam wtedy jednym wielkim strzępkiem nerwów. W końcu jednak przezwyciężyłam to i się wyprowadziłam. Wtedy postanowiłam - nigdy więcej takich pajaców. I wszelkie próby doczepienia się kolejnej takiej pierdoły życiowej kończyłam bez skrupułów i szybko.
Naprawdę nie opłaca się siedzenie w takim związku - dajesz zły przykład córce.
No i w sumie mi jej szkoda - dlaczego ma znosić takie traktowanie?

Pozdrawiam i trzymam kciuki za ciebie



agnieszkakusi - 30-12-2006 23:02
Cały czas śledzę ten wątek i widzę, że...już wszystko chyba zostało powiedziane. Jasminko jesteś bardzo silną kobietą, dasz radę. Nie marnuj życia na takiego pasożyta. Nie warto...
Jak to mówiła moja śp.babcia " tego kwiatu to pół światu..."
Ja też z grona tych " po przejściach". W tej chwili staram się o unieważnienie małżeństwa kościelnego, mam drugiego cudownego męża i najwspanialszą na świecie córkę. Do tej pory też przyciągałam samych frajerów.
WALCZ O SIEBIE.
Powodzenia



alusia1963 - 30-12-2006 23:46
Dzis spotkalo mnie takie pchniecie,ze nie moge sobie znalezc miejsca.Wstyd mi przed sama soba,ze dalam sie tak robic przez 5 lat.Wstyd mi przed Wami,kochani,wiec mam inny nick.Dzis moj nie-maz stwierdzil,ze najlepiej bedzie jak z naszego wspolnego zycia zrezygnujemy i zamieszkamy osobno.Nie przemyslal tylko jednego,ze ja nie mam gdzie ,ani do czego wracac.A moje problemy finansowe,ktore byly do tej pory wspolne,sa juz tylko moje.Dalam sie wrobic jak male dziecko.Mial smialosc i zapytal mnie na koniec rozmowy,czy bedziemy mogli sie spotykac na weekendy,bo on sam tu nie chce mieszkac w wolne dni.A argumentem na rozstanie bylo to,ze kocha mnie na "swoj pokrecony sposób",ze chce byc ze mna na starosc,ale teraz on musi zarabiac pieniadze i zbierac na czarna godzine.Szczerze mowiac,nie zrozumialam tego i chyba nikt przyz zdrowych myslach tego nie pojmie.Pasozytem nigdy w tym zwiazku nie bylam.Facet 50 lat,a dorabia do czegos historie?
Nie potrafie teraz racjonalnie myslec,ale musialam to komus powiedziec,padlo na Was,kochani,przepraszam ze wylewam z siebie takie zale.Nie wiem co robic,jak zyc,gdzie isc,bo honor mi tu nie pozwoli zostac.Jak sie z tym uporac?Zawsze wiedzialam,ze cos jest nie tak,ale chyba nie chcialam tego analizowac.



Nefer - 30-12-2006 23:54

Dzis spotkalo mnie takie pchniecie,ze nie moge sobie znalezc miejsca.Wstyd mi przed sama soba,ze dalam sie tak robic przez 5 lat.Wstyd mi przed Wami,kochani,wiec mam inny nick.Dzis moj nie-maz stwierdzil,ze najlepiej bedzie jak z naszego wspolnego zycia zrezygnujemy i zamieszkamy osobno.Nie przemyslal tylko jednego,ze ja nie mam gdzie ,ani do czego wracac.A moje problemy finansowe,ktore byly do tej pory wspolne,sa juz tylko moje.Dalam sie wrobic jak male dziecko.Mial smialosc i zapytal mnie na koniec rozmowy,czy bedziemy mogli sie spotykac na weekendy,bo on sam tu nie chce mieszkac w wolne dni.A argumentem na rozstanie bylo to,ze kocha mnie na "swoj pokrecony sposób",ze chce byc ze mna na starosc,ale teraz on musi zarabiac pieniadze i zbierac na czarna godzine.Szczerze mowiac,nie zrozumialam tego i chyba nikt przyz zdrowych myslach tego nie pojmie.Pasozytem nigdy w tym zwiazku nie bylam.Facet 50 lat,a dorabia do czegos historie?
Nie potrafie teraz racjonalnie myslec,ale musialam to komus powiedziec,padlo na Was,kochani,przepraszam ze wylewam z siebie takie zale.Nie wiem co robic,jak zyc,gdzie isc,bo honor mi tu nie pozwoli zostac.Jak sie z tym uporac?Zawsze wiedzialam,ze cos jest nie tak,ale chyba nie chcialam tego analizowac.

No to masz możliwość "wyprostowania tego co było nie tak."
Popatrz na to jak na nową szansę. Jeśli on potrzebuje być sam to znaczy , że się po prostu pomyliłaś :) Wiem, że to brzmi idiotycznie, ale czasem tak jest. Dwoje ludzi widzi jedną sprawę na dwa różne sposoby - i już.
A teraz musisz zebrać siły i zacząć od nowa :):)
Co robić? :kartka, długopis i podsumowanie:

1. mały biznes plan: czym dysponujesz ( pieniądze, znajomi, możliwość mieszkania, wynajęcia taniej, samochód do przeprowadzki itp itd)
2. poszukaj wsparcia - kogoś kto Ci pomoże - chociażby się spakować
3. spróbuj z nim rozmawiać jeśli jeszcze chcesz - jeśli nie - nawet nie zaczynaj. Choć wcale nie jest powiedziane, że się jeszcze nie zejdziecie. Ale nie jest fajnie być z kimś, kto nie chce ( nawet tu i teraz) być z Tobą.

nie zadręczaj się : czyja wina, co zrobiłaś źle, czy on kogoś ma. Po prostu skup się na działaniu. I pisz - jeśli tego potrzebujesz - to też część planu gry :)

I trzymaj się ciepło. Są ludzie, którzy muszą się rozstać, by docenić dlaczego byli razem....



canna - 30-12-2006 23:54
http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_eek.gif
Deja vu?



agnieszkakusi - 31-12-2006 00:10
Kurcze, jakaś epidemia?



daggulka - 31-12-2006 00:17
Nie epidemia ...... życie :wink: .



agnieszkakusi - 31-12-2006 00:22
no chyba tak....
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orientmania.htw.pl



  • Strona 1 z 2 • Wyszukano 177 postów • 1, 2