Dzieci wyfruwają z gniazda, tylko w jakim kierunku?
Paty - 14-02-2010 18:40
na wstępie odrzuca potencjalnych pracowników wieku 40-55 lat.......gdzie dawno wyszli z pieluch, mają dorosłe dzieci, wolny czas i mogą się całkowicie oddać pracy..................... a wiesz, zaczynam to rozumieć.
mnie się już nie chce oddawać pracy
jak byłam młodsza, to ho ho, po urlopie macierzyńskim zostawiałam półroczne dziecko na tygodnie, be delegacja... dyżury... przed 18 rzadko byłam w domu
A teraz - 15 i szlus, wolę sobie w ogródku podłubać. Dyżur - o nie! Mogę mniej zarobić. Dodatkowa praca? Ale nie więcej, niż 2 razy w tygodniu Nie ma już oddania pracy, praca mnie interesuje o ile mi płaci. Staram się być sumienna ale habilitacja nie zając...:lol:
Tak więc priorytety się zmieniają i pracodawcy pewnie też to wiedzą. Młodego da się wykorzystać za pół darmo, starszy patrzy na rece :wink:
owszem młodego pracownika wyciśniesz jak cytrynę o ile ma co sie z niego wycisnąć................starszy jednak ma większe doświadczenie i chyba lepszy z niego pożytek dla firmy niż z młodego niedoświadczonego............
a co do "szlusu"-----------wszystko zależy od potrzeb , nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić, ja piszę np. o takich , którzy mając 40 lat w perspektywie mają do spłacenia dożywotni kredyt na dom lub mieszkanie więc prze to sa lojalnym i oddanym pracownikiem.........lub mają dzieci na studiach i chcą im pomóc w kształceniu lub ogólnie pomóc na starcie......
mój mąż zawsze mówi że pracownik z kredytem na głowie to najlepszy pracownik ..............ma takie obciążenie na głowie że pracę będzie szanował i dawał z siebie wszystko
majka112 - 14-02-2010 19:49
EZS zrozumiałam.
Jeśi poczułaś się obrażona, to sorry.Nie było to mim zamiarem.
Kompleksy :-?
EZS - 14-02-2010 22:30
EZS zrozumiałam.
Jeśi poczułaś się obrażona, to sorry.Nie było to mim zamiarem. OK :wink:
amalfi - 15-02-2010 08:46
W nawiązaniu do tego, o czym piszecie wyżej (już to wklejałam w innym wątku):
[/img]http://img258.imageshack.us/img258/3711/php0e9.jpg
[img][/img]
kamykkamyk2 - 15-02-2010 09:33
amalfi to ogłoszenie , to chyba naciągane jest?
LeoAureus - 15-02-2010 09:33
Amalfi, a to na pewno nie żart? :lol:
amalfi - 15-02-2010 09:53
Podobno nie żart :D
EZS - 15-02-2010 10:42
zdaje się, że takie ogłoszenia pojawiają się, jak ogłosić trzeba a na etat już jest zaklepany pociotek dyrektora.
Łukasz789 - 15-02-2010 14:48
Nie wiem co powiedzieć , ja za mniej niż 4 k nie podjąłbym się takiej pracy przy takich wymaganiach. I to tez nie jest żart. Zresztą kto przy takich kwalifikacjach startuje na tka marną i nisko płatną posadę.
daszum - 15-02-2010 18:10
Moi rodzice unieszczęśliwili mnie na całe życie. Po podstawówce wysłali mnie do technikum geodezyjnego, na całe szczęście nie było naboru do klasy geodezyjnej i wylądowałam w technikum drogowym - budowa dróg i mostów kołowych. Te 5 lat to była mordęga. Potem z marszu poszłam na budownictwo - mam niezły zawód, ale to nie jest mój zawód. Całe życie jestem niezadowolona z tego co robię, bo chciałam iść do liceum plastycznego i miałam predyspozycje w tym kierunku.
Nauczona własnym doświadczeniem nie ingerowałam w żaden sposób przy wyborach moich dzieci.
Córka, bardzo zdolna mogła skończyć studia dające prestiż i pieniądze ale wybrała międzywydziałowe indywidualne studia humanistyczne na UJ. W ramach mish studiowała różne rzeczy , ale sama nie wie jak to się stało że skończyła polonistykę. Teraz jest na studiach doktoranckich i mam nadzieję, że zrealizuje swoje marzenia związane z pracą naukową.
Wolałabym żeby wybrała inaczej, ale to jest jej życie, taki scenariusz dla siebie napisała w wieku 12 lat i go realizuje.
