ďťż

Dzieci wyfruwają z gniazda, tylko w jakim kierunku?





amalfi - 12-02-2010 22:07
Moje dziecię jest jeszcze w gimnazjum, ale ostatnio nauczyciel angielskiego córki, który przychodzi do domu na lekcję dał mi powód do myślenia. Ponieważ jest także wychowawcą w liceum, powiedział, że już czas, aby dziecko kierunkowac odnośnie dalszej drogi, bo liceum to raptem dwa i pół roku i idąc do liceum trzeba być już wstępnie nastawionym, którym przedmiotom poświecić więcej uwagi. Moja córka jest w pierwszej gimnazjalnej, więc jeszcze spoko, ale pod koniec drugiej podobno tzreba myśleć :o A najlepiej już teraz. Młoda ma 1000 myśli na godzine kim chce zostać, więc nie będzie łatwo.
Jak jest, czy było u Was? Kiedyś były egzaminy wstępne, więc można było podgonić, a teraz matura i wcześniejszy wybór przedmiotów decydują. Co myślicie?





daggulka - 12-02-2010 22:17
No właśnie .
Niedawno przechodziłam to z moją starszą .... w zeszłym roku.
Dopiero w trzeciej klasie gimnazjum .... i to w ostatniej chwili zdecydowała się na konkretną szkołę.

Nie jest to łatwe . Tak naprawdę dziecko samo powinno zdecydować o swojej przyszłości żeby nie mieć żalu do nikogo . Z drugiej strony - to jeszcze zbyt młody człowiek .... mało kto w tym wieku wie , i jest zdecydowany - co chce w życiu robić.
Nie ma reguły i złotego środka . Dzieci są różne . Jedno ma w sobie samozaparcie , wie co chce .... inne trzeba nakierować, popchnąć w jakimś kierunku ...ale na tyle delikatnie żeby wiedziało, ze to jego własny wybór.

Moja starsza jest w fajnej szkole .... liceum ogólnokształcące o profilu policyjno-prawnym. Mają bardzo ciekawe zajęcia dodatkowe - na strzelnicy , samoobrona, w komendzie .... Na pewno to ciekawsze niż tylko siedzenie w ławce :wink: .
Wybrała sama - i tylko do siebie teraz może mieć pretensje :wink: .
I już ma - wysiada kondycyjnie .... bardzo duży nacisk szkoła w tej klasie kładzie na wychowanie fizyczne :wink:



amalfi - 12-02-2010 22:26
No to pogratulować, że się określiła. Moja jeszcze kombinuje, ale w sumie to ma prawo, bo to I klasa G. Tylko, że jak to bywa w każdej szkole, różnie to bywa z różnymi przedmiotami. Młoda ma piątkę z fizyki, ale nie umie z niej nic, bo Pan "jest fajny". I myślę, co będzie, gdy wybierze kierunek studiów, gdzie fizykę trzeba będzie zdawać na maturze? Trudne to wszystko. Wiadomo,że nie będę naciskać, uszczęśliwiać, bo to jej życie, ale chyba od czasu do czasu wkroczyć trzeba. :roll:



EZS - 12-02-2010 22:42
dziecko ma wybrać samo, ale można sugerować...
ja uprawiam politykę sugestii od początku szkoły :wink: a sugestia jest właściwie jedna podstawowa - ma skończyć studia dające zawód. Żadną ekonomię, informatykę czy geografię. Zawód to politchnika (budownictwo i arch) prawo, medycyna. Inne zawody nie są rozpatrywane. Ponieważ nie ma ich w rozmowie, to nie bierze ich pod uwagę. Priorytetem są przedmioty ścisłe, córka wie, że trója z polskiego może się zdarzyć ale z matmy - nie.
Moja polityka na razie przynosi efekty -sama wybrała klasę matematyczną do dalszej nauki. Cóż, lubi się to, co się dobrze umie...

PS. Od razu przepraszam magistrów logistyki, zarządzania i ekonomii tudzież uniwersyteckich informatyków ale nie zrozumcie mnie źle. Studia zawodowe dają zawód. Po innych trzeba go dopiero zdobywać. Ja nie mam kasy, żeby holować dziecię przez życie. Dam jej podstawy i niech sobie radzi... I ona to wie.

A dodam, ze politykę sugestii poznałam na własnej skórze. Ciocia, która mnie wychowywała od 5 rż wbijała mi do głowy, że mam być lekarzem. I NIGDY nie pomyślałam o innym zawodzie. Zresztą wbrew mojej mamie, która namawiała mnie na wszytko inne :wink:





amalfi - 12-02-2010 22:52
No własnie. Ja tak samo naginam od początku (nawet kierunki sie zgadzają), mówię, że dobry zawód to baza, a potem sobie można dorabiać kolejne (sama mam 3 zawody) ale natura ciągnie wilka do lasu :-? Młoda jest humanistką. Ma talent (świadomie piszę talent) literacki, pisze pięknie, ma bogaty zasób słów, baaaaaardzo dużo czyta. Matma jej wyszła w tym roku na 4, ale nie cierpi jej serdecznie. No i co? Ja, jako matka, to bym chciała, żeby ona miała "fach" przynoszący dochody, które pozwolą jej być niezależną (również od przyszłego męża), ale nie mogę też ingerować, mogę wspierać i doradzać.
Zawsze powtarzam zasłyszane gdzieś powiedzenie: żeby starość mogła, a młodość wiedziała :-?



daggulka - 12-02-2010 22:53
Ja w rozmowach starałam się przekazać Córze , że ma sobie wybrać zawód , kierunek który będzie lubiła wykonywać .... który da jej satysfakcję .... będzie ciekawy i rozwijający ....
Że jest kowalem własnego losu i może robić w życiu wszystko co chce - to Jej wybór ... że na etapie liceum może jeszcze zmienić zdanie i na studia iść potem inne jeśli będzie chciała....

Nie jest orłem w szkole i nigdy nie była - raczej przeciętna uczennica...
W liceum Jej ciężko .... dość wysoki poziom - i ten przeskok z mniej wymagającego gimnazjum był dla niej szokiem ... czasem płacze , ze nie daje rady i wolałaby mniej wymagającą szkołę ... od tego jestem , żeby wspierać kiedy Jej ciężko ... więc robię co mogę ...

W każdym razie ... moja decyzja była taka, że szkołę ma sobie wybrać sama .... to ma być Jej wybór a nie moje niespełnione ambicje ... :wink:



TINEK - 12-02-2010 23:10

...... Zawód to politchnika (budownictwo i arch) prawo, medycyna. Inne zawody nie są rozpatrywane.......

PS. Od razu przepraszam magistrów logistyki, zarządzania i ekonomii tudzież uniwersyteckich informatyków ale nie zrozumcie mnie źle. Studia zawodowe dają zawód.......

To z Politechniki liczy się tylko budownictwo i arch. a inne kierunki politechniczne? też dają zawód

(abs. PŁ, ale nie Wydz. Bud. i ach :( )

:wink:
pozdrawiam



EZS - 12-02-2010 23:12


To z Politechniki liczy się tylko budownictwo i arch. a inne kierunki politechniczne? też dają zawód

(abs. PŁ, ale nie Wydz. Bud. i ach :( )

:wink:
pozdrawiam
dają, dają, ale gorzej płatne :wink:
poza tym przez tą budowę dziecię mi w kierunku architektury skręca, to ją popycham



amalfi - 12-02-2010 23:16
Architektura, piękna sprawa. Jakby to było moje dziecię, to bym przy okazji załatwiła swoje niespełnione marzenia :D



EZS - 12-02-2010 23:19

No własnie. Ja tak samo naginam od początku (nawet kierunki sie zgadzają), mówię, że dobry zawód to baza, a potem sobie można dorabiać kolejne (sama mam 3 zawody) ale natura ciągnie wilka do lasu :-? Młoda jest humanistką. Ma talent (świadomie piszę talent) literacki, pisze pięknie, ma bogaty zasób słów, baaaaaardzo dużo czyta. głową muru nie przebijesz
inwestuj w pięć jezyków obcych, może do Brukseli pojedzie :lol:
na pisaniu książek trudno zarobic, ale w wolnych chilach można tłumaczyć cudze. do tego trzeba mieć talent literacki..



