Komu udało się przejść do wspólnoty ... mieszkaniowej.
NOTO - 24-07-2005 11:05
JAkie są wrażenia po zorganizowaniu czegoś takiego ?
- 24-07-2005 11:07
Dośc dobre.
Zapraszam na priv to opowiem :wink:
mario_pab - 25-07-2005 09:56
Ja swego czasu, gdy kupowałem mieszkanie, to celowo szukałem wspólnoty mieszkaniowej, a nie spółdzielni. Dla mnie wspólnota mieszkaniowa to najlepszy z możliwych sposobów zorganizowania "życia w bloku".
Pozdrawiam
NOTO - 25-07-2005 18:41
Ja swego czasu, gdy kupowałem mieszkanie, to celowo szukałem wspólnoty mieszkaniowej, a nie spółdzielni. Dla mnie wspólnota mieszkaniowa to najlepszy z możliwych sposobów zorganizowania "życia w bloku".
Pozdrawiam Idea słuszna ale wykonanie czasami nie jest zadowalające.
Wyobraż sobie wspólnote gdy średnia wieku to 60 lat.
mario_pab - 26-07-2005 11:31
Ja swego czasu, gdy kupowałem mieszkanie, to celowo szukałem wspólnoty mieszkaniowej, a nie spółdzielni. Dla mnie wspólnota mieszkaniowa to najlepszy z możliwych sposobów zorganizowania "życia w bloku".
Pozdrawiam Idea słuszna ale wykonanie czasami nie jest zadowalające.
Wyobraż sobie wspólnote gdy średnia wieku to 60 lat. W mnie w bloku średnia wieku to właśnie coś koło 60. Średnia wieku jednak spada, gdyż mieszkania po dziadkach przejmują dzieci i wnuki. Osoby starsze pod pewnymi względami są może gorsze od młodych (większa upierdliwość), ale ja i tak wolę mieszkać ze starszymi niż z młodymi. Starsze osoby doskonale potrafią pilnować mieszkania sąsiada, z reguły nie zalegają z opłatami, są zaskakująco aktywne jeśli chodzi o działalność wspólnoty (ale może to tylko u mnie tak wygląda). Dzięki temu, że u mnie w klatce mieszkają same dziadki (bez urazy dla starszych) to nie ma pomazanych ścian. Klatka jest sprzątana przez samych mieszkańców, dzięki czemu oszczędza się kasę wspólnoty. Blok jest zadbany, trawniki niepodeptane, cisza w nocy.
Remonty odbywają się od momentu powstania wspólnoty praktycznie bez przerwy. Powiem tylko ze w komórkach jest ładniej, niż na niejednej klatce w blokach spółdzielczych, gdzie w dzieciństwie mieszkałem.
To tyle zachwalania wspólnoty.
Mimo wszystko jednak, co swój dom to swój dom i żadna nawet najlepsza wspólnota nie dorówna własnej chatce.
Pozdrawiam
NOTO - 31-07-2005 15:36
W mnie w bloku średnia wieku to właśnie coś koło 60. Średnia wieku jednak spada, gdyż mieszkania po dziadkach przejmują dzieci i wnuki. Osoby starsze pod pewnymi względami są może gorsze od młodych (większa upierdliwość), ale ja i tak wolę mieszkać ze starszymi niż z młodymi. Starsze osoby doskonale potrafią pilnować mieszkania sąsiada, z reguły nie zalegają z opłatami, są zaskakująco aktywne jeśli chodzi o działalność wspólnoty (ale może to tylko u mnie tak wygląda). Dzięki temu, że u mnie w klatce mieszkają same dziadki (bez urazy dla starszych) to nie ma pomazanych ścian. Klatka jest sprzątana przez samych mieszkańców, dzięki czemu oszczędza się kasę wspólnoty. Blok jest zadbany, trawniki niepodeptane, cisza w nocy.
Remonty odbywają się od momentu powstania wspólnoty praktycznie bez przerwy. Powiem tylko ze w komórkach jest ładniej, niż na niejednej klatce w blokach spółdzielczych, gdzie w dzieciństwie mieszkałem.
To tyle zachwalania wspólnoty.
Mimo wszystko jednak, co swój dom to swój dom i żadna nawet najlepsza wspólnota nie dorówna własnej chatce.