Syn - realista, lada dzień broni dyplom na wydziale mechanicznym politechniki. O niego się nie boję. Jest pracowity i uzdolniony technicznie, wszystko potrafi naprawić, usprawnić, zbudować. Jestem przekonana, że da sobie radę w życiu.
W każdym bądź razie moje dzieci dokonały własnych wyborów, a czy one będą dla nich dobre pokaże czas.
Darcy - 16-02-2010 11:50
Kiedy moja siostra poszła na kulturoznawstwo (UW), rodzina przewracała oczami. Rodzice nie ingerowali w jej wybór, ale wzdychania "i o co ona potem będzie robić" były na porządku dziennym.
Siostra wyjechała z Polski na stypendium, skończyła studia i została za granicą. Pracuje teraz przy produkcji filmów najbardziej znanych europejskich reżyserów. Robi to, co kocha i jeszcze jej za to płacą. A rodzina zamiast wzdychać ze współczuciem, czeka teraz na relacje z festiwalu w Cannes. :-)
P.S. Oczywiście wszyscy marzyli, aby latorośl wybrała medycynę. ;-)
jarkotowa - 16-02-2010 12:54
Pamiętam jak mi rodzice mówili, że muszę iść do szkoły, która da mi jakiś zawód a nie tam do ogólniaka. A chciałam iść do ogólniaka bo w wieku 15 lat nie wiedziałam co chcę robić w życiu. Miałam kilka pomysłów, ale niestety nie znalazłam wsparcia w rodzicach. A rodzice muszą wspierać a nie narzucać swoje jedynie słuszne pomysły bo w moim przypadku "jedynie słuszny pomysł" był poroniony. Efekt jest taki, że liceum/ukończone studia/ i praca, którą wykonuję mają ze sobą NIC wspólnego.
ngel - 16-02-2010 21:59
a ja żałuję, że rodzice trochę mną nie pokierowali. Tzn mama próbowała na etapie wyboru liceum- ja laureatka olimpiad postawiłam twarde veto wobec najlepszych liceów w moim mieście (do których miałam wstęp bez egzaminów) a postawiłam na przeciętne ale za to takie, z którego przyjaźnie, fascynacje i język (włoski) zostały do dzisiaj. Przy wyborze studiów rodzice słowem się nie odezwali.... i tu trochę mam żal. Wybrałam coś co wydawało się obiecujące a w rzeczywistości okazało się że to "wszystko i nic", teraz robię doktorat z jeszcze innej dziedziny i też nie wiem czy dobrze robię. Za to u małża było inaczej- on humanista upierał się przy historii- jego tata tłukł mu do głowy, że jak humanista, że lubi historię to niech zdaje na prawo.....i z tego dzisiaj żyjemy. Trochę zabrakło mi odwagi i ukierunkowania, żeby nieco inaczej się to moje życie zawodowe potoczyło. Choć nie narzekam- ale zarabiam na żłobek dla dziecka i kawałek kredytu ;) Wydaję mi się, że dzieciom trzeba jednak trochę pomóc w wyborze. Nie znaczy to że humanistę wypychać trzeba koniecznie na medycynę. Ale kierunki typu "animacja kultury" (szczególnie w wykonaniu szacownego UJ) powinny być prawnie zakazane- dodam, że nie ten kierunek skończyłam ;)
Renia - 17-02-2010 12:05
Ale kierunki typu "animacja kultury" (szczególnie w wykonaniu szacownego UJ) powinny być prawnie zakazane a kto bedzie szerzył kulturę ??? prawnicy czy lekarze ???
ktoś musi ratować życie a ktoś organizować festiwale :D
bobiczek - 22-02-2010 15:25
biegle dwa języki, prawo jazdy, kursy itp. itd.
a tu nagle do byle jakiego przekładania papiórów .....
po co te języki, po co to prawo jazdy ???? języki i prawko ma być kartą przetargową i powodować spokój ducha co do przyszłości posiadacza tychże ?
Ej.
Zacznijmy w końcu patrzeć na to z perspektywy dzisiejszych wymagań w stosunku do danego czasu bytowania i otaczającą nas rzeczywistością Anno Domini 2010.
I uznajmy wspólnie - ani języki wymagane jako unijna normalka, ani prawko zwykłe potrzebne dla swojej wygody, ani skończone studia rozwijające nas samych - nie mogą powodować wewnętrznej stagnacji i samouwielbienia.
Języki niestandardowe, prawko na TIR-a a studia prestiżowe i trudne - to niech jest wykładnia.
Cała resztę czas zacząć traktować jako standard dzisiejszych czasów i niekoniecznie przepustka do lepszej przyszłości.
Przynajmniej w/g mnie 8)
Strona 2 z 2 • Wyszukano 142 postów • 1, 2