Czego w urzadzaniu domu nie zrobilibyscie ponownie?
Vafel - 06-01-2009 15:12
Buduję drugi dom :x W obecnym mieszkamy 12 lat (musimy zmienić miejsce zamieszkania) :-? Co zmieniam?
- rodzaj ogrzewania (obecnie kotłownia olejowa, pomimo iż b. nowoczesna, to ceny oleju mogły doprowadzić do zawału), w nowym domu - pompa ciepła i ogrzewanie podłogowe),
- nowy dom bez podpiwniczenia (za duży koszt w kontekście walorów użytkowych),
- w nowym osobna łazienka z wejściem z naszej sypialni,
- w nowym w łazience gościnnej koniecznie również bidet,
- w nowym koniecznie chociaż malutka spiżarnia przy kuchni, a pod schodami schowek na odkurzacz, mop itp. (tachanie ogromnego odkurzacza z piwnicy to koszmar),
- w nowym o wiele większy wiatrołap!!!!!!!!!!!!!!!!! :D :D :D :D
Żal mi okrutnie pięknej drewnianej, dębowej podłogi, nienawidzę terakoty i paneli, a muszę je zrobić :( :( :( :(
A o myszach słyszę pierwszy raz :o Mam dwa piękne dachowce (podrzucone) i przez wszystkie lata żadna mysz się nas nie ima :lol: :lol: :lol: [/u][/b] Niewiarygodne!
Miałeś piwnicę i w nowym domu nie będziesz miał? ;-)
Ciekawe co na to tutejsze forumowe lobby piwniczne twierdzące, że dom bez piwnicy to nie dom i, że ktokolwiek kiedykolwiek spróbował piwnicy, to już nigdy się jej nie wyrzeknie... ;-)
cieszynianka - 06-01-2009 15:30
My też nie robiliśmy piwnicy ze względu na koszty. Mamy nadzieję, że kotłownia i pomieszczenie gospodarcze wystarczą :-?
grave - 06-01-2009 16:10
U mnie teraz za piwnicę będzie służyć garaż oraz stryszek...
W garażu narobię półek, a na strych będę wrzucać luzem 8)
Szkoda, że wcześniej nie było tych uwag odnośnie bateri sterczącej z wanny, bo też inaczej bym to rozwiązał, żeby uniknąc ewentualnego kapania wody... :-?
basia_z_lasu - 06-01-2009 17:40
/.../
Żal mi okrutnie pięknej drewnianej, dębowej podłogi, nienawidzę terakoty i paneli, a muszę je zrobić :( :( :( :( Dlaczego musisz panele i terakotę? Jeśli z powodów finansowych, to nie dyskutuję.
Ale jeśli dlatego, że ogrzewanie podłogowe - to możesz mieć piękną dębową podłogę :) .
Przeszukaj sobie forum, w tym wątku to jest OT
IzaN. - 06-01-2009 18:21
chyba żartujesz....... musi wyglądać jak w permanentnej ciąży..... eeeee bez przesady, można powiedzieć że wygląda konkretnie no i wg mnie to chudy chłop i chudy koń to dramat :D :lol: :lol: :wink:
Helios - 06-01-2009 19:20
do Basi z lasu - czytam na ten temat wszystko co możliwe, zamęczam ekspertów pytaniami i już wiem, że co nieco można zrobić z drewna :-? Nie będzie to na pewno klasyczny gruby parkiet ale zawsze coś :D
do Vafla - przeważyły względy czysto praktyczne :) Buduję dom wolno stojący na działce o pow.... praktycznie bez ograniczeń (1,5 ha :oops: ) I zdecydowanie piwnicy nie polecam, chyba że byłabym do tego zmuszona brakiem innych rozwiązań :x
Karpatka - 06-01-2009 19:54
Po kwartale od przeprowadzki nigdy więcej:
1. pralki ładowanej z przodu,
2. obecnej odległości zlewu od płyty. Mam kuchnię w "L" i na jednym boku jest zlew, na drugim płyta. Wymarzony układ - na jednym obrocie od zlewu do płyty. Teraz muszę wykonać dwa dodatkowe kroki i w trakcie intensywnego kucharzenia strasznie mnie to denerwuje,
3. przeprowadzki bez wybrukowanego podwórza. Serce boli na widok zmasakrowanego piachem parkietu (psiur jest bardzo aktywny) i permanentnego błota na płytkach podłogowych,
4. wysoko umiejscowionych okien dachowych - konstrukcja dachu wymusiła u nas takie położenie w dwóch pokojach i oglądamy tylko niebo. Plus rozwiązania: okna myje Mały Żonek.
Jak jeszcze coś mnie zirytuje, to podzielę się doświadczeniami. Generalnie jednak jestem na "tak"!
Vafel - 06-01-2009 21:42
do Vafla - przeważyły względy czysto praktyczne :) Buduję dom wolno stojący na działce o pow.... praktycznie bez ograniczeń (1,5 ha :oops: ) I zdecydowanie piwnicy nie polecam, chyba że byłabym do tego zmuszona brakiem innych rozwiązań :x Ja też nie zdecydowałem się na piwnicę. Ale tutaj na forum jest kilku takich, którzy w każdym wątku twierdzą, że piwnica jest nieodzowna i tylko Ci, którzy nigdy jej nie mieli mogą nie chcieć piwnicy. Dlatego szczerze się zdziwiłem, że znalazł się ktoś, kto miał piwnicę i wcale nie uważa jej za nieodzowną.
Pozdrawiam, :-)
DorciaIQ - 06-01-2009 22:34
Pitu-pitu: ja mieszkałam w domu z piwnicą i wiem, że to tylko zbieralnia rozlicznych pierdół, które inaczej należałoby wyrzucić oraz substytut bieżni, bo skoro jest, to trzeba tam trzymać zapasy i co rusz po nie zapindalać po schodkach :roll: ale.... w nowym domu będzie piwnica, bo małż się uparł a ja jestem taaaaka uleeeegła :oops: :D
Ale fakt, jakbym miała ogromną działkę, to bym mogła mieć salę kinową, saunę, siłownię, kotłownię, pralnię etc. na parterze... W ogóle wszystko byłoby na parterze i nie byłoby poddasza... :P
Helios - 09-01-2009 07:18
Jeszcze w temacie podpiwniczenia.
Jako rekompensatę domu bez piwnicy, proponuję piwniczkę wolno stojącą :D Znajomi mają taką, to poprostu rewelka! Nie dość, że spełnia swoją funkcję (łącznie z zimnym piwkiem latem), to może stanowić piękny element małej architektury bez względu na wielkość działki :D
DorciaIQ - 09-01-2009 09:24
No to zależy jakie ma być przeznaczenie piwnicy :roll:
listek - 09-01-2009 09:29
Jeszcze w temacie podpiwniczenia.
Jako rekompensatę domu bez piwnicy, proponuję piwniczkę wolno stojącą :D Znajomi mają taką, to poprostu rewelka! Nie dość, że spełnia swoją funkcję (łącznie z zimnym piwkiem latem), to może stanowić piękny element małej architektury bez względu na wielkość działki :D Takie cuś ma byc własnie u mnie :)
nastka79 - 09-01-2009 09:35
I u mnie tyż... :wink:
grave - 09-01-2009 11:15
Po kwartale od przeprowadzki nigdy więcej:
1. pralki ładowanej z przodu,!