Pozdrawiam Gratulacje. Może należałoby na przykładzie takich wspólnot zrobić jakiś porządny reportaż. Wiele osób boi się nowego - traktuje to jako podejrzany interes prywatnej osoby.
Dlaczego tak mało o tym się mówi ?
AGNIESZKA31 - 02-08-2005 15:46
:evil: :evil: :evil: Mam jak najgorsze zdanie o wspólnocie..stare wredne pryki ,którym czas sie zatrzymał w miejscu.Stare komuchy,dwóch byłych kierowników PGR-u,którym sie wciaz wydaje ze nimi sa to ZARZĄD..Reszta byli ich pracownicy,do dnia dzisiejszego mówia per PANIE KIEROWNIKU.Totalny beton,zero tolerancji dla dzieciaków.Nawet rowerem nie wolno przejechac pod oknami bo zaraz wyzwiska.Nie zycze nikomu.Nic nie moge zmienić bo BYLI PRACOWNICY to 90%Moze dobrze sie czuja we własnym sosie,sama nie wiem.Rosnie jednak zbuntowane pokolenie,Ci sobie juz nie pozwolą na Kierownikowanie :evil: :evil:
Podaje tylko przykład mojej wspólnoty,jestem pewna że takich doswiadczeń nie maja ludzie w miescie.
PIXI I DIXI - 02-08-2005 23:07
ooooo jakbym miala "swoją" wspolnote przed oczami
wrrrr okropnośc, srednia wieku około 70, i nie o to chodzi, że nie toleruja nikogo poza ta średnią,
podobno od starszych trzeba sie uczyc, - czego? rysowania samochodu, wyrzucania smieci pod drzwi, kilkakrotnego podpalania garażu, przezwisk (bez cytatów bo na forum nie przeklinamy),przecinania sznurkow z wiszacym praniem w suszarni, pisania na policje i do wszystkich mozliwych instytucji w miescie, ze szanowni emeryci budza sie bo CI (jedyni pracujacy w bloku) wychodza o 7,30 do pracy a my spimy do 9.00, ze o 15,00 maja drzemke i trzylatek w piaskownicy im przeszkadza, ze psy to sie trzyma w budzie, a w razie czego (np.choroby itp) wali łopata w łeb az zdechnie, pisania obrzydliwych paszkwili - próbujący wszelkich sposobów aby nas wyeksmitowac, bo za mlodzi, bo nie pracowali na PKP, bo maja czelnośc chodzić do pracy (zamknąć drzwi , przejść przez korytarz i odpalic samochód) kiedy inni śpia
to nie bajka - to RZECZYWISTOŚĆ, której mam dosyc, i której kilka epizodów przypłaciłam zdrowiem,
zawsze mielismy z mężem szacunek dla starszych od nas , niestey to czego doswiadczamy od kilku lat mieszkajac wsrod emerytów przeroslo nasze wyobrazenia o ludzkiej podłosci, zawiści, klan pracujacych kiedys w jednym zakładzie (PKP) ludzi to po prostu horror, którego nikomu nie życzymy
pyrka - 13-08-2005 16:57
A ja od czasu do czasu poszłabym do jednej sąsiadki pożyczyć jedno jajko i przez pół godziny użalała się na ciężkie życie i sąsiadów. Innego sąsiada poprosiłabym kilka razy o wyjście z pieskiem na spacer ,tłumacząc się chwilowym złym stanem zdrowia( najlepiej tego sąsiada, któremu zwierzę najbardziej przeszkadza). Oczywiście szeroko roztaczając wizję wszystkich dobrodziejstw, jakie może sprawić taki spacerek dla starszej osoby. Jeszcze inną sąsiadkę o popilnowanie dziecka najlepiej chorego w domu, bo muszę wyskoczyć do apteki itp. itd. W ten niezauważalny sposób stanę się częścią ich życia i nagle okaże się ,że już nic im nie przeszkadza. No i oczywiście zawsze będę z szerokim uśmiechem krzyczeć: "dzień dobry sąsiedzie, jak zdrówko?".
