urlop wychowawczy- czy też tak macie?
julcik - 11-03-2005 11:10
Właśnie jestem 3 miesiąc na urlopie wychowawczym i zaczyna mnie coś trafiać.Wróciłam na wychowawczy trochę ''przymusowo''po tym jak spotkałam się z mobbingiem po powrocie z macierzyńskiego/do innego działu,pisałam na forum/.
Z jednej strony się cieszę,ponieważ jestem ze swoim maluszkiem w domu,a podobno wg.badań naukowych jednak do 3 roku dzieckiem powinni się zajmować tylko rodzice/był wywwiad z psycholog Zofią Milską ,która spotkała się z dużym atakiem,ale podtrzymała swoją tezę/.
Też tak myślę ,pomimo,że córeczką /6 lat/opiekowała się bardzo dobra niańka ,którą do dzisiaj bardzo mile wspomina.Ja jednak czasami mam wyrzuty sumienia ,że jak miała 4 miesiące to wróciłam do pracy i to na 12 godzin ,ale następny dzień wolny.No ,więc z tego się cieszę ,że zajmuję się sama swoimi dziećmi(mała od września idzie do zerówki,wcześniej od 3 r.chodziła do przedszkola,więc teraz ma wakacje),ale...
1-boję się,że za te np.2 lata /będę miała 33/nie znajdę dobrej pracy
2-cały czas myślę o tym mobbingu jaki mnie spotkał i przy okazji czuję ,że nie mam już do mojej starej firmy powrotu
3-czuję się ''niewolnikiem''-codziennie to samo:śniadanie,sprzątanie,usypianie,obiad,mycie garów,usypianie -noc!
4-czuję się niepełnowartościowa-np.pytania :co nie pracujesz?tylko te ,które pracują są lepsze/sama też tak wcześniej czułam/
5-mąż mimochodem''teraz tylko ja zarabiam''więc ty siedzisz w domu i nie narzekaj,a jak ci się nie podoba to do pracy
6-jeszcze mieszkamy z mamą,mamy się przeprowadzać na Święta jak zdążymy-może będzie lepiej?
A tak wogóle to wydaje mi się ,że największym problemem jest kasa.Kredyt,opłaty,wykończeniówka -wszystko do kupy.Gdyby były pieniądze wystarczające to problemów na pewno byłoby mniej.
Może będzie lepiej od października,bo chcę iść na uzupełniające magisterskie i wydaje mi się ,że między ludźmi człowiek też inaczej funkcjonuje.
Może ktoś jest w podobnej sytuacji,napiszcie ,podzielcie się problemami,uwagami.jestem dzisiaj chyba w dołku,wczoraj posprzeczaliśmy się z mężem i pojechał spać na budowę.
Eluś - 11-03-2005 11:30
Zazdroszczę Ci tego siedzenia w domu. Dzisiaj jest to dla Ciebie problem mam nadzieję, że jutro już tak nie będzie. Głowa do góry. Kiedy człowiek jest przemęczony, znużony codziennością to tak to wygląda, że byle pretekst wyprowadzi z równowagi. Spróbuj spojrzeć na siebie z drugiej strony. Tych matek wiecznie zabieganych, zapracowanych.
Majka - 11-03-2005 12:24
Ja Cię rozumiem. Mnie też trafiał szlag od tych rutynowych czynności.
Jedyne spotkania z ludźmi to przy piaskownicy czy w parku. Plotkowanie na "bardzo ważne" tematy karmienia i koloru kupek :roll:
Chociaż czasami chciałabym miec troche wolnego na "siedzenie" w domu, to nigdy nie zrezygnowałabym z aktywnego zawodowego zycia.
Trzymaj się i wracaj do pracy jak dziecko podrośnie :D
BK - 11-03-2005 12:43
5-mąż mimochodem''teraz tylko ja zarabiam''więc ty siedzisz w domu i nie narzekaj,a jak ci się nie podoba to do pracy
uświadom męzowi że eksperci z Ernst & Young (chyba) wyliczyli wartość pracy gospodyni domowej (czyli zajmowanie się domem) na ŚREDNIO 1200 PLN miesięcznie, natomiast opiekunka do dzieci zarabia od 500 do 1500 PLN miesięcznie
Zsumuj i zapytaj czy będzie tyle płacic gosposi /opiekunce :roll:
Irytujące jest podejście niektórych panów - więc każ mężowi zajmować się domem i dzieckiem choćby przez jeden dzień. U mnie podziałało. NIGDY więcej nie usłyszałam nic o siedzeniu w domu - z siedzeniem to ma niewiele wspólnego, z przeciwnie, bywa dużo bardziej wyczerpujące. Przy okazji okazałao się że dużo skuteczniej / czyli szybciej/ dziecko usypia ...