TINEK - 12-02-2010 23:20

dają, dają, ale gorzej płatne :wink:
poza tym przez tą budowę dziecię mi w kierunku architektury skręca, to ją popycham

Acha,
trafnych wyborów dla naszych dzieci życzę

a później z tą lepiej płatną pracą to wydaje mi się, że też trochę zależy od
zaradności i przebojowości danego osobnika (no, i kierunek też, niech Ci będzie ;))

pozdrawiam



daggulka - 12-02-2010 23:20
moje niespełnione ambicje - sama nie wiem ..... nie zastanawiałam się nad tym jakoś bardziej dogłębnie ....
ale chyba podróże... znaczy chyba - jak CptQ na statku świat przemierzać .... tudzież jako stewardessa lub w biurze podróży ( w terenie) :lol: :roll:
jako dziecko pamiętam, że chciałam być archeologiem :D



EZS - 12-02-2010 23:25
Cóz, nie ukrywam, że gdybym to ja miała o dziecku decydować, poszłaby na medycynę. Z prostej przyczyny - znam realia, nawet jak posady nie załatwię to i tak byłoby jej łatwiej. Już teraz, nie chcąc nawet, nasiąkla wiedzą, bo ja mam spaczony medycznie ogląd rzeczywistości i to jest zaraźliwe :lol:
I wcale nie chodzi o realizowanie marzeń.
trzeźwa jestem do bólu :lol: :lol:



amalfi - 12-02-2010 23:26

No własnie. Ja tak samo naginam od początku (nawet kierunki sie zgadzają), mówię, że dobry zawód to baza, a potem sobie można dorabiać kolejne (sama mam 3 zawody) ale natura ciągnie wilka do lasu :-? Młoda jest humanistką. Ma talent (świadomie piszę talent) literacki, pisze pięknie, ma bogaty zasób słów, baaaaaardzo dużo czyta. głową muru nie przebijesz
inwestuj w pięć jezyków obcych, może do Brukseli pojedzie :lol:
na pisaniu książek trudno zarobic, ale w wolnych chilach można tłumaczyć cudze. do tego trzeba mieć talent literacki.. Właśnie o to chodzi, że piękne pisanie po polsku nie ma niczego wspólnego z łatwością przyswajania języków obcych. U mojej córki jest ona, ta przyswajalność na poziomie przeciętnym. Owszem, lingwistyka stosowana to bardzo fajny kierunek, ale trzeba "czuć" obcy język. Do tego też potrzebne geny abo talent.



EZS - 12-02-2010 23:35

Właśnie o to chodzi, że piękne pisanie po polsku nie ma niczego wspólnego z łatwością przyswajania języków obcych. U mojej córki jest ona, ta przyswajalność na poziomie przeciętnym. Owszem, lingwistyka stosowana to bardzo fajny kierunek, ale trzeba "czuć" obcy język. Do tego też potrzebne geny abo talent. eee
gadasz jak moja mama
"nie dasz sobie rady w klasie mat-fiz" "nie dostaniesz się na medycynę"
Jakbym jej słuchała......

czucie obcego jezyka przychodzi, jak się w nim żyje, mieszka, je itd. Kwestia wyjazdu w odpowiednim momencie. Talent literacki może być podstawą egzystencji, a języki to dodatek na "przeżycie do pierwszego" 8)



amalfi - 12-02-2010 23:46
Tak tak, tylko Ty to wiesz i ja to wiem, ale ile mamy lat? Młoda ma fazę na zostanie projektantką mody :-? Nie powiem, interesuje się, czyta, zna temat... Ale jak o tym mówi, to sie nie odzywam, bo mnie to osłabia. Może się mylę, że to głupie, ale jakoś tak mi nie pasuje :roll: No ale jakby co, to się pogodzę i pomogę, bo od tego jestem. :roll:



kamykkamyk2 - 13-02-2010 09:29

dziecko ma wybrać samo, ale można sugerować...
ja uprawiam politykę sugestii od początku szkoły :wink: a sugestia jest właściwie jedna podstawowa - ma skończyć studia dające zawód. Żadną ekonomię, informatykę czy geografię. Zawód to politchnika (budownictwo i arch) prawo, medycyna. Inne zawody nie są rozpatrywane. Ponieważ nie ma ich w rozmowie, to nie bierze ich pod uwagę. .....
:
Moim zdaniem, to jest narzucanie na siłę, córka nie ma nic do powiedzenia. Oczywiście, zgodzę się z tobą, że najlepiej wybrać prawo, budownictwo czy medycynę, ale ktoś musi wykonywać zawód psycholga, nauczyciela, policjanta itp. Znam, na przykład, lekarza pierwszego kontaktu (bez urazy, to tyczy się także innych zawodów), który jest chamem i gburem, nie ma podejścia do człowieka, z diagnozą też różnie bywa, itp. Co ztego że skończył medycynę jak nie ma do tego powołania. Pewnie rodzice mu kazali iść na medycynę.
Najlepiej żeby każdy wykonywał, to, co go interesuje, pasjonuje, do czego ma powołanie, a nie co jest najlepiej płatne. Po prostu niektóre zawody są bardzo niedocenione i to powinno się zmienić.
Jak ja się zastanawiałem czy iść do liceum, czy do technikum, to wszyscy mi mówili, żebym wybrał technikum, bo będziesz miał zawód i pracę. A że po ukończeniu technikum i tak nie było pracy w moim kierunku, to poszedłem na ochotnika odbyć służbę wojskową (wbrew opinii rodziców) a poźniej do pracy i jednocześnie na studia zaoczne - humanistyczne, a nie techniczne. Teraz uważam wybór technikum za chybiony, dlatego nie narzucajmy dzieciom niczego na siłę.



Renia - 13-02-2010 12:22
a ja uważam, że wybór "gorszego" zawodu, jak to tu wynika "pomiędzy wierszami" piszących, niekoniecznie decyduje o przyszłych powodzeniach lub niepowodzeniach .....
ile to jest takich przykładów, że lekarz niezbyt dobry ledwo przędzie a ktos inny z byle jakim wykształceniem robi wielką kasę, bo ma do tego dryg i okoliczności mu sprzyjają ... i on to umie wykorzystać ...

nie przekreślajmy żadnego zawodu, no może szewc fortuny nie zbije, ale reszta może różne rzeczy w życiu robić i dorabiać sobie różne uprawnienia - w zależności od tego jakie aktualnie jest zapotrzebowanie na rynku pracy ...

aktorzy zakładają restauracje, uczą na różnego rodzaju szkoleniach, większość z nich nie pracuje w swoim zawodzie a jednak wykorzystują do innej pracy to swoje wykształcenie ....

germanista może założyć kwiaciarnię ... itp.
lekarz może być przedstawicielem handlowym (leki itp.)

połowa ludzi nie pracuje w swoim zawodzie ....

uważam, że przymuszanie do wyboru życia gimnazjalistę to śmieszna sprawa ...

mój syn miał luz, wybrał dopiero po maturze kierunek studiów i skończył te studia (dziennikarstwo), jest zadowolony, teraz będzie dalej coś dorabiał i tez na razie nie wariuję, nie przyspieszam niczego,
uważam, że każdy znajduje swoje miejsce w życiu, nawet jak od razu nie dokonuje trafnych wyborów ...