AGNIESZKA31 - 16-08-2005 09:32
Pyrka,to nie wchodzi w rachube.Ja z reguły jestem miła i uczynna ,ale tych starych sk...ów to bym wyzabijała.Trzymaja sie razem,razem chleją,nie pracuje żaden,tylko wożą paliwo z ukrainy i wóde.Tym handlują.Policja na to stwierdza,ze to zbyt mała szkodliwość :evil: a dzieciaki pala cygary pod blokiem,pijaki tłuka sie po nocach A w niedziele banda fałszywych katolików w garniturkach do kosciółka do pierwszej ławeczki.A po sumie to chulaj dusza ,impreza do rana.A nikogo nie obchodzi ze noc jet do spania,przeciez ich rano nic nie czeka,kac zalewanie kaca i tak mija zycie.A kto trzeżwy,spokojny-to mu porysowac samochód,zabic kota,ukrasc z działki warzywa. :evil:
pyrka - 16-08-2005 09:53
A jeśli to jest tego rodzaju towarzystwo, to wzywałabym policję 3 razy dziennie z żądaniem spisania protokołu i ukarania mantatem, który winien być ściągnięty z emeryturki lub renty. Po trzech miesiącach będą kłaniać się do samej ziemi. A samochód wstawić do garażu lub w miejscu widocznym z okna. W oknie kamera skierowana na samochód. W celach dowodowych dla policji. Trzeba tylko działać konsekwentnie i nie odpuścić ani jednego razu. Radzę według własnego doświadczenia z takim elementem.
NOTO - 21-08-2005 16:25
A jeśli to jest tego rodzaju towarzystwo, to wzywałabym policję 3 razy dziennie z żądaniem spisania protokołu i ukarania mantatem, który winien być ściągnięty z emeryturki lub renty. Po trzech miesiącach będą kłaniać się do samej ziemi. A samochód wstawić do garażu lub w miejscu widocznym z okna. W oknie kamera skierowana na samochód. W celach dowodowych dla policji. Trzeba tylko działać konsekwentnie i nie odpuścić ani jednego razu. Radzę według własnego doświadczenia z takim elementem. Cięzko to brzmi. Ale może rzeczywiście jest to rozwiazanie. Czy tylko Wy tak ich postrzegacie. Może ktoś też chciałby coś zmienić. Warto wtedy połączyć siły.
Będę trzymał kciuki :)
tripper - 22-08-2005 13:14
kurcze, a czy ktos z Was przechodzil przez proces odlaczania sie wspolnoty mieszkaniowej od macierzystej spoldzielni? wlasnie mysle duzo na ten temat, zastanawiam sie, jak to przeprowadzic. starszym ludziom (mam nadzieje), ze bedzie wszystko jedno, a mi zalezy, zeby pieniadze z mojego funduszu remontowego szly na moj blok, a nie 'gdziestam na docieplanie' czegos...
AGNIESZKA31 - 18-01-2006 11:57
A jeśli to jest tego rodzaju towarzystwo, to wzywałabym policję 3 razy dziennie z żądaniem spisania protokołu i ukarania mantatem, który winien być ściągnięty z emeryturki lub renty. Po trzech miesiącach będą kłaniać się do samej ziemi. A samochód wstawić do garażu lub w miejscu widocznym z okna. W oknie kamera skierowana na samochód. W celach dowodowych dla policji. Trzeba tylko działać konsekwentnie i nie odpuścić ani jednego razu. Radzę według własnego doświadczenia z takim elementem. O i widzisz Pyrka.Ja zgłaszałam,wzywałam i pisałam.Niestety kolejne pismo o braku dowodów i niskiej szkodliwosci czynu,wywaliłam do kosza.A niedawno w moim byłym bloku był okropny pożar.Trzech chłopaków spaliło sie w przyblokowym garażu.W trakcie wywiadu telewizji i potem w lokalnej prasie Policja twierdziła,że nigdy nikt niczego nie zgłaszał.Ze ten blok to oaza spokoju i taki tam pierdoły.A w garażu była impreza,zakrapiana alkoholem jak zawsze,i na dodatek stały tam pojemniki z ruskim śmierdzacym paliwem!!!!!A ja tak prosiłam,zróbcie coś!Bo bedzie tragedia.Jak zadzwoniłam do pana policjanta ,który prowadził sprawe gdy ja zgłosiłam by zajeli sie tym problemem i zapytałam jak sie teraz czuje??I czy naprawde to taka niska szkodliwosc była???- to odłozył słuchawke .Niestety nie spisywałam panów policjantów,potem sie okazało ,że nawet z interwencji ze strażą pożarną ,gdy sprawdzali garaże i piwnice-i wynosili pojemniki plastikowe z benzyną :o :o :o -to nawet nie było notatki służbowej :evil: :evil:
NOTO - 21-01-2006 14:25
Ostatnio Weiss w Radio Zet dzwonił do Policji i Straży w sprawie parkowania na kopertach. Oczywiście go zbyli ... ale słuchacze doradzili kilka rozwiązań. Może należałoby go zainteresować sprawą ... on lubi takie tematy :)
I Może rozwiąże to Twój problem.