Jak pójdziesz na te studia to będzie miał okazję się wykazać - zobaczysz że poczuje do tego więcej szacunku.
To jest naprawdę najlepsza metoda - okresowa zamiana ról ...
KAS01 - 11-03-2005 13:08
5-mąż mimochodem''teraz tylko ja zarabiam''więc ty siedzisz w domu i nie narzekaj,a jak ci się nie podoba to do pracy
...Irytujące jest podejście niektórych panów - więc każ mężowi zajmować się domem i dzieckiem choćby przez jeden dzień. U mnie podziałało. NIGDY więcej nie usłyszałam nic o siedzeniu w domu - z siedzeniem to ma niewiele wspólnego, z przeciwnie, bywa dużo bardziej wyczerpujące.... Przezylem to pare dni temu :D . Dziewczyna poszla do pracy (po kilkuletnim okresie opieki nad dzieckiem), a ja mialem zajac sie domem (tylko przez pare dni, aby dziecko sie przyzwyczailo, ze mamy nie ma - pozniej musialem wrac do pracy do Niemiec). Akurat dziecko mialo ospe, wiec nie moglo chodzic do przedszkola. Na szczescie (dla mnie :D ) dziewczyna musiala sie zwolnic (mniejsza o powody) i wszystko wrocilo do dawnego porzadku. Ale przez te 3 dni, kiedy byla w pracy odczulem na wlasnej skorze jak ciezka jest jej praca w domu. I wiem, ze juz nigdy jej na ten temat nic nie powiem. :wink:
pozdrawiam
Konrad
kze - 11-03-2005 14:18
Ja osobiście uważam, że dla higieny psychicznej lepiej jest pracować. Choćby na pół etatu. Po to by był powód do rannego wyszkowania się i na kilka godzin na dzień zmienić środowisko. Natomiast dla dziecka lepiej jest jak jest wychowywane jak najdłużej (chyba do 2-3lat) przez matkę. Jeśli masz atrakcyjny zawód to nie powinno być problemu. A tak to równolegle z wychowywaniem dziecka należy dokształcać się. To jedyne wyjście by po urlopie łatwiej znaleźć pracę. Powodzenia 8)
Agnieszka1 - 11-03-2005 15:14
A bo to czlowiek zawsze teskni za tym czego nie ma.
Te co siedza na wychowawczych tesknia za praca i maja dosc domowych obowiazkow.
Te co pracuja mysla: jeny jak ja bym chciala posiedziec w domku z moim dzieckiem, jak ja mam dosc tej roboty.
Julcik mowie ci jak wrocisz do pracy to juz po 3 miesiacach bedziesz chciala do domu :wink:
agusia-rum - 11-03-2005 15:31
A bo to czlowiek zawsze teskni za tym czego nie ma.
Te co siedza na wychowawczych tesknia za praca i maja dosc domowych obowiazkow.
Te co pracuja mysla: jeny jak ja bym chciala posiedziec w domku z moim dzieckiem, jak ja mam dosc tej roboty.
Julcik mowie ci jak wrocisz do pracy to juz po 3 miesiacach bedziesz chciala do domu :wink: Popieram w 100%
Jak byłam na urlopie wychowawczym to juz nie mogłam w domu wytrzymać, a teraz marzę żeby siedzieć w domu z synkiem.