EZS - 13-02-2010 13:04

Moim zdaniem, to jest narzucanie na siłę, córka nie ma nic do powiedzenia. Oczywiście, zgodzę się z tobą, że najlepiej wybrać prawo, budownictwo czy medycynę, ale ktoś musi wykonywać zawód psycholga, nauczyciela, policjanta itp. Znam, na przykład, lekarza pierwszego kontaktu (bez urazy, to tyczy się także innych zawodów), który jest chamem i gburem, nie ma podejścia do człowieka, z diagnozą też różnie bywa, itp. Co ztego że skończył medycynę jak nie ma do tego powołania. Pewnie rodzice mu kazali iść na medycynę.
Najlepiej żeby każdy wykonywał, to, co go interesuje, pasjonuje, do czego ma powołanie, a nie co jest najlepiej płatne. Po prostu niektóre zawody są bardzo niedocenione i to powinno się zmienić.
Ależ jaj jej nie powiem, co ma robić. ja tylko drążę temat i podsuwam...
Zdecyduje sama i niewykluczone, że nie po mojej myśli :lol:

Problem jest w tym, że ja wiem, że ona nie jest przebojowa, nie ma też "kapitału zakladowego" w postaci majątku rodziców na start. Mogę jej dać w miarę swoich możliwości wykształcenie a o resztę musi zadbać sama. czyli zdobyć taką wiedzę i takie umiejętności, które będzie mogła potem zamienić na jaką taką gotówkę. I tego mam zamiar dopilnować. Za dużo widzę wokół osob po bylejakich studiach, które zatrudniają się poniżej teoretycznych kwalifikacji. Z chłopcem łatwiej - może rowy kopać i przeżyje a co ma robić dziwczyna? Wyjść za mąż? A jak zostanie sama z dziećmi? Musi mieć zawód i w nosie mam zainteresowania.

A co do lekarza bez powołania - nie o powołanie idzie. Cham będzie chamem w każdym zawodzie. Byłby może aroganckim prawnikiem albo hydraulikiem - krętaczem. Nie należy korzystać z jego usług i tyle.



EZS - 13-02-2010 13:09

że lekarz niezbyt dobry ledwo przędzie a ktos inny z byle jakim wykształceniem robi wielką kasę, bo ma do tego dryg i okoliczności mu sprzyjają ... i on to umie wykorzystać ...

...
I właśnie o tym piszę
albo ma się ten Dryg albo trzeba mieć solidną wiedzę. Nie wszystcy nadają się do biznesu. Lekarz cienko przędzie ale jakąś pracę w zawodzie znajdzie. Filozof niekoniecznie.
Trzeba umieć realnie ocenić predyspozycje. Ja zawsze wiedziałam o sobie, że mogę tylko pracować dla kogoś. Biznesu nie zrobię, bo się nie nadaję. Mogę popatrzeć w lustro bez obrzydzenia, ale dziecku przyszłości nie zapewnię. Tacy ludzie też istnieją.



Mymyk_KSK - 13-02-2010 16:59

Zawód to politchnika (budownictwo i arch) prawo, medycyna. (...) Ja nie mam kasy, żeby holować dziecię przez życie. No to z tą architekturą trafiłaś jak kulą w płot :lol:

Najpierw trzeba skończyć studia - masz 24 lata. Następnie trzeba zdobyć uprawnienia - czyli pracujesz za darmo przez 3 lata - masz 27 lat. Kolejne 3 lata próbujesz przebić sie na rynku - jeśli jesteś bardzo zdolny i masz zaplecze finansowe (celem tegoż przebicia) - to mając 30 lat zaczynasz zarabiać na ZUS :lol: Jeśli jesteś średnio zdolny - tzn. jesteś architektem, bo taki zawód wybrali Ci rodzice, ale tylko przeciętnym architektem, gdyż tak naprawdę nie "czujesz" tematu - to przy tzw. dobrych wiatrach do emerytury będziesz wyrobnikiem w dużym biurze projektów, za (w najlepszym wypadku) średnią krajową...

Moim zdaniem najważniejsze jest by lubić swój zawód - wtedy jest największa szansa, że będzie się dobrym w tym, co się robi i że się dobrze zarobi ;-)

Oczywiście chętnie widziałabym mojego syna jako architekta wnętrz lub - kontrastowo - pilota, ale jeśli będzie chciał zostać np. fryzjerem i to będzie jego marzeniem to nie będzie to dla mnie żadnym problemem, będę go wspierać (niekoniecznie finansowo) tak, by mógł osiągnąć zawodową satysfakcję.



TINEK - 13-02-2010 17:19

..... ale jeśli będzie chciał zostać np. fryzjerem i to będzie jego marzeniem to nie będzie to dla mnie żadnym problemem, będę go wspierać (niekoniecznie finansowo) tak, by mógł osiągnąć zawodową satysfakcję. Moja 11 letnia córka też chce zostać fryzjerką i jak mówi...... być właścicielką kilku salonów :D , nie wiem skąd się jej to wzięło, ale będę ją wspierał (raczej duchowo) :wink:

pozdrawiam



Renia - 13-02-2010 17:30

ale jeśli będzie chciał zostać np. fryzjerem i to będzie jego marzeniem to nie będzie to dla mnie żadnym problemem, będę go wspierać (niekoniecznie finansowo) tak, by mógł osiągnąć zawodową satysfakcję. dobry stylista zarabia tyle samo co dyrektor średniej firmy, nigdy nie boi sie, że go zwolnią, to on zatrudnia i zwalnia ... tylko te nogi troche bolą,
ale cos za coś, nie grozi mu przynajmniej zawał ze stresu ....

nie mówiąc o tym, że babeczki lecą do niego jak na skrzydłach ....
i jak ciachnie kawałek ucha to słyszy ach, nic nie szkodzi !!! nic sie nie stało panie Marcinie/Maćku/Robercie !!!
a fryzjerka słyszy gdzie pani ma oczy ??? ślepa pani jest ??? mogłaby pani uważać !!! :evil: :evil: :evil:

i może zrobic na glowie cokolwiek a i tak do niego przylecą !!!

dobry zawód ! :D



Łukasz789 - 13-02-2010 18:23
Ja dzieci nie mam , studia skończyłem pracę mam. Poszedłem w zupełnie innym kierunku niż chciałem iść. Od małego chciałem zostać lekarzem , pomimo tego w podstawówce wylądowałem w klasie mat-fiz-inf. Było fajnie , w liceum za wszelka cenne chciałem zostać na biol-chemie pomimo tego ,że komputer przypisał mnie do mat-geo. Przepisałem się jak szybko to było możliwe ale szybko okazało się ,że na medycynę nie mam szans. Pomyślałem o fizjoterapii ( rodzice tez to proponowali) miałem predyspozycje i chyba lubiłabym ten zawód , ale w trakcie liceum zaczęło do mnie i do rodziców dochodzić informacje ,ze to bardzo marny zawód , kiepsko płacą itp. , ale było kilka perełek na które moi rodzice nie zwrócili uwagi , ludzie ci zarabiali krocie na tym ale byli najlepsi w swoim fachu i mieli jeszcze jedną cechę serce z kamienia. Bo też słyszałem argumenty ,że ci ludzie dorabiają się an cudzym nieszczęściu ale taki i podobnych zawodów jest wiele mechanicy samochodowi , hydraulicy itp.Skończyłem liceum zdałem maturę i chciałem iść na budownictwo szalenie mi się ten kierunek podobał. niestety nie dostałem się i zaczęła się tragedia nie wiedziałem co robić rodzice mi doradzili i wepchali mnie w prawdziwy kanał , niby kierunek prosty. Mówili tak jak wy ,że przecież 50% ludzi nie pracuje w swoim zawodzie a ja ciągle mówiłem i powtarzam to do tej pory .To po co te studia skoro robi się co innego?? Potem miałem kolejny wybór albo budownictwo ale takie jakie już przestało mi się podobać , tunele itp. albo geofizyka albo TOPEZ wybrałem to ostatnie , czemu nie wiem , ale robota nie sprawa mi satysfakcji , kaska może jest ( spodziewałem się więcej) , robota od końca studiów. Jedno osiągnąłem nie jestem szarym pracownikiem tylko szefem brygady. Ale wolałbym mieć własną firmę ale w mojej branży nie stać by było mnie na otworzenie własnej firmy mam kilka innych pomysłów ale na to tez trzeba ogrom kasy. W moim życiu był ogromny nacisk rodziców , ale mój przyjaciel miał znowu przegięcie w drugą stronę. On już nie chciał pójść do liceum , ale przekonany został ,ze jednak warto .ale na studia już nie poszedł. Przez 3 lata rozwoził pizze , trochę pracował na budowie. Powiem szczerze ,że myślałem ,że sam pójdzie po rozum do głowy , bo facet jest geniuszem , matematycznym , chemicznym i fizycznym bardzo dobrze zna biologie i powiem wprost szkoda faceta. ale to jego ,życie tak powiedzieli mu rodzice i jest do dziś. Ale zawsze z jednym się z nim zgadzałem ktoś musi sprzątać ulice , roznosić gazetę czy ulotki. Ja swoim dzieciom nie mam zamiaru nic narzucać jeśli będą chcieli zostać kucharzami , mechanikami , hydraulikami itp. nie będę miał nic przeciwko bo wiem jedno jeśli praca jest twoim hobby to nie musi się pracować.