P.S. Może rząd powinien rozwarzyć podatek od wielkości auta tj. od powierzchni którą zajmuje przy parkowaniu :)
spyslaw - 18-03-2006 20:13
:roll:
czytając wasze posty zastanawiam sie gdzie wy mieszkacie
mieszkam w bloku będącym kiedyś własnością gminy i od 10 lat większość mieszkańców wykupiła swoje lokale, od tego czasu nasz blok zmienił się nie do poznania, wymieniliśmy instalacje, ociepliliśmy ściany, wstawiliśmy nowe okna i drzwi wejściowe, przed blokiem posialiśmy trwniki, postawiliśmy ławki i stoliki
średnia wieku nie przekracza 50 lat, sami większość robót wykonaliśmy, każdy coś przecież potrafi
Charlie - 28-03-2006 23:37
Wychowywałem się w blokowisku, którym zarządza spółdzielnia ŻUBARDź, dzielnica BAłUTY, miasto LODZ - SYFF z GILEM.
Kupiłem mieszkanie w nowoczesnym bloku na strzeżonym osiedlu (wspólnota mieszkaniowa) - jest jak w BAJCE.
Pozdro...
uziq - 18-06-2006 15:01
Od 2003 r. mieszkam z żoną w budynku na Mokotowie (38 mieszkań). Mamy wspólnotę. Większość mieszkańców to emeryci. Przez pierwsze dwa lata chodziliśmy na każde zebranie wspólnoty. Żona weszła do zarządu. Zawsze było nie więcej niż 6 osób (na 24 wykupione lokale). Zawsze byliśmy jedynymi 30-latkami. Kworum było zawsze ponieważ jeden z lokatorów posiadał pełnomocnictwa innych - starszych osób, do udziału w zebraniu. Nie mogę powiedzieć, że nic się nie dzieje w budynku. Dokonano wymiany pionów wod-kan, poziomów, pomalowano klatki przy wejściu, dokonano wymiany administracji na prywatną. Niestety, zbyt niska zaliczka na fundusz remontowy uniemożliwia szybkie i sprawne dokonywanie napraw budynku (mam na myśli te duże, a nie bieżące naprawy).
Niby jest fajnie. Jest wspólnota, sami decydujemy co i kiedy ma być zrobione. Jednak dla mnie i mojej żony, pod względem podjeścia większej części zarządu wspólnoty i administracji do pewnych spraw, czas zatrzymał się w PRL-u. Nie możemy zaakceptować pobłażania mieszkańców dla sprzątaczki, która wyraźnie nie wywiązuje się ze swoich obowiązków (mimo ustalonego zakresu tych obowiązków), podejścia samej administracji do terminowości wykonywania napraw bieżących i niepoważnego podejmowania zadań stawianych przez mieszkańców.
Budynek zamieszkują młodzi ludzie, ale ich nie interesuje co się dzieje w budynku lub co możnaby zmienić, jakie są plany inwestycyjne itd itp.
Na wniosek o przeprowadzenie audytu energetycznego i zaciągnięcie kredytu na poprawę gospodarki cieplnej budynku usłyszałem, że to nie jest potrzebne. Poza tym, żaden emeryt nie zgodzi się na zaciągnięcie kredytu, bo kredyt to przecież ogromne zobowiązanie! Nikt nie już chciał słuchać, że spłata kredytu nastąpiłaby z uzyskanych oszczędności i nie wiązałaby się ze zwiększeniem zaliczki na fundusz remontowy. Mało tego, część zadłużenia mogłaby być nawet umorzona. Byli głusi na takie argumenty.