BK - 11-03-2005 18:27
Tradycyjnie się uważa że opieka nad dziećmi i prowadzenie domu to zajęcia proste i nie wymagające umiejętności :-?
ale gospodyni domowa - matka - może sobie w CV napisać tak:
doskonałe umiejętności planowania, harmonogramowania, pracy pod presją czasu (no bo trzeba się wyrobić ze spacerkiem i przygotowaniami do niego żeby móc przygotować obiad dla MĘŻA na czas), odporność na stres (przy dzieciach nieodzowna), cierpliwość, doskonałe umiętności interpersonalno-komunikacyjne, negocjacyjne (kto ma małe dzieci ten wie o czym mówię - Menedżerów wysokiego szczebla biorących udział w kursach negocjacji możnaby w ramach ćwiczeń wysyłać na negocjowanie w piaskownicy ... Głowę dam że padną ... :lol: )
umiejętność przystosowania się do zmiennych warunków otoczenia -
czy to wszystko nieprawda?
Julcik - popatrz na siebie łaskawszym okiem, te wszystkie lenie i obiboki na etatach nie dorastają ci do pięt :wink: :D
Pozdrawiam
Beata
aneska - 11-03-2005 21:39
doskonałe umiejętności planowania, harmonogramowania, pracy pod presją czasu (no bo trzeba się wyrobić ze spacerkiem i przygotowaniami do niego żeby móc przygotować obiad dla MĘŻA na czas), odporność na stres (przy dzieciach nieodzowna), cierpliwość, doskonałe umiętności interpersonalno-komunikacyjne, negocjacyjne (kto ma małe dzieci ten wie o czym mówię - Menedżerów wysokiego szczebla biorących udział w kursach negocjacji możnaby w ramach ćwiczeń wysyłać na negocjowanie w piaskownicy ... Głowę dam że padną ... )
umiejętność przystosowania się do zmiennych warunków otoczenia - BK - dokładnie tak!!!! :D
Julcik, póltora roku spędzilam "siedząc" z moją małą w domu i uważam, ze była to najbardziej wyczerpująca praca jaką do tej pory miałam. Szczególnie ze względu na schemat, w który jest sie wciśniętym, kompletne podporządkowanie się dziecku, a przede wszystkim na bycie niedocenioną przez własnego męża ("tylko ja zarabiam"). Co prawda teraz, gdy pracuję jestem częściej niewyspana , częściej zmęczona i mam mniej czasu dla siebie, ale chyba za to jestem bardziej szczęśliwa.
Nie załamuj się... Niedługo będzie wiosna i więcej czasu będziesz z dzidzią spędzała na spacerach. Zobaczysz, ten czas szybko zleci, a będzie to tylko wasz czas. Twoja bliskość zagwarantuje dziecku najlepszą opiekę i da podstawy do najefektywniejszego rozwoju. Bądź dzielna :D
Funia - 12-03-2005 07:26
NO ja zgadzam sie z dziewczynami.
Mój syn ma dopiero 8 cm wzrostu, więc teoretycznie problem u. wychowaczego odległy.
Ale już teraz wiem, ze po macierzyńskim obowiązkowo powrót do pracy.
I bardzo nad tym ubolewam, nie wiem jak 4 miesiecznego faceta powierze jakiejś niańce :-?
Ale wyjścia nie ma - bo jest kredyt za chate.
Mieliśmy alternatywę, budujemy szybko dom i idziemy na swoje, albo odkładamy wszytsko o .... miesięczy czy lat.
Wierze ze damy rade, ale i tak uważam, ze powinnaś docenić to co masz.
Trzymam kciuki, aby samopoczucie dopisywało. :D
A moze warto sprawdzić czy części pracy nie mogłabyś wykonywać w domu (jakaś tele-praca albo coś takiego). I byłabyś z dzieckiem i pracowałabyś, bez konieczności oglądania tych głupich gęb.
julcik - 14-03-2005 19:36
Sorry,trochę mnie nie było/chyba coś pokombinowałam i nie dostawałam powiadomień o odpowiedziach,a poza tym miałam wczoraj ''roczek''/.
Dziękuję Wszystkim za dobre słowa,już jestem w lepszym humorze.
Idzie wiosna,przeprowadzka blisko i mam nadzieję ,że będzie dobrze!