LeoAureus - 13-02-2010 18:58

Musi mieć zawód i w nosie mam zainteresowania. Strasznie to zabrzmiało apodyktycznie :-? Szczerze mówiąc gdybym była Twoją córką i coś takiego usłyszałabym, to zrobiłabym dokładnie odwrotnie od Twoich oczekiwań :D



Renia - 13-02-2010 19:28

Mówili tak jak wy ,że przecież 50% ludzi nie pracuje w swoim zawodzie a ja ciągle mówiłem i powtarzam to do tej pory .To po co te studia skoro robi się co innego?? Po to żeby sie rozwinąć, otrzaskać, dojrzeć w "międzyczasie", znaleźć swój punkt widzenia na różne sprawy, na życie .....

w czasie studiowania dopiero sie dojrzewa i wszystko sie krystalizuje .... wtedy wiemy co sie nam podoba a co nie ...
czy bardziej nas (kobiety) ciągnie do cyferek czy do makijaży (czyli księgowa lub kosmetyczka)
czy lubimy jeździc samochodem czy siedziec przy komputerze 10 godzin dziennie (przedstawiciel handlowy lub informatyk ....)

w trakcie studiów podejmujemy decyzje o zmianie kierunku, drugim kierunku równolegle, studiach podyplomowych dających wąską specjalizację .....
itp.

a i tak po 10 latach pracy lądujemy we własnym biznesie np. inzynier ma sklep z farbami
a filozof sklep z kosmetykami .... i bardzo dobrze zarabiają, lepiej niz ich koledzy w swoim wyuczonym zawodzie

takie życie jest .....



mcmagda - 13-02-2010 19:28
A mnie się często wydaje, że ważniejsze jest często kształtowanie charakteru, postaw, a nie wybór kierunku studiów. Jak patrzę w okół siebie w pracy na ludzi to sam kierunek studiów nie jest tak ważny jak chęć do pracy, zaangażowanie, ambicja, rzetelności, współpraca w grupie, odpowiedzialność itp. Jak się pracy swojej nie lubi to według mnie ani człek nie będzie szczęśliwy, ani daleko nie zajdzie.

A poza tym na pomysł bym nie wpadła, że ekonomia jest nieperspektywiczna. W moim otoczeniu 30-latków z tego samego LO, więc podobnie mądrych (mat-fiz) średnia zarobków ludzi po ekonomii jest jak na razie wyższa niż u znajomych po polibudzie. O medycynie to nawet nie wspomnę, bo to są zdecydowanie niższe wartości. Sama po ekonomii jestem i zawsze wybrałam bym to jeszcze raz, ale ja od początku liceum wiedziałam, że chce zarządzać :).



Renia - 13-02-2010 19:38

A mnie się często wydaje, że ważniejsze jest często kształtowanie charakteru, postaw, a nie wybór kierunku studiów.

średnia zarobków ludzi po ekonomii jest jak na razie wyższa niż u znajomych po polibudzie. O medycynie to nawet nie wspomnę, bo to są zdecydowanie niższe wartości.
zgadzam sie z Tobą podwójnie ....
dobra księgowa/zarządzająca w dobrej firmie zarabia więcej niż inżynier i lekarz

tylko że lekarz miał zawsze najwyższy prestiż, potem prawnik, architekt, wykładowca na uczelni itp.
godziwe pieniądze w w/w zawodach zarabiają nieliczni, reszta przeciętnie

a tymczasem tacy po różnych byle jakich kierunkach zakładają własne firmy, zarabiają na potęgę, potem wkręcają dzieci i rodzą sie rodzinne fajne biznesy ....
np. cukiernie, piekarnie, zakłady produkcji mebli kuchennych ....



majka112 - 13-02-2010 21:59
EZS, jakbym słyszała lekarza, którego mam w bardzo bliskiej rodzinie. :o
Dla niego tez się liczy tylko zawód lekarza, póżniej prawnika....a później to długo, długo nic. Reszta to plebs.
Starasznie wysokie mniemanie o sobie mają lekarze. I często jest to wszystko co mają.
Prawnik kończący studia to "tylko" magister prawa.Żeby zostać prawnikiem "robiącym pieniądze" trzeba zdać egzamin aplikacyjny, a to niewielu się udaje.
Moje studiujące obecnie dzieci same wybrały sobie kierunki studiów i są szczęśliwe, żę uczą się tego co sprawia im przyjemność. A czy będą z tego pieniądze? Okaże się.
I gadzam się z przedmówcami, zawód to nie wszystko.
Ja jestem architektem krajobrazu :lol:
Współczuję dzieciom, które już na początku gimnazjum odczuwają presję rodziców i muszą wybierać to, co rodzicom sie podoba.



mcmagda - 13-02-2010 22:02
Aczkolwiek jedno muszę przyznać - lekarz przynajmniej nigdy się nie zastanawia czy to co robi ma sens. Niestety ja to często nadziwić się nie mogę za co mi płacą, a już nawet nie próbuję myśleć co to daje społeczeństwu :).



EZS - 13-02-2010 22:53

A mnie się często wydaje, że ważniejsze jest często kształtowanie charakteru, postaw, a nie wybór kierunku studiów.

średnia zarobków ludzi po ekonomii jest jak na razie wyższa niż u znajomych po polibudzie. O medycynie to nawet nie wspomnę, bo to są zdecydowanie niższe wartości.
zgadzam sie z Tobą podwójnie ....
dobra księgowa/zarządzająca w dobrej firmie zarabia więcej niż inżynier i lekarz

tylko że lekarz miał zawsze najwyższy prestiż, potem prawnik, architekt, wykładowca na uczelni itp.
godziwe pieniądze w w/w zawodach zarabiają nieliczni, reszta przeciętnie

a tymczasem tacy po różnych byle jakich kierunkach zakładają własne firmy, zarabiają na potęgę, potem wkręcają dzieci i rodzą sie rodzinne fajne biznesy ....
np. cukiernie, piekarnie, zakłady produkcji mebli kuchennych .... patrzycie na wszystko z perespektywy biznesu. Nie każdy się nadaje. Ja nie a i moje dziecko raczej też nie. Są ludzie, którzy po prostu całe zycie będą pracownikiem. Mogą być kierownikiem, dyrektorem, ale nie właścicielem. Uwierzcie, że tak jest.
Ekonomii nie czuję. Ale widzę, jak wiele jest marnych uczelni ekonomicznych i jak wiele absolwentów bez pracy. Najwyraźniej już nam więcej nie potrzeba. Właściwie kiepskim szkołom udało się zmarnować wiele kierunków studiów. Dlatego, według mnie, ma sens studiować na takich kierunkach, które nie mają konurencji w uczelniach prywatnych. Nie ma prywatnych politchnik, bo są za drogie (choć jest informatyka uniwersytecka, po której ludzie błagają o jakąś pracę). Nie ma prywatnej medycyny, z tych samych powodów. Prywatne prawo się nie liczy, nie ma przebicia do korporacji.