Możesz to bliżej wyjaśnić, bo mnie zaciekawiło...?
kazia25 - 09-01-2009 11:17
Piwnica. Ja zdecydowałam się na piwnicę, jednak z przeznaczeniem bardziej rekreacyjnym niż graciarnią. Bilard, fitness, sauna, pomieszczenie dla męża do majsterkowania. No i spiżarnia której niestety w projekcie u góry zabrakło i nie było możliwości wciśnięcia. Również kotłownie przeniosłam na dół powięszając tym sposobem garaż, w którym teraz zmieszczą się dwa auta.
reng - 09-01-2009 11:17
nie zrobiłabym beżowych fug. wszędzie ciemny brąz albo jakiś grafit, nawet jeśli miałoby to wyglądać mniej elegancko. a tak się męczę i nie pomagają żadne impregnaty do fug... :/ masakra
zetka - 09-01-2009 11:36
Popieram reng. Moim największym błędem w urządzaniu są jasne fugi! :evil: Mieszkamy jakiś rok a mi już po głowie chodzi wymiana podłogi :roll: :-? Do tego podobnie jak karpatka nie mamy jeszcze kostki przed domem, więc przy jasnych płytkach i 2 psach codziennie przechodze istny koszmar! :x
Więc nastęnym razem najpierw kostka potem przeprowadzka i zero jasnych fug! :wink:
ohh - 09-01-2009 12:16
ja na początku miałam jasne fugi i się wkurzałam okropnie. Po 1,5 roku musieliśmy wymienić podłogę (z innych przyczyn) i zrobiłam ciemne i ..... też się wkurzam 8)
zetka - 09-01-2009 12:18
ja na początku miałam jasne fugi i się wkurzałam okropnie. Po 1,5 roku musieliśmy wymienić podłogę (z innych przyczyn) i zrobiłam ciemne i ..... też się wkurzam 8) A to czemu??? :o
ohh - 09-01-2009 12:22
bo nie wyglądają tak elegancko jak piękne jasne fugi (czyste oczywiście 8) )
inez5 - 09-01-2009 12:24
Bardzo mnie zainteresowal wasz wątek, gdyż właśnie jestem w trakcie budowy naszej "rodowej siedziby" :). Widzę ,ze wiele kwestii pokrywa sie z moimi doświadczeniami 10 lat w wynajmowanych mieszkaniach, dlatego dorzuce swoje "pięc groszy":
1. nigdy więcej jednokomorowego zlewu w białej emalii lub z granitu. Stawiam na stalowy, a'la retauracyjny z dwiema dużymi komorami i długim ociekaczem oraz koniecznie kolnierzem od strony sciany.
2. veto dla krótkich i małych baterii umywalkowych - problem z myciem rąk, dzieci nie dosięgają do wody, po umyciu wszedzie nachlapane, nie wspominając juz o wsadzeniu miski pod kran czy malej przepierki. Dopuszczam tylko dłuższe wylewki, koniecznie obracane. W kuchni jedynie długa wyciągana wylewka.
3. nigdy więcej paneli- strasznie się rysują, kruszą i odłamują na krawędziach, no i czymkolwiek bym je myla, zawsze wygladaja jak pomazane. NIgdy desek w sypialniach- zimno w stopy, generowanie chalasu i potężne koty WSZĘDZIE, każdy upadek dziecka- bolesny, ( 2 letnie dziecko mojego brata spadlo z łóżka i po zderzeniu z drewnianą podłogą , wylądowalo z podejrzeniem wstrząsu mózgu w szpitalu). Zaznaczam,ze nie mam w rodzinie alergików, a my z mężem wychowywani cale życie w domach z wykladzinami dywanowymi stawiamy w nowym domu na takowe we wszystkich sypialniach. Rozumiem racje alergików - ale jak wspomnialam, mam doświadczenie w mieszkaniach z deskami i panelami na podlogach, i mówię dośc :) Pranie wykładzin mnie nie przeraza :)
4. nigdy więcej ciemnych kafelków na podłodze i ścianach w łazience - widac najmniejszy zaciek. Jako matka trzech barbarusów, decyduję sie na jasne, niejednolite :)
5. "stop" dla kiepskiej wentylacji (zabudowanej lub nie dzialającej).
6. nigdy więcej krótkiego blatu kuchennego.
7. nigdy więcej szafek kuchennych wiszacych w sporym odstępie od sufitu - kurz pomieszany z tłuszczem- koszmar! Wszystko, co na nich stoi, to siedlisko brudu. No i nigdy więcej otwartej na salon kuchni, brrr.
8. nigdy wiecej telewizora i biurka w sypialni ;)
9. nigdy więcej małego i wąskiego wiatrołapu.
10 koniecznie wyłącznik swiatla na korytarzu również przy salonie , a nie tylko przy drzwiach wyjściowych.
11. nigdy więcej lampki górnej nad lustrem w łazience - tylko oświetlenie boczne.
12. nigdy wiecej braku oświetlenia nad blatami w kuchni.
13. nigdy więcej umywalek na postumentach i toalet stojących - tylko podwieszane.
14. nigdy wiecej plastikowych listw przypodłogowych i takich zaślepek, brrrr.
15. nigdy więcej podwieszanych sufitów w salonie i nie tylko.
16. no i na koniec, nigdy więcej mieszkania z parkietem mozaikowym (z wielu względow totalnie subiektywnych :))
ufff, troche sie tego "nigdy więcej" zebralo, i pewnie o paru sprawach zapomnialam :)
[/code]
inez5 - 09-01-2009 12:26
Bardzo mnie zainteresowal wasz wątek, gdyż właśnie jestem w trakcie budowy naszej "rodowej siedziby" :). Widzę ,ze wiele kwestii pokrywa sie z moimi doświadczeniami 10 lat w wynajmowanych mieszkaniach, dlatego dorzuce swoje "pięc groszy":
1. nigdy więcej jednokomorowego zlewu w białej emalii lub z granitu. Stawiam na stalowy, a'la restauracyjny z dwiema dużymi komorami i długim ociekaczem oraz koniecznie kolnierzem od strony sciany.
2. veto dla krótkich i małych baterii umywalkowych - problem z myciem rąk, dzieci nie dosięgają do wody, po umyciu wszedzie nachlapane, nie wspominając juz o wsadzeniu miski pod kran czy malej przepierki. Dopuszczam tylko dłuższe wylewki, koniecznie obracane. W kuchni jedynie długa wyciągana wylewka.
3. nigdy więcej paneli- strasznie się rysują, kruszą i odłamują na krawędziach, no i czymkolwiek bym je myla, zawsze wygladaja jak pomazane. NIgdy desek w sypialniach- zimno w stopy, generowanie chalasu i potężne koty WSZĘDZIE, każdy upadek dziecka- bolesny, ( 2 letnie dziecko mojego brata spadlo z łóżka i po zderzeniu z drewnianą podłogą , wylądowalo z podejrzeniem wstrząsu mózgu w szpitalu). Zaznaczam,ze nie mam w rodzinie alergików, a my z mężem wychowywani cale życie w domach z wykladzinami dywanowymi stawiamy w nowym domu na takowe we wszystkich sypialniach. Rozumiem racje alergików - ale jak wspomnialam, mam doświadczenie w mieszkaniach z deskami i panelami na podlogach, i mówię dośc :) Pranie wykładzin mnie nie przeraza :)
4. nigdy więcej ciemnych kafelków na podłodze i ścianach w łazience - widac najmniejszy zaciek. Jako matka trzech barbarusów, decyduję sie na jasne, niejednolite :)
5. "stop" dla kiepskiej wentylacji (zabudowanej lub nie dzialającej).
6. nigdy więcej krótkiego blatu kuchennego.
7. nigdy więcej szafek kuchennych wiszacych w sporym odstępie od sufitu - kurz pomieszany z łuszczem- koszmar! Wszystko, co na nich stoi, to siedlisko brudu. No i nigdy więcej otwartej na salon kuchni, brrr.
8. nigdy wiecej telewizora i biurka w sypialni ;)
9. nigdy więcej małego i wąskiego wiatrołapu.
10 koniecznie wyłącznik swiatla na korytarzu również przy salonie , a nie tylko przy drzwiach wyjściowych.
11. nigdy więcej lampki górnej nad lustrem w łazience - tylko oświetlenie boczne.
12. nigdy wiecej braku oświetlenia nad blatami w kuchni.
13. nigdy więcej umywalek na postumentach i toalet stojących - tylko podwieszane.
14. nigdy wiecej plastikowych listw przypodłogowych i takich zaślepek, brrrr.
15. nigdy więcej podwieszanych sufitów w salonie i nie tylko.