Od roku nie uczestniczymy w zebraniach. Mimo zawieranych aliansach z innymi współlokatorami przeciw tym bardziej opornym, to nikt nie popierał naszych starań o to by sprzątaczka wywiązywała się ze swoich obowiązków i żeby było czysto, na czas były wymieniane żarówki, naprawiane zamki do drzwi wejściowych, żeby administrator przyśpieszył pewne działania i przekazywał informację zwrotną co się w danej sprawie dzieje. Nic, bez odzewu. Nam już się nie chce. Szukamy innego, większego lokum. Bynajmniej, nie spowodowała tego tylko i wyłącznie postawa administratora i wspólnoty. Decyzja ta jest wypadkową innych planów życiowych. Mamy jednak dość bloków wraz z mieszkaniami komunalnymi, których mieszkańcy za nic mają dobro wspólne a pozostali właściciele mieszkań są niezainteresowani tym co się dzieje w budynku.
Wiem, wiem. Gdzie indziej może być tak samo, a nawej jeszcze gorzej, nawet w nowym budynku, wybudowanym przez jakiegoś developera. Nie łudzę się. Jednak mam nadzieję, że istnieje lepszy świat. :wink:
Grazyna z Podlasia - 16-07-2006 20:02
|Ja tez mam mieszkanie w bloku, w ktorym jest wspolnota mieszkaniowa. Naprawde ciezka sprawa. W moim przypadku szczegolnie poniewaz blok jest stary i wymagal generalnego remontu. Niby tylko 4 rodziny, ale jak przychodzi co do czego to " kazde grabie do siebie grabie" . Przy generalnym remoncie nie uwzgledniono naprawy cieknacego dachu!!! Wtedy akurat nie bylo nas w kraju i wykorzystali moment. Oczywiscie powiedzialam, ze nie bede placic ani zlotowki na remont jak mi dachu nie zrobia. Problemow tego typu jest mnostwo. Wykonawca remontu zaproponowal nam indywidualnie wylozenie balkonow gresem. I tu uwaga zaspiewal 1000 zl za 3 metry kwadratowe balkonu!!!!! Ja kupilam sama gres za 100 zl z wysprzedazy, a on na to ze i tak musze mu zaplacic 900 zl. Bo on musi ponoc cos tam ocieplac itd. itd. Oczywiscie nie skorzystam z uslug tego pana, tylko wlos jezy mi sie na glowie jak napewno sobie ceni swoja robote. Widzicie sami jakie sa uroki wspolnoty mieszkaniowej!!Wiem, ze jezeli sa 4 rodziny to trzeba zeby kazda uchwala byla w 100% poparta przez mieszkancow. I co z tego? Mam sie z nimi bic?
mynia_pynia - 17-07-2006 09:38
Mamy ochronę, w ciągu 6 lat była odnawiana elewacja 2 razy, bo ktoś trzasnął grafitii, odnawiali elewacje przy dachu - zacieki, jak się jakaś żarówka spali na korytarzu to telefon do administratorki i po 2h już wszystko oki, jak sieć Internet siada to do innego pana i po godzinie, wszystko śmiga.
Jak się winda zepsuje w ciągu godziny znowu działa.
Każdy zna tel. do administratora, jest skrzynka na listy do administracji budynku.
Przychodzą coroczne rozliczenia kasy jaka jest na koncie na remonty ile wydano w danym roku, jakie przewidziane są wydatki na przyszły, ile zarabia administrator, ile pani sprzątająca ile idzie na ochronę.
Jak przychodzą rachunki z czynszem to oczywiście jedna z najwyższych kwot to opłata dla administratorki, ale jest oki, wszystko jak w zegarku.
Są organizowane zebrania, itd, itp.
mynia_pynia - 17-07-2006 09:41
Urwało mi początek.
Blok z 2000r, mieszkań około 100, dwie klatki, od początku wspólnota, prowadzona przez profesjonalną firmę nie pana "Kazia" z naprzeciwka.
citizen girl - 03-08-2006 00:14
Niedawno, 2 miesiące temu wprowadziłam się z mężem do kamienicy ze Wspólnotą. I też średnia wieku to ok. 70 lat.
I teraz jest tak, że jesteśmy MY i ONI. Nie szkodzi, że należymy formalnie do Wspólnoty. Nic się nie liczy poza faktem, że mamy największe mieszkanie. I to dlatego jesteśmy udup...ni.