Pewnie, że można być fryzjerem, ale hm, moje dziecko na tyle dobrze się uczy a i ja mam nadzieję jeszcze trochę pożyć, więc może będę mogła ją utrzymać przez okres studiów. Mam nadzieję, ze szansę wykorzysta.

teraz ad podkreślone
pewnie, że główna księgowa zarobi więcej. Ale panienka z księgowości, która wypisuje pity - niekoniecznie. A główna księgowa w firnie jest tylko jedna. Zaś ludzi po księgowości - multum.
I nie rozpatruję prestiżu, aktualnie prestiż lekarzy jest już chyba poniżej dna, socjalizm ten prestiż pogrzebał a sami lekarze ochoczo pomogli..
Ale jakaś praca przynajmniej jest w przeciwieństwie do stad bezrobotnych absolwentów kierunków uniwersyteckich.



EZS - 13-02-2010 22:56

EZS, jakbym słyszała lekarza, którego mam w bardzo bliskiej rodzinie. :o
Dla niego tez się liczy tylko zawód lekarza, póżniej prawnika....a później to długo, długo nic. Reszta to plebs.
Współczuję dzieciom, które już na początku gimnazjum odczuwają presję rodziców i muszą wybierać to, co rodzicom sie podoba.
nie usiłujesz nawet zrozumieć tego, co napisałam.
Szkoda
a dodatkowo usiłujesz mnie obrazić
Kompleksy?



mcmagda - 13-02-2010 23:08

Ekonomii nie czuję. Ale widzę, jak wiele jest marnych uczelni ekonomicznych i jak wiele absolwentów bez pracy. Najwyraźniej już nam więcej nie potrzeba. Właściwie kiepskim szkołom udało się zmarnować wiele kierunków studiów. Dlatego, według mnie, ma sens studiować na takich kierunkach, które nie mają konurencji w uczelniach prywatnych. Nie ma prywatnych politchnik, bo są za drogie (choć jest informatyka uniwersytecka, po której ludzie błagają o jakąś pracę). Nie ma prywatnej medycyny, z tych samych powodów. Prywatne prawo się nie liczy, nie ma przebicia do korporacji. Nie, zupełnie się nie zgodzę. Są po prostu różne szkoły. Co innego prywatna ekonomia w małym mieście, a co innego SGH skończyć. Jak rekrutuję do siebie do pracy to de facto wyłącznie SGH, UW, AE. Zakładam, że ktoś za mnie zrobił przy egzaminach pierwszą weryfikację to po co ja mam się męczyć? Sprawdziłam od razu ile zarabia ostatnio zrekrutowana do mnie absolwentka (SGH) - 4,5k brutto, ale się jeszcze nie broniła to ze 3,5k na rękę ma. A powiedziałbym, że tak środek stawki rekrutuję - najlepsi to do nas nie przyjdą, bo nie korporacja no i za mało kasy. Według mnie to jest całkiem ok na start. Myślę, że lekarz albo architekt zaraz po szkole tyle nie dostanie. W Polsce oczywiście. Dobra szkoła to zawsze duży atut - w każdym kierunku.



EZS - 13-02-2010 23:10

No to z tą architekturą trafiłaś jak kulą w płot :lol:

Najpierw trzeba skończyć studia - masz 24 lata. Następnie trzeba zdobyć uprawnienia - czyli pracujesz za darmo przez 3 lata - masz 27 lat. Kolejne 3 lata próbujesz przebić sie na rynku - jeśli jesteś bardzo zdolny i masz zaplecze finansowe (celem tegoż przebicia) - to mając 30 lat zaczynasz zarabiać na ZUS :lol: Jeśli jesteś średnio zdolny - tzn. jesteś architektem, bo taki zawód wybrali Ci rodzice, ale tylko przeciętnym architektem, gdyż tak naprawdę nie "czujesz" tematu - to przy tzw. dobrych wiatrach do emerytury będziesz wyrobnikiem w dużym biurze projektów, za (w najlepszym wypadku) średnią krajową...
.
a ty myślisz, że lekarz inacej?

ale mimo wszystko mam wrażenie, że są to konkretne zawody, których w pewnym zakresie uczą już na studiach. potem trzeba się doszkolić tylko.

Jest wiele kierunków, które może dają ogólny rozwój, mogą być bardzo zajmujące, ale konkretów nie ma i zapotrzebowania nie ma.

Może się mylę ...?

A i jeszcze jedno. Ogół jest srednio zdolny. Bez względu na to, czy sam sobie wybrał kierunek, czy ktoś sugerował. Po prostu tych bardzo zdolnych jest niewielu, niezdolnych też a reszta to średniacy. Nie ma się co łudzić :wink:



EZS - 13-02-2010 23:20

[Nie, zupełnie się nie zgodzę. Są po prostu różne szkoły. Co innego prywatna ekonomia w małym mieście, a co innego SGH skończyć. . Aaaa SGH i może kilka innych. Nie wiem, czy mam być aż tak ambitne w stosunku do dziecka.
"Chcesz ekonomię, to tylko SGH" :wink: Jest to sposób :lol:



mcmagda - 13-02-2010 23:20

pewnie, że główna księgowa zarobi więcej. Ale panienka z księgowości, która wypisuje pity - niekoniecznie. A główna księgowa w firnie jest tylko jedna. Zaś ludzi po księgowości - multum.
I nie rozpatruję prestiżu, aktualnie prestiż lekarzy jest już chyba poniżej dna, socjalizm ten prestiż pogrzebał a sami lekarze ochoczo pomogli..
Ale jakaś praca przynajmniej jest w przeciwieństwie do stad bezrobotnych absolwentów kierunków uniwersyteckich.
Akurat siedzę w tej branży i powiem, że dobrzy ekonomiści w firmach zazwyczaj idą w kierunku dyrektorów finansowych, bo na głównej księgowej to trochę nudno. Więc wcale nie jest tak ciężko zostać główną księgową, a dobra główna to skarb i zawsze poszukiwana - a na pewno jest to niższy poziom analitycznego myślenia niż potrzebny na jakiejkolwiek polibudzie. Według mnie inteligenta osoba jak chce to w 2-4 lata może spokojnie zostać młodą Główną Księgową, a potem już zwiększać firmy, zakres i oczywiście wynagrodzenie. Żeby wypełniać PITy wystarczy średnie - do tego studia nie są potrzebne. Dlatego cały czas się upieram, że zależy od zdolności, zaparcia itp.