16. no i na koniec, nigdy więcej mieszkania z parkietem mozaikowym (z wielu względow totalnie subiektywnych :))
ufff, troche sie tego "nigdy więcej" zebralo, i pewnie o paru sprawach zapomnialam :)
[/code]
DorciaIQ - 09-01-2009 15:22
Panele się kruszą i obłamują na krawędziach??? Pierwsze słyszę o takim niewypale... :)
Jak chcesz rozwiązać szafki do sufitu+brak podwieszanego sufitu? Taką drabinkę jak do regałów bibliotecznych? :lol: Ja jestem bardzo wysoka, i stojąc na krzesełku chyba bym na górną półkę nie sięgnęła...
Trociu - 09-01-2009 15:24
Jak chcesz rozwiązać szafki do sufitu+brak podwieszanego sufitu? Taką drabinkę jak do regałów bibliotecznych? :lol: Ja jestem bardzo wysoka, i stojąc na krzesełku chyba bym na górną półkę nie sięgnęła... A czemu nie. Chowasz na najwyższych pólkach to, co używasz jedynie od święta i na czas konieczności tego wyjęcia, bierzesz jakąś drabinkę czy coś.
DorciaIQ - 09-01-2009 15:26
Jak chcesz rozwiązać szafki do sufitu+brak podwieszanego sufitu? Taką drabinkę jak do regałów bibliotecznych? :lol: Ja jestem bardzo wysoka, i stojąc na krzesełku chyba bym na górną półkę nie sięgnęła... A czemu nie. Chowasz na najwyższych pólkach to, co używasz jedynie od święta i na czas konieczności tego wyjęcia, bierzesz jakąś drabinkę czy coś. Dlatego pytam, bo mi też nie przyszło do głowy nic lepszego niż drabinka, a za sufitami podwieszanymi również nie przepadam :)
inez5 - 09-01-2009 16:01
Jak chcesz rozwiązać szafki do sufitu+brak podwieszanego sufitu? Taką drabinkę jak do regałów bibliotecznych? :lol: Ja jestem bardzo wysoka, i stojąc na krzesełku chyba bym na górną półkę nie sięgnęła... A czemu nie. Chowasz na najwyższych pólkach to, co używasz jedynie od święta i na czas konieczności tego wyjęcia, bierzesz jakąś drabinkę czy coś. Dlatego pytam, bo mi też nie przyszło do głowy nic lepszego niż drabinka, a za sufitami podwieszanymi również nie przepadam :) No, nie zupełnie tak ekstremalnie, ale prawie :D W kuchni będę miec szafki wiszące w dwóch rzędach w, przy czym bezpośrednio nad szafkami, przewiduję "kołnierz" podwieszany z oświetleniem, maskujący kanał wentylacyjny rekuperatora. W ten sposób wyższe szafki będą bezpośrednio "pod sufitem" i rzeczywiście, zamierzam w nich trzymac np. serwisy tzw. odświętne i inne cuda kuchenne wyciągane od wielkiego dzwonu. A taboret lub drabinka dwustopniowa na pewno w domu w razie potrzeby się znajdzie, tym bardziej, ze przy kuchni jest zaplanowany schowek.
inez5 - 09-01-2009 16:05
[quote="DorciaIQ"]Panele się kruszą i obłamują na krawędziach??? Pierwsze słyszę o takim niewypale... :)
To fakt, jest niewypał, tych którzy je położyli- jak już powiedzialam, póki co wynajmujemy mieszkanie. Jednak, no cóż, tak sie składa,że moi znajomi 3 lata temu położyli również panele w nowym mieszkniu i to wcale nie najtańsze, i mają z nimi podobne problemy. Na hasło "panele" klną jak szewcy :) Za rok planują zmienic je na drewno, i już.
DorciaIQ - 09-01-2009 16:23
A jak panele drewniane to już lepiej parkiet - wychodzi cenowo podobnie, a wygląda i "się je" zupeeeełnie inaczej :D
josephine - 09-01-2009 18:05
A co jest nie tak z podwieszanymi sufitami?
DorciaIQ - 09-01-2009 18:12
Nic chyba - kwestia o której się nie dyskutuje :wink:
inez5 - 09-01-2009 18:21
Nic chyba - kwestia o której się nie dyskutuje :wink: DorciaIQ,dokładnie tak ;)
agula11 - 09-01-2009 21:50
JASNE FUGI - ja mam snieżnobiałe od 10 lat na podłodze :) -patent mojego kafelkarza: woda z octem, ja żeby szybciej daje sam ocet , rozcieram na fugach i zostawiam na kilka minut, potem przecieram same fugi jasna szmatka, brudniejsze fragmenty szczoteczką a potem wycieram podlogę woda, żeby zebrac ocet. To działa, ale pod warunkiem, ze nie stosowano zadbych utrwalaczy do fug i nnych chemikalii. Spróbujcie - fugi bieleja w oczach.
gabriela - 09-01-2009 21:58
O Boze, zebym miala fugi octem myc, fuga przy fudze i jeszcze moze szczoteczka do zebow, czy nie przesadzacie? Ile na to czasu trzeba, wole zdecydowanie ciemne fugi!
agula11 - 09-01-2009 22:02
tyle czasu to zajmuje co zwykłe mycie podłogi, żaden wysiłek, ocet swoje zrobi sam, nie należę do gospodyn domowych, które lataja ze szmatą, taki zabieg funduje swojej łazience raz na pare ładnych miesięcy w zalezności od tego, kiedy zaczyna mnie coś wkurzac po wejściu do niej. Ale sprubój, sama sie przekonasz , czy warto (nawet szczoteczka do zębów, moje koleżanki nie wierzyły, jak niewierne Tomaszki)
gabriela - 09-01-2009 22:07
Zgoda, raz na pare miesiecy to i ja funduje mojej lazience "szorowanie" lacznie z fugami. Wyprobuje Twoj patent.
agula11 - 09-01-2009 23:09
szmatka, ocet i przecierasz fugi, żeby yly mokre, otwierasz okno:) i czekasz az samo sie zrobi:) zmywasz ocet woda, gdzieniegdzie mocniej pocierajac i luzik. A efekt będzie zaraz po tym jak troszke przeschnie podloga. I już. Nie pożałujesz:)
Damro - 10-01-2009 00:25
szmatka, ocet i przecierasz fugi, żeby yly mokre, otwierasz okno:) i czekasz az samo sie zrobi:) zmywasz ocet woda, gdzieniegdzie mocniej pocierajac i luzik. A efekt będzie zaraz po tym jak troszke przeschnie podloga. I już. Nie pożałujesz:) Ja octem fugi kiedyś szorowałam,teraz czyszczę proszkiem do pieczenia lub dommestosem,octem natomiast myję teraz gres polerowany :)
DorciaIQ - 10-01-2009 00:32
Zaraz chyba skoczę do nocnego po ocet żeby to wypróbować :lol:
magpie101 - 10-01-2009 00:55
Zaraz chyba skoczę do nocnego po ocet żeby to wypróbować :lol: Jak wyprobujesz to napisz o efektach :P .
Ja musze tak zrobic w lazience, bo tam jest na podlodze fuga zwykla jasny popiel. W salonie i hollu mam jasny bez ale jakies mineralne i nie ma z nimi problemu, mop wystarcza.
pluszku - 10-01-2009 10:58
Tylu tu przeciwnikow paneli i zwolennikow parkietu, tymczasem parkiet jest najodpowiedniejszy albo dla mlodych ludzi bez dzieci i ktorzy tych dziec miec nie moga/nie chca lub dla starszych osob, ktorych dzieci poszły w swiat. Parkiet - piekne drewno, ciepły w dotyku ale nie do utrzymania w dobrym stanie przy "żywych" dzieciach. Panele to ochydztwo, kawalek sklejki + wzorek imitujacy drewno i to wszystklo zalane w lakierze, ale można po tym jezdzic autkiem, jak upadną klucze dziura sie nie zrobi, mozna chodzic w szpilkach, używac chodzika dla dzieci.