Tak sobie myślę ,że mnie jednak cały czas męczy to co mnie spotkało w pracy po powrocie z macierzyńskiego.Nie był to już ''mój'' dział,ale ta sama firma/mobbing/.Bardzo często o tym myślę i spaprałam sprawę ,że odeszłam jakgdyby uciekając(chciałam już być poza tym) i na pewno mam spalone mosty ,bo w tej sytuacji mam d.obrobioną na moją niekorzyść.Tak myślę ,bo np.koleżanka z którą wcześniej pracowałam przez 8 lat rozmawiała ze mną tak jakoś dziwnie.Więc na pewno mam tyłek obsmarowany i np.mogło wyjść na to,że to ja nie dałam sobie rady,a nie ,że ktoś chciał się mnie pozbyć.
Męczy mnie też to,że w obecnych czasach jest ciężko z dobrą pracą/taką miałam/ i boję się ,że mogę mieć problemy ze znalezieniem takowej.
Niestety taki kraj i taka wspaniała polityka prorodzinna,,że matki z małymi dziećmi są dyskryminowane.
A może tak miało być.POzdrawiam !
Agduś - 21-04-2005 10:57
Facet wraca do domu i już od furtki widzi, że coś jest nie tak. Brudne jak nieszczęście dziecko bawi się w kwietniku, powyrywane kwiatki leżą na ścieżce, a pociecha kopie łopatką głęboki dół. W przedpokoju zauważa błotniste ślady prowadzące do łazienki, które w łazience giną pod wywaloną z kosza stertą brudnych ubrań. Muszla jest zatkana ziemią. Umywalka też. Facet rusza do kuchni i już w progu usiłuje, jak zwykle, wyczuć zapach obiadku. Niestety nic nie czuje. Na kuchence piętrzą się brudne gary, które nie zmieściły się już w zlewie. Usiłuje się napiś wody, ale nie może znaleźć czystej szklanki. Wody zresztą też nie ma. Zagląda do lodówki, a tam tylko światło i przewrócony kubek, z którego wylała się resztka śmietany. Po stole dokładnie rozmazany jogurcik. Zagląda do salonu szukając żony, staje na plastikowym autku swojego dziecka i wykłada się jak długi. Z poziomu podłogi podziwia kolorowe klocki, kredki i farbki (niektóre otwarte i rozlane). Na stole widzi efekty działalności artystycznej swojego niebywale uzdolnionego plastycznie dziecka. Wbiega na górę po schodach zręcznie lawirując pomiędzy zabawkami i gazetami. Wpada do sypialni i widzi swoją żonę, która uśmiechnięta i zrelaksowana leży na łóżku z książką w ręce.
-Co się tu dzieje? - pyta zdenerwowany.
-Pamiętasz, jak pytałeś mnie codziennie, co ja właściwie robię, kiedy tak całymi dniami siedzę w domu?
-Tak.
-No to właśnie dzisiaj nie zrobiłam tego.
moniska - 27-04-2005 11:00
po urodzeniu pierwszej córeczki wróciłam do pracy po czterech miesiącach, po urodzeniu młodszej po 3latach.
w obu przypadkach miałam chwile zwątpienia, trafiało mnie, czułam sie kurą domową, ale wiecie co?
moja młodsza dziewczynka jest ze mną mocniej związana, a w przypadku starszej widzę, że trochę zabrakło tego czasu przeznaczonego TYLKO i wyłącznie dla niej.
a teraz nie mogę się doczekać, żeby sobie pomieszkać w domu, a nie tylko zanocować :D
BK - 27-04-2005 12:15
Ja mam tak samo - przy pierwszej córce byłam, a synka widuję :(
wiem ze coś mu odbieram czego już nigdy nie będzie mieć
widzę to jak patrzę jak się oboje rozwijają - jak ich porównuję.
K74 - 04-05-2005 22:59
po urodzeniu pierwszego dziecka wróciłam do pracy po 6 miesiącach. Kiedy szef się zorientował, że jestem, dostałam wypowiedzenie. Znalazłam nową pracę i... historia się powtórzyła. Bardzo cierpię już drugi rok w domu i mam wymówkę, że dzieci wciąż mnie potrzebują. A tak naprawdę po prostu nie chcę wracać do pracy na etacie, żeby znów nie dać się tak parszywie potraktować (co prawda więcej dzieci nie planujemy, ale zawsze...)
Na szczęście mój mąż jest świetny. Wie, że praca w domu to też praca i to bardzo ciężka. Ale nawet przy tak wyrozumiałej drugiej połowie nie obyło się bez skorzystania z porad psychologa.