EZS - 13-02-2010 23:22

Musi mieć zawód i w nosie mam zainteresowania. Strasznie to zabrzmiało apodyktycznie :-? Szczerze mówiąc gdybym była Twoją córką i coś takiego usłyszałabym, to zrobiłabym dokładnie odwrotnie od Twoich oczekiwań :D A, pewnie jestem apodyktyczna :roll:
Ale nie bój się, na co dzień działam dyplomatycznie i o tym pisałam. Apodyktycznie to ja pisze do was tylko :wink:



Renia - 13-02-2010 23:23

patrzycie na wszystko z perespektywy biznesu. Nie każdy się nadaje. Ja nie a i moje dziecko raczej też nie. Są ludzie, którzy po prostu całe zycie będą pracownikiem. Mogą być kierownikiem, dyrektorem, ale nie właścicielem. Uwierzcie, że tak jest. 1. to prawda, nie każdy sie nadaje, czasem nawet bardzo sie nie nadaje
2. szufladkujesz już teraz swoje dziecko, powiedziałabym sterujesz nim tak, by poszło w Twoje ślady ...
gdzie to jest napisane, że dziecko lekarza nie mogłoby być biznes/menem/women

ale rozgrzeszam Cię, wiekszość rodziców tak robi,
mało tego, ja też tak usiłuję :D
mam chitry plan robić mu wodę z mózgu coby chciał być pracodawcą a nie pracownikiem .... :D bo ja w biznesie czuje sie jak ryba w wodzie - to i chciałabym żeby on też, pomalutku ......

nie wiem czy mi sie uda :wink: :wink: :wink:



magpie101 - 13-02-2010 23:31
amalfi moj syn w kwietniu konczy gimnazjum i musi podjac decyzje. Szkoly wybiera od 2 lat, w planach przeszedl juz wszystko co mozliwe (min. policja, wojsko, lesnictwo, gastronomia, geodezja, architektura, weterynaria, mechanika i wiele innych), a on do dzisiaj nie wie gdzie isc do szkoly? Nie wie co chce w zyciu robic i nie dziwie mu sie , bo ja tez w jego wieku nie bylam zdecydowana. Ja osobiscie w rozmowie wspominam o studiach , po ktorych bedzie miec konkretny zawod (np.geodeta) ale on nie przejawia checi.
Ma powiedziane, zeby sie uczyl dopoki nas stac zeby mu ta nauje zapewnic, a co on zrobi to zobaczymy.
Ma powiedziane, ze po szkole sredniej jesli pojdzie na studia to tylko dzienne, za zaoczne nie zaplace.



EZS - 13-02-2010 23:32

Akurat siedzę w tej branży i powiem, że dobrzy ekonomiści w firmach zazwyczaj idą w kierunku dyrektorów finansowych, bo na głównej księgowej to trochę nudno. Więc wcale nie jest tak ciężko zostać główną księgową, a dobra główna to skarb i zawsze poszukiwana - Według mnie inteligenta osoba jak chce to w 2-4 lata może spokojnie zostać młodą Główną Księgową, a potem już zwiększać firmy, zakres i oczywiście wynagrodzenie. Żeby wypełniać PITy wystarczy średnie - do tego studia nie są potrzebne. Dlatego cały czas się upieram, że zależy od zdolności, zaparcia itp. Chyba w Warszawie
bo w Łodzi.....
ogłoszenie u mnie w pracy- panienkę do księgowości na podrzędnie stanowisko a wymagania - wykształcenie wyższe ekonomiczne i 5 lat stażu. Już widzę jej rozwój.... Może jakby miała ciocię w odpowiednim miejscu...
Młoda główna księgowa... ha ha mój księgowy już dawno powinien być emerytem a jeszcze zajmuje stanowisko, u męża to samo.
Za to w "mojej" KORPORACYJNEJ spółce jest trzecia księgowa od 2 lat- poprzednie były za drogie a firma ma ciąć koszty.
I jeszcze raz napiszę - dobre to są jednostki. Z krzywej Gausa to wynika. Ogół to przeciętność. Mogę mieć nadzieję, że moje dziecko bedzie genialne, ale niestety, większe szanse ma na bycie przeciętnym. :-?



EZS - 13-02-2010 23:37

2. szufladkujesz już teraz swoje dziecko, powiedziałabym sterujesz nim tak, by poszło w Twoje ślady ...
gdzie to jest napisane, że dziecko lekarza nie mogłoby być biznes/menem/women

ale rozgrzeszam Cię, wiekszość rodziców tak robi,
mało tego, ja też tak usiłuję :D
bo znam teren
za to twoje tereny to dla mnie bagno i czeluście
kto by pchał w to dziecko ? :lol:



Renia - 13-02-2010 23:39

on do dzisiaj nie wie gdzie isc do szkoly? Nie wie co chce w życiu robic i nie dziwie mu sie , bo ja też w jego wieku nie bylam zdecydowana większość gimnazjalistów nie wie .... należy im dać czas i nie ponaglać .....
a nie wymagać żeby w wieku 13 lat już wiedzieli, że będą leśnikiem lub aktorem

czasem jakiś kierunek jest niby wybrany i tuż przed maturą zwrot o 180 stopni ..... bo jakiś impuls powoduje zmianę myślenia

a czasem po rozpoczęciu studiów nagle młody człowiek stwierdza, że to czego sie uczy w ogóle go nie interesuje i jest bez sensu ....



daggulka - 13-02-2010 23:42


czasem jakiś kierunek jest niby wybrany i tuż przed maturą zwrot o 180 stopni ..... bo jakiś impuls powoduje zmianę myślenia

a czasem po rozpoczęciu studiów nagle młody człowiek stwierdza, że to czego sie uczy w ogóle go nie interesuje i jest bez sensu ....
i ma do tego prawo, bo jest osobną jednostką ..... a nie nasza własnością.....
dzieci posiadamy i wychowujemy dla ich samych i społeczeństwa .... nie dla siebie .... :wink: :D



Renia - 13-02-2010 23:45

2. szufladkujesz już teraz swoje dziecko, powiedziałabym sterujesz nim tak, by poszło w Twoje ślady ...
gdzie to jest napisane, że dziecko lekarza nie mogłoby być biznes/menem/women

ale rozgrzeszam Cię, wiekszość rodziców tak robi,
mało tego, ja też tak usiłuję :D
bo znam teren
za to twoje tereny to dla mnie bagno i czeluście
kto by pchał w to dziecko ? :lol: ha ha :D
czyli jak sie zna teren i jest sie dobrym/odnosi sukcesy - to sie steruje pod siebie ? nie ?
chyba to normalne jest :D :D :D

nic ino będe go zarządzania uczyć praktycznie, tylko jak dziada sciągnąć z powrotem do domu ? :roll: :roll: :roll:
i nagiąć coby przestał o graniu i śpiewaniu mysleć ino ło biznesie zaczął ???



magpie101 - 14-02-2010 00:03
Renia napisala:

Moja siostra tak zrobila, chodzila do liceum i do stycznia IV klasy twierdzila, ze idzie na farmacje, z tego powodu uczeszczala na korepetycje z biologii i chemii.
100 dni przed matura zmienila zdanie i poszla na fizykoterapie. W zeszlym roku skonczyla studia, pracuje w szpitalu z dziecmi i bardzo lubi swoja prace.



- 14-02-2010 00:42

... Młoda jest humanistką. Ma talent (świadomie piszę talent) literacki, pisze pięknie, ma bogaty zasób słów, baaaaaardzo dużo czyta. Matma jej wyszła w tym roku na 4, ale nie cierpi jej serdecznie. No i co? Ja, jako matka, to bym chciała, żeby ona miała "fach" przynoszący dochody, które pozwolą jej być niezależną (również od przyszłego męża)... celebryci mają luks ...
w tym kierunku bym kształcił ...



mcmagda - 14-02-2010 11:00

Chyba w Warszawie
bo w Łodzi.....
ogłoszenie u mnie w pracy- panienkę do księgowości na podrzędnie stanowisko a wymagania - wykształcenie wyższe ekonomiczne i 5 lat stażu. Już widzę jej rozwój.... Może jakby miała ciocię w odpowiednim miejscu...
Młoda główna księgowa... ha ha mój księgowy już dawno powinien być emerytem a jeszcze zajmuje stanowisko, u męża to samo.
Za to w "mojej" KORPORACYJNEJ spółce jest trzecia księgowa od 2 lat- poprzednie były za drogie a firma ma ciąć koszty.
I jeszcze raz napiszę - dobre to są jednostki. Z krzywej Gausa to wynika. Ogół to przeciętność. Mogę mieć nadzieję, że moje dziecko bedzie genialne, ale niestety, większe szanse ma na bycie przeciętnym. :-?
Ja się tam będę upierać, że to dobra fucha i łatwiej zostać niż dobrym architektem :). Właśnie rekrutuję do siebie i odwrotnie, mam problem, żeby znaleźć taką z otwartą głową.