Klodziki - 10-01-2009 12:21
Tylu tu przeciwnikow paneli i zwolennikow parkietu, tymczasem parkiet jest najodpowiedniejszy albo dla mlodych ludzi bez dzieci i ktorzy tych dziec miec nie moga/nie chca lub dla starszych osob, ktorych dzieci poszły w swiat. Parkiet - piekne drewno, ciepły w dotyku ale nie do utrzymania w dobrym stanie przy "żywych" dzieciach. Panele to ochydztwo, kawalek sklejki + wzorek imitujacy drewno i to wszystklo zalane w lakierze, ale można po tym jezdzic autkiem, jak upadną klucze dziura sie nie zrobi, mozna chodzic w szpilkach, używac chodzika dla dzieci. Zgadzam się, choć ja mam panele i są na tyle ładne, że każdy myśli, że to deski, i wcale nie były drogie :wink:
DorciaIQ - 10-01-2009 18:47
Tylu tu przeciwnikow paneli i zwolennikow parkietu, tymczasem parkiet jest najodpowiedniejszy albo dla mlodych ludzi bez dzieci i ktorzy tych dziec miec nie moga/nie chca lub dla starszych osob, ktorych dzieci poszły w swiat. Parkiet - piekne drewno, ciepły w dotyku ale nie do utrzymania w dobrym stanie przy "żywych" dzieciach. Panele to ochydztwo, kawalek sklejki + wzorek imitujacy drewno i to wszystklo zalane w lakierze, ale można po tym jezdzic autkiem, jak upadną klucze dziura sie nie zrobi, mozna chodzic w szpilkach, używac chodzika dla dzieci. Zapominasz że parkiet można bez problemu wielokrotnie odnawiać, a paneli nie odnowisz :(
Zresztą porównujmy jabłka do jabłek - parkiet do paneli drewnianych, które się szybko niszczą, a nie do laminowanych... Jak tak porównujemy, to czemu nie gres na przykład?
pam - 10-01-2009 19:41
Czy ktoś z Was ma w hollu lub gdzie indziej płytki podłogowe o takiej chropowatej strukturze. Nie wiem jak to się fachowo nazywa, ale nie są to takie płytki gładkie (np. lustrzane). Chodzi mi o to czy to się dobrze myje, zamiata i chodzi codziennie. Miały by być w hollu kuchni i łazience. Nie pamiętam jakiego producenta ale miały naklejoną nazwę p-trawertino (może ktoś zna).
Klodziki - 10-01-2009 19:43
Zgadza się, paneli nie odnowisz. Tyle, że biorąc pod uwagę koszt cyklinowania parkietu, to w tej cenie albo nawet niższej można wymienić podłogę na nowe panele.
Żeby było jasne, parkiet o wiele bardziej mi się podoba, ale ze względów praktycznych wolę jednak chyba panele. :wink:
Widzę jak wygląda parkiet u znajomych, mają małe i dość grzeczne dziecko, ale tu spadnie zabawka, tu bączek metalowy i po parkiecie i chodzą i tylko oglądają wgniecenia i rysy. A parkiet mają z górnej półki.
pozdrawiam
DorciaIQ - 10-01-2009 19:45
Zgadza się, paneli nie odnowisz. Tyle, że biorąc pod uwagę koszt cyklinowania parkietu, to w tej cenie albo nawet niższej można wymienić podłogę na nowe panele.
Żeby było jasne, parkiet o wiele bardziej mi się podoba, ale ze względów praktycznych wolę jednak chyba panele. :wink:
Widzę jak wygląda parkiet u znajomych, mają małe i dość grzeczne dziecko, ale tu spadnie zabawka, tu bączek metalowy i po parkiecie i chodzą i tylko oglądają wgniecenia i rysy. A parkiet mają z górnej półki.
pozdrawiam Nie chodzi o półkę tylko o twardość :)
zetka - 10-01-2009 20:10
No właśnie, to twardość się liczy a nie to ile parkiet kosztował. Ja naprawde w szoku jestem jak czytam o tych mega zniszczonych przez dziecięce zabawki parkietach :o Na parterze mam drewno wenge, w domu owczarek niemiecki i jeszcze jeden kudłaty maluch i nawet przy ich wygłupach parkiet nie wygląda tragicznie. Fakt rysy są jak się dobrze przyjrzeć, ale z tego względu że zdecydowałam się na parkiet olejowany, przy odrobinie chęci szybko można wszelkie niedoskonałości poprawić ;) Hmm.. i wydaje mi się że nigdy nie będę go cyklinowała bo i po co; prędzej wymienie jak mi się już znudzi :wink: Przy lakierowaniu oczywiście tak lekko by nie było :roll:
szegy - 11-01-2009 19:03
Po paru latach mieszkania w domku nasuwają mi się takie spostrzeżenia:
1. Domofon koniecznie przy oknie z widokiem na furtkę (chyba, że zainstaluję kiedyś videodomofon).
2. Wiatrołap-przydatne pomieszczenie, szczególnie jak ma się psa a w domu koty:D
3. Garderoba z wyspą pośrodku (na składanie rzeczy-u mnie za wyspę robią dwie szafki z BRW :D ) z toaletką dla płci pięknej.
4. Dobija mnie już te tupanie po schodach, także preferowałbym teraz dom parterowy.
5. Odnośnie piwnic: dobrze jak są, ale gdyby ich nie było nie musiałbym co pół roku robić wystawki przed dom z moich skarbów. Skłaniałbym się teraz do pomieszczenia gospodarczego, ale na parterze.
6. Salon z 3,5m sufitem to trochę przesada. Tak mniej więcej o 0,5metra.
7. Ogrzewanie podłogowe zamiast grzejników.
8. "Wyższe" skosy (kolanko) na poddaszu. Bezapelacyjnie.
Może jeszcze na coś wpadnę :)
Elfir - 12-01-2009 09:17
Mam w mieszkaniu parkiet bukowy, lakierowany. Wybierałam lakier najtwardszy, poliuretanowy - po 5 latach użytkowania przetarl sie do zywego drewna, Na parkiecie są rysy i wgniecenia.
Parkiet jest piękny, ale koniecznosc pielegnacji mnie do niego zniechęca. Nie jestem pedantem, nie sprzątam codziennie, a układ mojego mieszkania powoduje, ze przy kursowaniu pokoj-kuchnia, do pokoju wnosi sie cały piach z korytarza (z butów).
W nowym domu cały parter wyłącznie w płytkach.
wingerman - 12-01-2009 09:36
Po paru latach mieszkania w domku nasuwają mi się takie spostrzeżenia:
1. Domofon koniecznie przy oknie z widokiem na furtkę (chyba, że zainstaluję kiedyś videodomofon).
2. Wiatrołap-przydatne pomieszczenie, szczególnie jak ma się psa a w domu koty:D
3. Garderoba z wyspą pośrodku (na składanie rzeczy-u mnie za wyspę robią dwie szafki z BRW :D ) z toaletką dla płci pięknej.
4. Dobija mnie już te tupanie po schodach, także preferowałbym teraz dom parterowy.
5. Odnośnie piwnic: dobrze jak są, ale gdyby ich nie było nie musiałbym co pół roku robić wystawki przed dom z moich skarbów. Skłaniałbym się teraz do pomieszczenia gospodarczego, ale na parterze.
6. Salon z 3,5m sufitem to trochę przesada. Tak mniej więcej o 0,5metra.
7. Ogrzewanie podłogowe zamiast grzejników.
8. "Wyższe" skosy (kolanko) na poddaszu. Bezapelacyjnie.
Może jeszcze na coś wpadnę :) Mozesz uscislic pkt. 3 i 7 bo nie wiadomo czy zrobilbys tak jak piszesz czy masz tak i nigdy wiecej takich rozwiazan?
magpie101 - 12-01-2009 10:34
Po paru latach mieszkania w domku nasuwają mi się takie spostrzeżenia:
1. Domofon koniecznie przy oknie z widokiem na furtkę (chyba, że zainstaluję kiedyś videodomofon).
2. Wiatrołap-przydatne pomieszczenie, szczególnie jak ma się psa a w domu koty:D
3. Garderoba z wyspą pośrodku (na składanie rzeczy-u mnie za wyspę robią dwie szafki z BRW :D ) z toaletką dla płci pięknej.