A..., byłabym zapomniała - remont był długi i ich męczył (stara kamienica- wymiana elektryki, hydraulika, dach, nawet fasada).
Teraz nawet się sobie nie kłaniamy na klatce, no chyba, żeby uznać za ukłon splunięcie za mną starej baby.
:-?
Krashan2 - 03-08-2006 04:11
Na naszym osiedlu jest kilka bloków należących do wspólnot, resztą zarządza spółdzielnia (ja też mieszkam w bloku zarządzanym przez spółdzielnię). Jak się porówna wygląd tych bloków z zewnątrz i na klatkach to widać, że wspólnota to kiepski interes. Wspólnoty inwestują tylko w ogrodzenia, co zresztą irytuje, bo trzeba "fortece" omijać i nadkładać drogi do sklepu na przykład.
Grazyna z Podlasia - 03-08-2006 08:50
Wiecie dochodze do wniosku, ze wspolnota mieszkaniowa to w Polsce okazja do pokazania sasiadom jacy jestesmy czesto egoistyczni, zawistni i wredni. Mam przyklad swoich sasiadow. Pod moja nieobecnosc zdecydowali sie na przeprowadzenie remontu na dziwnych zasadach. Na remont piwnic przeznaczyli ponad 20 tysiecy. Bo oczywiscicie maja najwieksze piwnice i garaz.Wcale nie bylo takiej potrzeby! Co sami przyznali, a ze innym sasiadom leje sie z dachu po pokojach =to nie wzieli pod uwage. Bo ich to nie dotyczy. To jest dopiero. Byli oburzeni, ze nie zgodze sie na zadne kredyty jesli na pismie nie otrzymam od wszystkich zapewnienia, ze w ramach remontu poprawiony zostanie dach. Prawie nawrzeszeli na mnie, ze sie w tracam w nieswoje sprawy. Normalnie BETONY KOMUNISTYCZNE.
Nemo74 - 25-09-2006 11:57
Czy jeżeli jest wykupionych 5 mieszkań na 8 w kamienicy można założyć wspólnotę?
Mufka - 25-09-2006 14:28
Tak w mojej sa wykupione 3
Alladyn` - 05-11-2006 11:14
Jak wygląda sprawa w Waszych wspólnotach dotycząca prac remontowych
czy uczestniczycie w wybieraniu firm wykonawczych, czy uczestniczycie w odbiorach takich robót i najważniejsze czy sami wykonujecie jakieś prace remontowe (oczywiście w ramach współpracy sąsiedzkiej)
Gienio i Dorotka - 23-04-2007 15:46
Wspólnota mieszkaniowa. Mam zastrzeżenia co do niej gdyż mieszkam w tak "urządzonym" osiedlu. Szczerze powiedziawszy nie jest dobrze gdyż dochodzą koszta związane ze stałą opłatą dodatkową na tzw. fundusze na jakiś cel. Co do napraw są spotkania z mieszkańcami na których jest wszystko ustalane, a oprócz tego jest rada nadzorcza składają ca się z 12 osób, w której mam zaszczyt zasiadac. A co do wieku na moim osiedlu to 60% ludzi młodych reszta to osoby w wieku podeszłym. :)
julka_jr - 17-05-2007 11:20
Rok temu wyprowadziłam się z bloku do własnego domku, gdzie przez około 6 lat działała wspólnota no i działa dalej, średnia wieku rzeczywiście coś ok 50 (ja jestem po 30) 90 mieszkań
ale ileż zdziałali:
- remont balkonów u wszystkich mieszkańców
- nowe okna na klatkach (7 klatek 4 piętra)
- nowe drzwi w klatkach z domofonami
- zrobiony nowy chodnik z kostki przed blokiem
- pomalowane piwnice na biało
- zmiana systemu grzewczego z rozdzielni juz nie pamiętam co ale coś drogiego i mniej opłat na ogrzewanie dzięki temu w kolejnych latach po wprowadzeniu pomierników ciepła (średnio 2 mies. nie płacenia czynszu!)
- remont elewacji całego bloku
- no i oczywiście koszenie trawy i sprzątanie czy odśnieżanie na bieżąco
Kolejność w poszczególnych latach taka jak pisałam
Wspólnota w powojskowym bloku w Kielcach
Naprawdę mój blok odstawał od innych z osiedla KSM,
no ale juz w nim nie mieszkam
pozdrawiam