Będzie dobrze!!!
Polly - 08-05-2005 09:54
Postępuj tak jak czujesz, bo zestresowana matka i żona w domu, z ciągłymi pretensjami do życia, na pewno nie wpłyną pozytywnie na dziecko ani na rodzinę. Nikt nie lubi być niewolnikiem, więc takie farmazony, że siedzenie z dzieckiem do lat 3 w domu jest najlepsze dla niego nie sprawdza się w 100%. Dziecko wyczuje niezadowolenie, smutek, poirytowanie u matki a to nigdy nie wpłynie pozytywnie. Jeśli męczysz się siedzeniem w domu i byłabyś w lepszej formie psychicznej chodząc do pracy to to niej wróć, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy o dobrą pracę trudno. Piszesz,że czułaś mobbing ze strony koleżanek- moja rada - patrz na siebie, na to co jest dla ciebie dobre, a nie na innych. Sądzisz, że twoje przyjaciółki są szczere i życzą ci dobrze, nic nie słyszałaś o eliminowaniu konkurencji w pracy? Zastanów się dobrze, bo możesz do końca życia siedzieć w garach i to dopiero będzie jazda. Wiem coś o tym, bo doświadczyłam siedzenia w domu bez pracy oraz chodzenia do pracy. Mogę porównać swoje samopoczucie psychiczne, kiedy to w domu łapałam niezłego doła. Ale to kwestia tego czego od życia chce każdy z nas i naszych charakterów. Po swoich doświadczeniach współczuję paniom siedzącym w domu.
MartaL - 04-06-2005 22:38
A może praca na 1/2 etatu rozwiązałaby częściowo problem. Moja kadrowa twierdzi,że pracodawca nie może odmówic w okresie przysługiwania urlopu wychowawczego zmniejszenia wymiaru godzin.
Może ten mobbing byłby do zniesienia, wpadłoby troche kasy i byłaby jakaś odskocznia od szarości dnia codziennego. Ja tak pracuję (dziecko ma 16 m-cy) co drugi, trzeci dzień i jestem zadowolona.
julcik - 20-07-2005 12:14
Martal,a gdzie znalazłaś taką pracę?
ciku - 04-08-2005 03:47
A ja lubie w domu siedziec z moim synkiem. Realizuje sie jako kura domowa. Kurka, czemu to takie uwlaczajace okreslenie?? Nie wstydze sie powiedziec, ze najlepiej sie psychicznie czuje, gdy wiem, ze moje dziecko jest zadbane, ze to ja, a nie ktos inny go wychowuje, ze w domu mam porzadek i czuwam nad tym wszystkim. Mam kolezanki z dziecmi w tym samym wieku co moje i wcale nie rozmawiamy o kolorze kupek, bo tematy znudzily nam sie po pierwszym roku lub wczesniej. Bawie sie dobrze, przynosi mi to satysfakcje , czuje sie szczesliwa i kochana. Nie czuje aby tzw. zamkniecie w domu ograniczalo mnie w jakis sposob, duzo czytam, bywamy u ludzi czesto. Czuje sie szczesliwa w pelni. Wiesz, ja uwazam, ze kazdy czlowiek realizuje sie i spelnia w czyms innym. I dobrze, ze tak jest, bo swiat bylby nudny. Mnie akurat to przynosi satysfakcje i rozumiem jak najbardziej, ze inne kobiety wola isc do pracy. Po prostu- roznica temperamentow.
Milego dnia:))
gogrodni - 05-08-2005 10:49
Ja siedzę z dziećmi 4,5 oraz 2 lata juz 5 rok ( na zwolnieniu lekarskim od poaczątku pierwszej ciąży ) i powiem nic dodac nic ujac wypowiedzi przede mna, a mialam dobrze płatna ciekawa pracę w miłym gronie osób. Wiem, ze dla mojej rodziny i dla mnie jest tak najlepiej. Nie mogłabym pracowac efektywnie, gdybym sama nie dogladała dzieci w takim wieku, kazdy powinien robic to, co dla niego najlepsze, o ile pozwala mu na to sytuacja. Finansowo nie jest ciewawie, ale ...pieniądze rzecz nabyta.