4. Dobija mnie już te tupanie po schodach, także preferowałbym teraz dom parterowy.
5. Odnośnie piwnic: dobrze jak są, ale gdyby ich nie było nie musiałbym co pół roku robić wystawki przed dom z moich skarbów. Skłaniałbym się teraz do pomieszczenia gospodarczego, ale na parterze.
6. Salon z 3,5m sufitem to trochę przesada. Tak mniej więcej o 0,5metra.
7. Ogrzewanie podłogowe zamiast grzejników.
8. "Wyższe" skosy (kolanko) na poddaszu. Bezapelacyjnie.
Może jeszcze na coś wpadnę :) Mozesz uscislic pkt. 3 i 7 bo nie wiadomo czy zrobilbys tak jak piszesz czy masz tak i nigdy wiecej takich rozwiazan? 3. W garderobie nie ma wyspy (a powinna byc) ale sa za to szafki na srodku, na ktorych sklada sie rzeczy
7. Ma grzejniki, a gdyby robili jeszcze raz to bylaby podlogowka wszedzie
Tak ja to zrozumialam :) .
pluszku - 12-01-2009 11:13
jesli zmiana w wysokosci sciaki kolankowej miałaby byc wieksza niz 20 cm - to chyba lepiej byłoby zmienic projekt. Podniesienie scianki kolankowej o wiecej niz 1 pustak zwykle powoduje "architektoniczny koszmarek", przynajmniej z zewnatrz.
popcarol - 12-01-2009 11:39
jesli zmiana w wysokosci sciaki kolankowej miałaby byc wieksza niz 20 cm - to chyba lepiej byłoby zmienic projekt. Podniesienie scianki kolankowej o wiecej niz 1 pustak zwykle powoduje "architektoniczny koszmarek", przynajmniej z zewnatrz. Niestety sie zgadzam, od srodka jest ok, ale z zewnatrz juz nie jest. Gosc od ktorego kupilismy stan surpwy podniosl scianki kolankowe o 2 pustaki - zeby szafy sie zmiescily do pokoi... buu:(
Trociu - 12-01-2009 11:44
jesli zmiana w wysokosci sciaki kolankowej miałaby byc wieksza niz 20 cm - to chyba lepiej byłoby zmienic projekt. Podniesienie scianki kolankowej o wiecej niz 1 pustak zwykle powoduje "architektoniczny koszmarek", przynajmniej z zewnatrz. Niestety sie zgadzam, od srodka jest ok, ale z zewnatrz juz nie jest. Gosc od ktorego kupilismy stan surpwy podniosl scianki kolankowe o 2 pustaki - zeby szafy sie zmiescily do pokoi... buu:( Jeżeli tylko podniósł o 2 pustaki to oczywiście, że moze wyjść szkaradek. Jeżeli jednak dopracował resztę - czyli na przykład konstrukcję dachu, to nic widać nie będzie. A znam osobiście domek w którym podniesiono ściankę kolankową o jakieś dobre 50-60cm i z zewnątrz wygląda tak, jakby właśnie tak miało być.
Damro - 12-01-2009 11:58
jesli zmiana w wysokosci sciaki kolankowej miałaby byc wieksza niz 20 cm - to chyba lepiej byłoby zmienic projekt. Podniesienie scianki kolankowej o wiecej niz 1 pustak zwykle powoduje "architektoniczny koszmarek", przynajmniej z zewnatrz. Niestety sie zgadzam, od srodka jest ok, ale z zewnatrz juz nie jest. Gosc od ktorego kupilismy stan surpwy podniosl scianki kolankowe o 2 pustaki - zeby szafy sie zmiescily do pokoi... buu:( ja wyciągnęłam o 2 pustaki lecz odpowiednio wydłużyłam dach :D i nic z zewnątrz nie widac,więc koszmarku nie ma :lol:
pluszku - 12-01-2009 12:09
jesli zmiana w wysokosci sciaki kolankowej miałaby byc wieksza niz 20 cm - to chyba lepiej byłoby zmienic projekt. Podniesienie scianki kolankowej o wiecej niz 1 pustak zwykle powoduje "architektoniczny koszmarek", przynajmniej z zewnatrz. Niestety sie zgadzam, od srodka jest ok, ale z zewnatrz juz nie jest. Gosc od ktorego kupilismy stan surpwy podniosl scianki kolankowe o 2 pustaki - zeby szafy sie zmiescily do pokoi... buu:( ja wyciągnęłam o 2 pustaki lecz odpowiednio wydłużyłam dach :D i nic z zewnątrz nie widac,więc koszmarku nie ma :lol: zwykle inwestor jest zadowolony ze swoich zmian, wszak to była jego decyzja.
Podnosimy scianke kolankowa -> wydłuzamy krokwie -> zmienia sie wielkosc okapów -> dostawiamy kolumienki lub zmieniamy kąt nachylenia dachu.
Do własnych bledow ciezko sie przyznac a znajomi nie chcac byc niegrzeczni - wiec zmiany chwala. Niemniej 1 osobie na kilka zapewne udaje sie poprawic projekt a pozostali go spaprali.
Karpatka - 12-01-2009 22:21
Po kwartale od przeprowadzki nigdy więcej:
1. pralki ładowanej z przodu,!
Możesz to bliżej wyjaśnić, bo mnie zaciekawiło...? Pisałam o tym szerzej w wątku o pralkach. Generalnie: wcześniej miałam ładowaną od góry i był to zdecydowanie wygodniejszy patent - zarówno przy wkładaniu, jak i (zwłaszcza) przy wyciąganiu prania. Teraz wszystko z impetem wpada do michy, podczas załadunku radośnie wypada na podłogę. Poprzedni patent sprawdzał się lepiej.
kasia_kasia - 12-01-2009 22:42
Miałam do czynienia z pralką ładowaną od góry i... nigdy więcej! Gdy chciałam wyciągnąć pranie mokre, bez odwirowania, to ciężkie jak jasny gwint i woda się lała po całej łazience. Takiej pralki nie można wstawić pod żadną szafkę/blat/skos, nie można na niej nic ustawić ani urządzić przewijaka dziecięcego... Lepiej mi jest uważać, żeby suche pranie nie wypadało przy ładowaniu niż męczyć się z wyciąganiem mokrego górą. Teraz mi samo wypada do miski :)
grave - 12-01-2009 22:49
Po kwartale od przeprowadzki nigdy więcej:
1. pralki ładowanej z przodu,!
Możesz to bliżej wyjaśnić, bo mnie zaciekawiło...? Pisałam o tym szerzej w wątku o pralkach. Generalnie: wcześniej miałam ładowaną od góry i był to zdecydowanie wygodniejszy patent - zarówno przy wkładaniu, jak i (zwłaszcza) przy wyciąganiu prania. Teraz wszystko z impetem wpada do michy, podczas załadunku radośnie wypada na podłogę. Poprzedni patent sprawdzał się lepiej. Wszystko zależy co komu pasuje.. ja lubię mieć pralkę pod blatem co wyklucza ładowanie od góry 8) , a poza tym jestem tradycjonalistą :P
szegy - 12-01-2009 23:02
Prawidłowo :D
3. Garderoba jak najbardziej na tak. Trochę było marudzenia lepszej połowy, że będą się rzeczy kurzyć, ale jest wręcz odwrotnie. Większość kurzu spada z człowieka, a siłą rzeczy w garderobie przebywa się krótko (wersja męska) lub CIUT dłużej (wersja żeńska), drzwi są zamknięte, kot nie włazi itd.. Generalnie porządek utrzymuje się dłużej. Na garderobę przeznaczyliśmy osobne pomieszczenie, w środku są wieszaki systemu firmy ELFA bodajże. Wyspa z szafek skręconych tyłami sprawdza się idealnie. Chyba nie wymieniłbym na inne rozwiązanie.
7. Dom jest z okresu gdy o podłogówkach w Polsce mało kto słyszał, tak więc mamy "piękny" 21-żeberkowy żeliwny kaloryfer w salonie, który i tak nie dogrzewa jak trzeba.