A ciekawi mnie ta przeciętność - mnie się wydaje, że żeby na medycynę się dostać i ją skończyć to trzeba być niezłym. Ile jest w Polsce miejsc na medycynie? Pewnie tyle co w dobrych uczuleniach ekonomicznych. Więc podobny poziom.

Ja to bym jakoś taka układa:

najzdolniejsze dzieciaki: medycyna, dobre uniwerki (prawo, języki, międzywydziałowe, psychologia itp), dobre uczelnie ekonomiczne, dobre polibudy (IT, telekomunikacja, architektura) - według mnie cokolwiek dziecko wybierze da sobie potem radę, przy czym wiadomo, że po popularnej psychologi będzie trudniej niż po ekonomii no ale upodobań się nie zmieni, a najwyżej dziecko pójdzie w PR czy reklamę potem

bardzo zdolne, ale ciut mniej: słabsze uniwerki, mniej oblegane kierunki na dobrych uniwerkach, uczelnie prywatne, mniej popularne kierunki na polibudzie - i tutaj można modelować, żeby kierunek np. wymagał większej ilości pracy to wiadomo, że konkurencja mniejsza (czyli polibudy), albo żeby w ogóle było na niego zapotrzebowanie (nie filozofia) - uważam, że tutaj jest jeszcze ważniejsze niż w pierwszym wypadku pilnowanie postaw, żeby dziecko miało zapał i chęci - jak patrzę na swoich pracowników, których mam np. po prywatnych ekonomiach to jak są robotne, chce im się douczać to spokojnie sobie poradzą - poprzednia Główna Księgowa u nas była właśnie po prywatnej szkole, na pewno nie tak inteligentna jak młodzież po SGH-ach, ale przez pracowitość i dobre ukierunkowanie sobie dobrze poradziła i w życiu nie narzeka. Jest rocznik 78, a główną została z rok temu. Ciut wolniej, ale skutecznie.

Inne to nie mam zdania, bo nie znam za bardzo rynku pracy. O kierunkach artystycznych w ogóle nie mówię, bo to inna bajka. A - i języki - bardzo to ważne - zawsze i wszędzie znajomość angielskiego zaprocentuje.

Według mnie najgorsze co można zrobić to załatwiać dzieciom prace, nauczyć je bierności i niskich oczekiwań. Jak się kształtuje dziecko w duchu odpowiedzialności za siebie, zaradności to sobie zawsze poradzi, będzie miało satysfakcję, że sobie dało radę i pewnie będzie szczęśliwe. Jak się je nauczy, że ma stać w kącie to je znajdą i oczekiwać, że mu się należy, bo skończyło studia to nic z tego tak czy owak nie będzie.



EZS - 14-02-2010 12:02


A ciekawi mnie ta przeciętność - mnie się wydaje, że żeby na medycynę się dostać i ją skończyć to trzeba być niezłym. Ile jest w Polsce miejsc na medycynie? Pewnie tyle co w dobrych uczuleniach ekonomicznych. Więc podobny poziom.
widzisz, to nie tak. Dostać to się może każdy, kto włozy w to odpowidnio dużo przacy. Również każdy skończy. Każdy kierunek. na każdych studiach, nawet tych najlepszych. Nie ma takiego kierunku, który brałby samych grniuszy, przypuszczam zresztą, ze nie miałby kto ich uczyć (skąd tylu genialnych wykładowców w jednym miejscu?)

Wiec nie ma sensu podział na zdolnych i mniej zdolnych. Może bardziej na pracowitych i leni :lol:
A po studiach... zaczyna być widać krzywą Gausa. Zwykle 80% jest tych przeciętnych, co nigdy geniuszem nie błysną, ale jakoś się w życiu potrafią umościć. Oczywiście, że są to bardziej zdolni i mniej zdolni i ci całkowicie średni, ale genralnie w każdy koniec liczba maleje - rosną zdolności, maleje liczba osób :lol: , w drugą stronę podobnie.
A co dalej? Dlaczego jednemu lepiej a innemu gorzej? Ano, tu jeszcze dochodzi łut szczęścia, bycie w odpowiednim czasie i miejscu, ambicja, spryt i co tam jeszcze...

Rację masz z tym, że najgorzej jest załatwić pracę dziecku. Bo to jest jak gdyby załozenie z góry - nie da sobie rady, sam nic nie zdziała.
trzeba choć dać szansę...



Renia - 14-02-2010 12:29

Zwykle 80% jest tych przeciętnych, co nigdy geniuszem nie błysną, ale jakoś się w życiu potrafią umościć.

Dlaczego jednemu lepiej a innemu gorzej? Ano, tu jeszcze dochodzi łut szczęścia, bycie w odpowiednim czasie i miejscu, ambicja, spryt i co tam jeszcze...
1. czasem ci geniusze co błyszczeli na studiach, w życiu spadają na dno, taki zbieg okoliczności "się zrobi", że popłyną i nie wstaną ....
(mojej koleżanki z klasy mąż - obiecujący, b. zdolny lekarz !!! poszedł w alkoholizm i zmarł aż z tego)(drugiej koleżanki - po politechnice - najpierw wypadek, operacja głowy, potem alkoholizm, rozwód, obecnie na dnie, bez pracy, sam, zbiera butelki na chleb).

Nie zawsze geniusze wygrywają w życiu, ci przeciętni pracują, pną sie pomalusieńku w górę, nie błyszczą, a coraz wyżej są, stabilizację osiągają, dobrobyt, szczęście ....

To tak jak z tymi studentkami .... jedne-laski, brylują przez całe studia, faceci za nimi sznurem .... i ciche, szare myszki, co to zamiast na imprezę to się uczą w kącie ....
a po 15 latach spotkanie klasowe i co ???????
u tych pierwszych - przecudna uroda zniknęła, kilogramy nadwagi, nieciekawa praca, na łasce męża ....
a te drugie - dobra praca na dobrym stanowisku, wygląd szałowy - bo za pieniądze można sobie poprawic urodę, oj można .....
i poznać nie można ani jednych ani drugich :roll: :roll: :roll:

2. potwierdzam i j.w.



Paty - 14-02-2010 15:34
tak czytam i czytam i się zastanawiam......................a kto będzie sprzedawał w sklepie, kto będzie siedział w okienku na poczcie, kto będzie elektrykiem, hydraulikiem, spawaczem , budowlańcem , kosmetyczką,sprzątaczką.............czy wszyscy muszą mieć skończone studia????????????????

a nie pomyśleliście o tym żeby Wasze dzieci były szczęśliwe , zdrowe, zadowolone z życia..............cokolwiek będą w nim robić...............
każde z nich ma marzenia, czasami śmieszne , może niedorzeczne ( projektantka mody).........i niech ich maja jak najwięcej, niech szukają, niech odkrywają.............
moja koleżanka z liceum , jedna ze słabszych uczennic, ledwo zdana matura, brak planów na przyszłość...........nagle jakaś klapka przeskakuje , bierze sie do kupy, zdaje egzaminy na prawo, kończy studia , za pierwszym podejściem zdaje egzamin na aplikacje ..............i dzisiaj jest bardzo dobrym radcą prawnym...........a znam tez super geniuszy , ukierunkowanych przez oszołomów rodziców , którzy na 3, 4 roku nie dali rady i dzisiaj siedzą w Tesco na kasie...........ale i tacy sa potrzebni.

drugi mój znajomy , edukację zakończył na pierwszej klasie technikum ...........bo na szkołę nie miął czasu............na początku przemian zaczął mały biznes i dzisiaj może spać spokojnie , jego dzieci i wnuki pewnie tez..........chociaż w tym roku jego syn zdaje maturę i idzie na SGH bo ma świadomość że takiego "złotego strzału" jak jego ojciec juz nie zrobi i musi mieć dobre wykształcenie a przyzwyczajony jest do wysokiej stopy życiowej.......

moja córka jest w II G i jest czwórkową uczennicą.........marzeniem jest medycyna ale jest też plan B --protetyka stomatologiczna lub ortodontyczna...ma zdolności manualne i wiem ze dałaby radę.......ale co z tego wyjdzie zobaczymy..........

moim marzeniem jest aby była szczęśliwa, zadowolona z życia, żeby umiała sie cieszyć drobiazgami, żeby się szczęśliwie zakochała, wyszła za mąż , żeby cieszyła się radością posiadania dzieci .................i nie ważne jaki będzie mieć zawód i jaką uczelnie skończy......



