Doświadczenie ze "szkodami górniczymi" !
_Dany_ - 12-11-2008 16:47
Witam Szanownych Forumowiczów,
Nie owijając, przejdę do sprawy. Trzy tygodnie do naszego domu weszły po raz drugi "szkody górnicze" (mam tutaj na myśli firmę remontującą, która odpowiedzialna jest za odnowienie domu, gdy stoi on na terenie "drążonym" przez Kopalnię. Po raz drugi, tzn. że 10 lat temu mieliśmy gruntowny remont, razem z zakładaniem opasek spinających na dom. Obecnie wezwaliśmy robotników na zlecenie kominiarza, który stwierdził nieszczelność kominów spowodowana ruchami całego domu, po prostu dom zaczął pękać, pojawiało się coraz więcej pajęczynek na ścianach wewnątrz, jak i na zewnątrz. Przy okazji komin uległ popękaniu, co jak wiadomo może skończyć się tragicznie.
Kilku panów w tydzień opanowało cały dom. Priorytetem był komin. Osobiście, po rozmowie z wieloma sąsiadami i znajomymi, poprosiliśmy o włożenie tzw. wkładu kominowego, gdyż wg nas było by to najbardziej bezpieczne. Inspektor stwierdził jednak, że to stare budownictwo, że nie włożą wkładu, tylko szczeliny, ale wyłącznie te dłuższe, skują i założą siatkę, którą na nowo zatynkują (zdjęcie siatki mogę umieścić dla zainteresowanych, oczka siatki mają 10 cm, a siatka jest wykonana z miękkiego, milimetrowego drutu, tragedia). Co do wkładu pan inspektor powiedział jeszcze, że cegły w kominie w starym budownictwie lubią wystawać i włożenie tego było by utrudnione, co najlepsze, powiedział tak, nie sprawdzając w ogóle w jakim stanie ten komin jest. Tak więc chłopaki ze szkód górniczych zamontowali siatkę, zdarli panele, gdzie jest komin (komin idzie w środku budynku, tak więc przez dwa piętra, w każdym pokoju było robione i malowane, przepraszam, nie w każdym) i pomalowali, narażając nas na kolejne koszta (no kto to widział, my kupiliśmy panele a oni serwują nam w zamian farbę za 10 zł / 10 litrów). Posprzątali po sobie, bynajmniej tak powiedzieli, jednak przez tydzień doprowadzaliśmy wszystko do porządku, by lśniło.
Dzisiaj, odsuwając jedną z szafek, zobaczyłem popękaną ścianę, tam gdzie jest komin. Chociaż ściana była robiona 2 tygodnie temu, to już dzisiaj, w połowie pokoi są poprzeczne spękania. I to takie, ze spokojnie da się włożyć zapałkę. Szczerze powiedziawszy, nie czuję się komfortowo, strach spać w takich pomieszczeniach. A wiadomo, idą zimne wieczory, trzeba ogrzewać mury.
To może taki telegraficzny skrót tego wszystkiego, ale szczerze to jestem załamany. Powiedziano mi, że o wkład mogę się ubiegać za rok, jeśli mi to na nowo popęka. Wszystko rozumiem, ale czy to oznacza, że przez ten czas mam nie palić w piecu? Czy po prostu mam oczekiwać dnia, gdy czad dopadnie kogoś z rodziny?
Jak to w ogóle jest w świetle prawa? Wg mnie lepszy stan tych murów był przed tym całym remontem. Czy mam jakieś szanse uzyskać ten wkład? W końcu wydaje mi się, że mi się należy. Szkody górnicze spartaczyły robotę, pękania pojawiły się prawie natychmiast po zakończeniu robót, no ale to chyba nie tak miało być? Przecież tu chodzi o ludzkie życie. O nasze życie. Co mam zrobić w takim razie? Jutro będę wzywał inspektora, który miał nad tym czuwać, ale ani raz podczas robót się u nas nie pojawił. Byli tylko pracownicy i ich szef, dość sporadycznie zresztą.
Co mam jutro powiedzieć temu panu, który pewnie nadal będzie się upierał nad tym, by takiego wkładu nie dać, bo to koszt dla Kopalni. Naprawdę nie wiem co robić, dlatego piszę tutaj, bo może ktoś z Was miał podobne doświadczenia.
Czy ktoś dysponuje może jakimiś danymi, co się należy w momencie, gdy dom stoi na trasie podkopów kopalnianych? Czy sprawę można skierować do kogoś wyższego urzędem, niż tylko do Kopalni w miejscu zamieszkania? Ja naprawdę chciałbym spokojnie chodzić spać, nie tylko ja, rodzina też.
Pozdrawiam i liczę na Państwa wypowiedzi.
Anulek2005 - 13-11-2008 20:42
Jesteś właścicielem budynku?
Bo jeżeli nie, to marnie widzę - jestem najemcą mieszkania w budynku "kopalnianym" :evil: :evil: :evil: (czyli takim, którego właścicielem jest kopalnia) bez możliwości wykupienia lokalu i od 8 lat bujam się z zarządcą i właścicielem o remont dachu, który jest w stanie gorszym niż tragiczny (że o reszcie budynku nie wspomnę). Ale najemca lokalu "kopalnianego" (kopalniany = odwal się, przynajmniej ja mam takie odczucia) ma dwa prawa: cicho siedzieć i pysk trzymać.