Besta77 - 13-01-2009 08:29
3. Garderoba jak najbardziej na tak. Trochę było marudzenia lepszej połowy, że będą się rzeczy kurzyć, ale jest wręcz odwrotnie. Większość kurzu spada z człowieka, a siłą rzeczy w garderobie przebywa się krótko (wersja męska) lub CIUT dłużej (wersja żeńska), drzwi są zamknięte, kot nie włazi itd.. Generalnie porządek utrzymuje się dłużej. Na garderobę przeznaczyliśmy osobne pomieszczenie, w środku są wieszaki systemu firmy ELFA bodajże. Wyspa z szafek skręconych tyłami sprawdza się idealnie. Chyba nie wymieniłbym na inne rozwiązanie. Czy mogłabym prosić o zdjęcia garderoby?! może w wątku o garderobach :) właśnie planuję swoją i bardzo mnie zaintygowała Twoja wyspa :)
ms. - 13-01-2009 09:36
U znajomych widziałam w garderobie specjalne wysuwane blaty. Można na nich składać ubrania a nieużywane nie zajmują miejsca.
marta
miol - 13-01-2009 11:49
Witam
Ja się przyznam, że mi nie wyszło, podniosłem kąt dachu i jednocześnie zwiększyłem grubość muru o kilkanaście centymetrów ale nie podniosłem ściany o jeden pustak i z tego powodu okap wyszedł za nisko :-? . Żona do tej pory mi to wypomina :lol: . Czyli należę do tych co spaprali, próbowaliśmy trochę odratować poprzez zmniejszenie okapu i danie rynien w kolorze elewacji, trochę to pomogło ale to już nie to :cry:
dorusia - 13-01-2009 11:50
Jeszcze w temacie podpiwniczenia.
Jako rekompensatę domu bez piwnicy, proponuję piwniczkę wolno stojącą :D Znajomi mają taką, to poprostu rewelka! Nie dość, że spełnia swoją funkcję (łącznie z zimnym piwkiem latem), to może stanowić piękny element małej architektury bez względu na wielkość działki :D A co to takiego jest????
JAk to wygląda i jak sie to robi?????
nastka79 - 13-01-2009 12:04
A co to takiego jest????
JAk to wygląda i jak sie to robi????? No ziemianka taka, coś jak domek hobbitów :wink:
Trociu - 13-01-2009 12:25
A co to takiego jest????
JAk to wygląda i jak sie to robi????? No ziemianka taka, coś jak domek hobbitów :wink: Jest nawet na forum odpowiedni wątek poświęcony ziemniankom.
Nasz Domek - 13-01-2009 14:12
i ja coś wrzucę po 3 latach mieszkania we własnym domku:
tematy na N I E !
1.brak wiatrołapu,
2.za mały salon , mam 30m2 razem z jadalnią
3.za małe pokoje dziecinne synka i córki po 9m2
4.wentylacja kominami , wieje po grzbiecie, zamiast went.mechaniczna
5.brak dgp...dużo palę kominkiem więcej ciepła byłoby wykorzystane
6.brak miejsca na toaletkę w łazience- pod światło dzienne
7.za dużo grzejników, w garderobie ,pom gosp.nie korzystam
tematy na T A K !
1.spiżarka przy kuchni
2.kuchnia blisko wejścia do domu
3.kafle na podłodze ogrzewane w sporej części parteru
4.pralnia na górze przy sypialniach
5.garderoba duża w sypialni
6.pomieszczenie na mopa wiadro na parterze, z umywalką
tridmax - 13-01-2009 15:04
Czy ktoś z Was ma w hollu lub gdzie indziej płytki podłogowe o takiej chropowatej strukturze. Nie wiem jak to się fachowo nazywa, ale nie są to takie płytki gładkie (np. lustrzane). Chodzi mi o to czy to się dobrze myje, zamiata i chodzi codziennie. Miały by być w hollu kuchni i łazience. Nie pamiętam jakiego producenta ale miały naklejoną nazwę p-trawertino (może ktoś zna).
NEVER!!
żadnych chropowatych powierzchni..wszystko włazi w rowki, trudne do wyczyszczenia. od czasu do czasu totto trzeba potraktować porządną szczotką.
Aga-Białystok - 14-01-2009 03:07
Uff, po 3 dniach intensywnego czytania po nocach przebrnęłam! Dziękuję Założycielowi za świetny wątek i pozostałym Użytkownikom za cenne uwagi i proszę o więcej:)
Nie jestem ideałem i pewnie mój dom też taki nie będzie i za to będę go jeszcze bardziej kochała :) Ale póki co postaram się trzymać tych zasad:
- Żadnych bardzo jasnych, bardzo ciemnych lub bardzo gładkich i błyszczących powierzchni, obojętnie czy mowa o podłogach czy o frontach szafek - są niepraktyczne.
- Żadnych szparek, szczelinek, rowków, gdziekolwiek (np. nieszczęsne kabiny przesuwane)
- Żadnych podróbek (a zwłaszcza podróbek naturalnych materiałów, np. imitacje drewna na podłogach czy meblach. Wychodzę z założenia, że nikt jeszcze nie wygrał z Matką Naturą :)
- Wiatrołap takiej wielkości aby co najmniej mieszkańcy domu mogli swobodnie wejść i zamknąć za sobą drzwi wejściowe nie musząc przechodzić do dalszej części domu z braku miejsca
- Ogrzewanie wiatrołapu. Starsi członkowie rodziny przyzwyczajeni do sieni krzyczą, że głupota i strata ciepła=pieniędzy, ale ja nie zamierzam robić wystawki z butów poza wiatrołapem, a zimą bez ogrzewania będą one jednak nieprzyjemnie chłodne
- Taki projekt kotłowni aby zmieścił się tam nie tylko piec, ale i rower, kosiarka, mop, narzędzia and all that jazz ;) (nie mam garażu)
- Dom z założenia bez podpiwniczenia, ale jednak uległam uwagom starszyzny, że 'jak to, bez piwnicy' i pod schodami jest piwniczka-spiżarka ponad metr w ziemię i jest to świetny i optymalny pomysł (konieczne będzie zamontowanie wiatraczka dla właściwej wentylacji)
- Mała łazienka niedaleko wyjścia (bo się zawsze przypomina jak już trzeba wybiegać z domu :oops: )
- Przewidziane miejsce do spania dla gości (wcale nie jakieś tam fafarafa, po prostu taka wielkość 'pokoju do pracy' aby zawierał gustowną rozkładaną sofkę ;) )
- Kuchnia otwarta na salon. Ponieważ jestem z tych gotujących i zdecydowanie spędzam w kuchni czas, a nie chcę być tam jakoś odizolowana. Drugi argument, że często w trakcie przygotowywania potraw są 5-10-15-30 minutowe przerwy i co, mam latać kuchnia-salon-kuchnia-salon? Trzeci, że nie lubię rzędów szafek, górne ograniczam do minimum i tak czy siak chciałam urządzić kuchnię 'po pokojowemu'. Czwarty argument jest taki, że można tak zaplanować rozmieszczenie kuchenki i blatów roboczych, żeby nie było widać z salonu ewentualnie niedosprzątanych dupereli. Piąty i możecie się śmiać, ale dla mnie poważny argument: i tak zawsze goście lądują przy stole w kuchni. Ci którzy się zmieszczą, reszta zazdrości ;) Poważnie! Najlepsze imprezy na jakich byłam - w kuchni! No i po szóste: ta przestrzeń! W innych pomieszczeniach raczej nie mogę sobie na łączenia pozwolić, a i też nauczona doświadczeniem nie chcę. Domek niewielki, więc niech chociaż tu kręcę piruety;)
- Sypialnia szczelnie oddzielona od pokoju dziecka i reszty świata, chcę się czuć swobodnie
- Łazienka nie za duża, żeby wiatr nie hulał
- Garderoba koniecznie! umiejscowienie jest kwestią gustu użytkownika, jak wiele spraw, w moim przypadku garderoba przy łazience
- Wyłaz tuż przy kominie od kominka - ułatwienie przy czyszczeniu, itd.