Łukasz789 - 14-02-2010 15:49

tak czytam i czytam i się zastanawiam......................a kto będzie sprzedawał w sklepie, kto będzie siedział w okienku na poczcie, kto będzie elektrykiem, hydraulikiem, spawaczem , budowlańcem , kosmetyczką,sprzątaczką.............czy wszyscy muszą mieć skończone studia????????????????

a nie pomyśleliście o tym żeby Wasze dzieci były szczęśliwe , zdrowe, zadowolone z życia..............cokolwiek będą w nim robić...............
każde z nich ma marzenia, czasami śmieszne , może niedorzeczne ( projektantka mody).........i niech ich maja jak najwięcej, niech szukają, niech odkrywają.............
moja koleżanka z liceum , jedna ze słabszych uczennic, ledwo zdana matura, brak planów na przyszłość...........nagle jakaś klapka przeskakuje , bierze sie do kupy, zdaje egzaminy na prawo, kończy studia , za pierwszym podejściem zdaje egzamin na aplikacje ..............i dzisiaj jest bardzo dobrym radcą prawnym...........a znam tez super geniuszy , ukierunkowanych przez oszołomów rodziców , którzy na 3, 4 roku nie dali rady i dzisiaj siedzą w Tesco na kasie...........ale i tacy sa potrzebni.

drugi mój znajomy , edukację zakończył na pierwszej klasie technikum ...........bo na szkołę nie miął czasu............na początku przemian zaczął mały biznes i dzisiaj może spać spokojnie , jego dzieci i wnuki pewnie tez..........chociaż w tym roku jego syn zdaje maturę i idzie na SGH bo ma świadomość że takiego "złotego strzału" jak jego ojciec juz nie zrobi i musi mieć dobre wykształcenie a przyzwyczajony jest do wysokiej stopy życiowej.......

moja córka jest w II G i jest czwórkową uczennicą.........marzeniem jest medycyna ale jest też plan B --protetyka stomatologiczna lub ortodontyczna...ma zdolności manualne i wiem ze dałaby radę.......ale co z tego wyjdzie zobaczymy..........

moim marzeniem jest aby była szczęśliwa, zadowolona z życia, żeby umiała sie cieszyć drobiazgami, żeby się szczęśliwie zakochała, wyszła za mąż , żeby cieszyła się radością posiadania dzieci .................i nie ważne jaki będzie mieć zawód i jaką uczelnie skończy......
No to przecież o tym piszę. ważne jest to ,żeby być szczęśliwym w życiu i w tym co sie robi gdzieś ktoś mi powiedział sentencje ( mogę źle cytować) jeśli para jest twoja pasją nie musisz chodzić do pracy. Zawsze wyśmiewali się u mnie w liceum z kolegi który był niezbyt lotny ale ja nie bo wiedziałem jedno ktoś musi zostać tym przysłowiowym robolem ,żeby tacy jak ja mieli kim rządzić. ba powiem jeszcze coś teraz brakuje podobno inżynierów a ja wam tutaj już przepowiadam będzie brakować ludzi z wykształcenie zawodowym , nie żartuje!! tak się wszyscy zacietrzewili , an te studia ,ze szok.



Renia - 14-02-2010 16:07

kto będzie hydraulikiem .....czy wszyscy muszą mieć skończone studia???????????????? ależ to od dawna wiadomo, że hydraulik zarabia więcej niż np. nauczyciel, a jeszcze jak wygląda tak jak ten co do tej Francji .... to ho, ho, super partia dla córki ... zabezpieczy jej byt i ptasiego mleka jej nie będzie brakować !

:D :D :D

tylko w Polsce teraz panuje taki kult studiów, nawet 55-latki idą na studia (nie wiem po co, bo jak do tej pory nie zrobiły kariery, to im to na pewno w niczym nie pomoże)
w zachodnich państwach dzieci wysyła się do szkoły zawodowej i już.
studia są dla elit



EZS - 14-02-2010 16:30
Renia, kult studiów?
Już pisałam powyżej - ogłoszenie u mnie w pracy, potrzebna panienka do ksiegowości. Będzie papierki przekładać za 1200 zł, nawet po szkole podstawowej by się przyuczyła w które okienko co wpisać i gdzie jest enter, ale nie, w warunkach studia ekonomiczne.
Czasami jak widzę ogloszenia, to oczy przecieram.
I jak tu bez studiów żyć?



Renia - 14-02-2010 17:17
nie wiem jak żyć ......
biegle dwa języki, prawo jazdy, kursy itp. itd.
a tu nagle do byle jakiego przekładania papiórów .....
po co te języki, po co to prawo jazdy ????

doprawdy nie wiem, nic już nie wiem ..... :roll: :roll: :roll:
kiedy dojdziemy do normalności ????? :wink: takiej jak na zachodzie ...



Paty - 14-02-2010 17:41
sami pracodawcy robią sobie kuku...........ich wymagania do przeciętnej pracy czasami są takie jakby co najmniej szukali kandydata na dyrektora generalnego...........dzisiaj w dobie pseudo uczelni, magistrów za czesne mgr przed nazwiskiem nie znaczy że ktoś ma wiedzę i umiejętności..........ten bez studiów ( których nie skończył z rożnych powodów) jest bardziej bystry, inteligentny i chętny do nauki ............wkurzają mnie ogłoszenia typu 25 lat i doświadczenie ( ciekawe kiedy taka młoda osoba ma go nabyć)a nie do cenią się lub na wstępie odrzuca potencjalnych pracowników wieku 40-55 lat.......gdzie dawno wyszli z pieluch, mają dorosłe dzieci, wolny czas i mogą się całkowicie oddać pracy............ale kult młodości u nas długo jeszcze będzie święcił triumfy............bo lepiej np.na recepcji wygląda laska typu barbi z pusta głowa niż dojrzała kobieta z doświadczeniem ...........

ale widać tak właśnie wyszkoleni są "headhunterzy" żeby młodość triumfowała i mgr przed nazwiskiem .........póki rekrutujący do pracy nie zmienią nastawienia na rynku pracy się nie poprawi..........



EZS - 14-02-2010 18:28

na wstępie odrzuca potencjalnych pracowników wieku 40-55 lat.......gdzie dawno wyszli z pieluch, mają dorosłe dzieci, wolny czas i mogą się całkowicie oddać pracy..................... a wiesz, zaczynam to rozumieć.
mnie się już nie chce oddawać pracy
jak byłam młodsza, to ho ho, po urlopie macierzyńskim zostawiałam półroczne dziecko na tygodnie, be delegacja... dyżury... przed 18 rzadko byłam w domu

A teraz - 15 i szlus, wolę sobie w ogródku podłubać. Dyżur - o nie! Mogę mniej zarobić. Dodatkowa praca? Ale nie więcej, niż 2 razy w tygodniu Nie ma już oddania pracy, praca mnie interesuje o ile mi płaci. Staram się być sumienna ale habilitacja nie zając...:lol:

Tak więc priorytety się zmieniają i pracodawcy pewnie też to wiedzą. Młodego da się wykorzystać za pół darmo, starszy patrzy na rece :wink:
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orientmania.htw.pl



  • Strona 1 z 2 • Wyszukano 128 postów • 1, 2