- Zmywarka czy piekarnik nie mogą przylegać do lodówki
- Schody pełne, a nie same stopnie na cokołach - zdecydowanie widać ewentualny kurz, a jak niechcący się coś wyleje czy wysypie to leeeeci, że panie!
- Telewizor ustawiony w miarę możliwości w cieniu, chociaż to już najmniejszy problem:)
- Szeroki odpływ dla pralki - żeby potem nie okazało się, że rurka nie wyrabia i trzeba cudować ze szlauchem
- Bardzo przemyślane rozmieszczenie kontaktów i włączników
- Kontakt i kran na zewnątrz to podstawa
- Zewnętrzne oświetlenie na fotokomórkę to duża wygoda
- Dobre oświetlenie w ogóle
Tak z marszu to tyle mi przyszło do głowy. Ogólnie odnoszę wrażenie, że zdrowy rozsądek, sprawdzone przez dziesięciolecia pomysły i logiczne myślenie to podstawa. Nie dajmy się zwieść designerom i pismom pełnym przedruków projektów z innego klimatu lub bardzo wysokiej półki finansowej. Lub po prostu efekciarskich i lanserskich. Moim zdaniem (już słyszę te walące się na mnie gromy) należy ostrożnie podchodzić do trendów, np. w kwestii faktur materiałów wykończeniowych. Niekiedy projektanci wnętrz proponują dziwne i nietypowe rozwiązania, żeby zaskoczyć, zrobić coś innego, pokazać, że jesteśmy miliony lat świetlnych od 'nędznych' projektów naszych dziadków czy rodziców. Ale wiecie co? To, że coś się rzeczywiście DA zrobić nie zawsze oznacza, że będzie to lepsze. A jak już coś nie wyjdzie, to nie musi to być wcale 'koszmar!' pracujący nad naszą nerwicą, w końcu nie zapominajmy, że jesteśmy szczęśliwcami, którzy mają/będą mieli swój własny DOM!!
I tym optymistycznym akcentem kończę wypowiedź i czekam na nowe 'na tak' i 'na nie' :)
Aga-Białystok - 14-01-2009 03:16
A, jeszcze mi się przypomniało a propos kurzu i tłuszczu na górnych szafkach w kuchni: przetestowany i jak dla mnie niezły sposób: na te szafki można położyć pas folii (takiej grubszej, jak do obkładania zeszytów) lub papieru do pieczenia. Kompletnie niewidoczne, no chyba, że działa komuś na wyobraźnię:) Po jakimś czasie wystarczy zwinąć ten cały syf, wyrzucić i położyć nowy rulon. Mówcie co chcecie, ale jest to naprawdę praktyczne rozwiązanie :D
grave - 14-01-2009 11:23
A, jeszcze mi się przypomniało a propos kurzu i tłuszczu na górnych szafkach w kuchni: przetestowany i jak dla mnie niezły sposób: na te szafki można położyć pas folii (takiej grubszej, jak do obkładania zeszytów) lub papieru do pieczenia. Kompletnie niewidoczne, no chyba, że działa komuś na wyobraźnię:) Po jakimś czasie wystarczy zwinąć ten cały syf, wyrzucić i położyć nowy rulon. Mówcie co chcecie, ale jest to naprawdę praktyczne rozwiązanie :D heh dobre! spróbuję tak z nowymi szafkami...
Sloneczko - 14-01-2009 12:17
Dodam coś od siebie, skoro już mieszkamy :)
Nigdy więcej kilbla pod oknem ;)
grzechk - 14-01-2009 12:29
Dodam coś od siebie, skoro już mieszkamy :)
Nigdy więcej kilbla pod oknem ;) a możesz powiedzieć czemu nie, bo u mnie w jednej łazience tak właśnie bedzie.
popcarol - 14-01-2009 12:35
Tak z marszu to tyle mi przyszło do głowy. Ogólnie odnoszę wrażenie, że zdrowy rozsądek, sprawdzone przez dziesięciolecia pomysły i logiczne myślenie to podstawa. Nie dajmy się zwieść designerom i pismom pełnym przedruków projektów z innego klimatu lub bardzo wysokiej półki finansowej. Lub po prostu efekciarskich i lanserskich. Moim zdaniem (już słyszę te walące się na mnie gromy) należy ostrożnie podchodzić do trendów, np. w kwestii faktur materiałów wykończeniowych. Niekiedy projektanci wnętrz proponują dziwne i nietypowe rozwiązania, żeby zaskoczyć, zrobić coś innego, pokazać, że jesteśmy miliony lat świetlnych od 'nędznych' projektów naszych dziadków czy rodziców. Ale wiecie co? To, że coś się rzeczywiście DA zrobić nie zawsze oznacza, że będzie to lepsze. A jak już coś nie wyjdzie, to nie musi to być wcale 'koszmar!' pracujący nad naszą nerwicą, w końcu nie zapominajmy, że jesteśmy szczęśliwcami, którzy mają/będą mieli swój własny DOM!!
I tym optymistycznym akcentem kończę wypowiedź i czekam na nowe 'na tak' i 'na nie' :) Podpisuje sie obiema rekami! :)
Sloneczko - 14-01-2009 12:41
Dodam coś od siebie, skoro już mieszkamy :)
Nigdy więcej kilbla pod oknem ;) a możesz powiedzieć czemu nie, bo u mnie w jednej łazience tak właśnie bedzie. Jeśli "na szybko", to jeszcze ujdzie ;) Ale przy posiedzeniu okno trzeba zamykać, bo nawet z mikro uchyłem wieje po plecach, a poza tym lepiej mieć widok z okna przed sobą niż za :)
grzechk - 14-01-2009 12:54
Dodam coś od siebie, skoro już mieszkamy :)
Nigdy więcej kilbla pod oknem ;) a możesz powiedzieć czemu nie, bo u mnie w jednej łazience tak właśnie bedzie. Jeśli "na szybko", to jeszcze ujdzie ;) Ale przy posiedzeniu okno trzeba zamykać, bo nawet z mikro uchyłem wieje po plecach, a poza tym lepiej mieć widok z okna przed sobą niż za :) Narazie nie widzę problemu. Okno umieściłem dość wysoko, bo 130 cm nad podłogą, zamiast mikroszczeliny ma działać wentylacja, pod oknem ma jakiś geberit. Myślę więc, że sąsiedzi nie beda podglądali, a latem jak przy uchylonym oknie trochę powiejepo tyłku, to może być nawet przyjemnie :D
Q-BIS - 14-01-2009 14:46
A, jeszcze mi się przypomniało a propos kurzu i tłuszczu na górnych szafkach w kuchni: przetestowany i jak dla mnie niezły sposób: na te szafki można położyć pas folii (takiej grubszej, jak do obkładania zeszytów) lub papieru do pieczenia. Kompletnie niewidoczne, no chyba, że działa komuś na wyobraźnię:) Po jakimś czasie wystarczy zwinąć ten cały syf, wyrzucić i położyć nowy rulon. Mówcie co chcecie, ale jest to naprawdę praktyczne rozwiązanie :D Dlatego po wszystkich za i przeciw - zero gazu w kuchni. Pomagałem żonie w porządkach przedświątecznych i to co zostawia gaz pod sufitem w kuchni(szafki,kratka,lampki itp) to niewiarygodne-pomimo okapu.
Zdecydowanie płyta :D
Helios - 23-01-2009 08:48
To jest wykopane w ziemi :D Duża głęboka dziura, obmurowana, ze stropem, wchodzi się elegancko schodkami w dół, a wnętrze zależy od pomysłowości. Na zewnątrz mozna to obsypać ziemią, zrobić skalniak, albo górkę do zjeżdżania sankami, itp. W takiej piwniczce można przechowywać różne rzeczy, np. ekologiczną marchewkę z własnej grządki, tudzież winko własnej roboty, itp. :lol: :lol: :lol: Musisz poszukać na forum, temat ten był podnoszony w kilku wątkach, można nawet znaleźć projekt takiej budowli, hej
Maggie - 23-01-2009 14:40
Dodam coś od siebie, skoro już mieszkamy :)
Nigdy więcej kilbla pod oknem ;) a możesz powiedzieć czemu nie, bo u mnie w jednej łazience tak właśnie bedzie. Jeśli "na szybko", to jeszcze ujdzie ;) Ale przy posiedzeniu okno trzeba zamykać, bo nawet z mikro uchyłem wieje po plecach, a poza tym lepiej mieć widok z okna przed sobą niż za :) Zawsze można kibelek obrócić o 180 stopni, to będzie przed oknem :wink: 8) .
A propos - w schronisku pod Rysami po słowackiej stronie jest wychodek z wieeelkim oknem na panoramę Tatr. Cudnie by było, gdyby nie fakt, że od dołu podwiewa :oops:
golden_eye - 23-01-2009 15:18
Doświadczenia z:remontu starego mieszkania, gdzie w pokoju i kuchni cisnęło się 5 osób, z budowy domu rodziców oraz z mieszkania obecnie u teściów ( już planuję własny dom, bo zanim zaplanuję idealny to minie trochę). U siebie NIGDY PRZENIGDY:
- ciemnych kafelków (i mebli też i podłóg) w kuchni, tym bardziej obok kuchenki czy zlewu - ma takie teściowa - KOSZMAR: primo kuchnia jak grobowiec (kafelki niemal czarne do wysokości 1,50m), wiecznie ciemno i wystarczy pochmurny dzień żeby potrzebne było włączone światło całodobowo, secundo: płytki błyszczące z lekką nierównością - każdy zaciek widać, każdą kropelkę tłuszczu, nie da się wręcz umyć bez smug... ohyda. rodzice mają jasne, też widać kropelki ale jak się przyjrzę, o niebo gorsze ciemne.
- płytek zwykłych na podłodze - zimno jak diabli (zwykła podłoga nieogrzewana), jak się stoi w kuchni to stopy zamarzają, koszmar, a o porozkładane dywaniki można się zabić latając z garami...
- płytek śliskich w wiatrołapie - coś jak najbardziej chropowatego albo antypoślizgowego - rodzice mają w ganku... co z tego że piękne, skoro wystarczy odrobina wody lub śniegu pod butami i nie wiadomo kiedy ląduję na tych płytkach z potrzaskaną kością ogonową... toż samo na schodach zewnętrznych, one sa antypoślizgowe jak nie jest mokro... nie wiem co w miejsce tego, dopiero się wczuwam w temat budowy i wykańczania domu
- wielkie NIE dla jakichkolwiek przeszklonych szafek w pokojach, salonach itp. jak ja strasznie nie lubię takich wystawek... brakuje tylko kolekcji porcelanowych kotków i słoników w środku... ohyda. (zaznaczam - DLA MNIE)
- kuchni otwartej - z wielu względów, zgadzamy się tu z mężem całkowicie
- nie zielonkawym kafelkom... nie że zielone soczyste i intensywne... zielonkawe z beżowo-brązowym akcentem. koszmar.
- wspomniane jasne fugi w łazience... koszmar zwłaszcza nad zlewem i wanną
- nie dla wyrazistych kolorów zestawionych razem, np ostry pomarańcz w dużej ilości i intensywny niebieski... do tego kompletnie niedobrane meble i dodatki - kolory z umiarem i to wybierane z paletą a nie na "widzimisię", to samo do tynków zewnętrznych - pomarańczowe, różowe, zielone niebieskie i inne oczowalne bordowe - NEVER
- otwartej półki w łazience - zawsze brudno. i bałagan nieestetyczny.
- kuchni daleko od wejścia i oddzielnego garażu - latanie z tobołami i po nie wykańcza psychicznie
- żadnych tapet (rzecz gustu) oraz boazerii jakiejkolwiek
- żadnych rogów w kuchni, łazience, nigdzie gdzie się chodzi, co się da zaokrąglę albo zetnę rogi. są zabójcze w źle ustawionym i małym mieszkaniu, zabójcze w dużej i dobrze ustawionej kuchni, w łazience nie wspomnę...
- łóżek z zagłówkami w postaci półki - nieważne jak wysoka, no chyba że wyższa niż siedzący w łóżku człowiek, ale wtedy po co.. też zabójcza
- schody wąskie i kręte i sypialnia na górze w domu z niepełnosprawną ruchowo osobą. no comments. ja rozumiem, że po kosztach, bo podobno wtedy z poddaszem taniej było niż parter, no ale sorry...
- wejście do domu z tyłu budynku, a od frontu tylko tarasik z wielkimi oknami i wyjściem na taras z salonu - szalenie głupia rzecz, latem biega się z ogródka do domu właśnie przez ten salon i te okna, wszystkie śmieci lądują w salonie... a wejście do domu z tyłu można na lato zamurować, bo nikt z niego nie korzysta...
- projektowania ogrodu bez uprzedniego zaprojektowania choćby najmniejszej nitki wodnej... to jakby budować dom a kanalizacje i wode doprowadzać po wykończeniu wnętrz. a tak łatwo przecież za grosze wkopać rurki w ziemię, z kranikami i spryskiwaczami, z podłączeniem do sieci na zewnątrz... własna robota wystarczy, tylko pomyśleć...
- obsadzania tujami, świerkami i innymi wielkimi CAŁEGO płotu, sadzenia powyższych przed domem lub kilkunastu na trawniku, bo są ładne i małe. one potem urosną i już nie są takie ładne...
- robienia pergolek z cienkich listewek, nie zabezpieczonych od ziemi - tylko grube solidne ramy - drewniane zaimpregnowane - i wkopane porządnie w ziemię
- adoptowania gruzowiska na skalniaczek (nasypiemy ziemi, poukładamy kamyczków i nikt się nie połapie, że w środku beton)... nie u mnie ale widziałam takie...
na TAK:
- projekt pod siebie, własne potrzeby a nie ładny z zewnątrz, albo taki, bo się rodzicom podoba, albo oni uważają że tak i tak będzie lepiej, ale my musimy z tego i tego zrezygnować. żadnego domu wielorodzinnego, żadnego przewidywania, że rodzice na starość z nami a nie na swoim,bo może by chcieli... trudno, ja życzę wszystkim jak najwiecej zdrowia, szczęścia i pieniędzy, żeby było ich stać na mieszkanie u siebie... moim przyszłym dzieciom też tego życzę. z praktyki wiem, że się nie sprawdza ani mieszkanie razem, ani budowanie domu wielkiego "bo dla dzieci...". nie mówię że nikomu się tak nie udaje, ale ja będę budować dom dla siebie.
- zlew dwukomorowy - niestety nie wszędzie są już zmywarki, jak to ktoś na początku na wyrost zauważył... zlew musi być mimo zmywarki, ale nad nią też się zastanowię...
- nigdy przenigdy nie zapomnę o bidecie - będzie w każdej łazience i wc - w domu mam i jak się człowiek do luksusu przyzwyczai to potem bida - u teściów nie ma, jest tylko wanna i sedes, nawet bez umywalki bo stoi pralka ( cudowne mikroskopijne łazienki w blokach) i cholernie niewygodne jest ciągłe rozbieranie się i podmywanie (przepraszam za dosłowność) a brudna nienawidzę chodzić. tak samo mąż - może nie być umywalki ale bidet obowiązkowo, najwyżej będzie pełnił obie role:)
- TAK - kuchenka gazowa, zwykłą na butlę z emaliowaną powierzchnią - NIE dla metalowych błyszczących nowinek. na zaschnięte plamy mam sposób - namaczam gąbką a potem zbieram zupę. nieestetycznie może ale gotowanie niestety nie zawsze jest estetyczne higieniczne i niebrudzące. poza tym kupuję kuchnię wyłącznie dla swojej wygody a nie po to żeby kłuć w oczy znajomych że mam indukcję (moi tak zrobili, przyznali że dla szpanu a teraz stoi im w rogu taka gazówka). kuchenki z błyszczącymi blatami mają i mama i teściowa, mama dodatkowo samą płytę montowaną w blacie. myślała, że bez piekarnika sobie poradzi. teraz ma z bazarku kupione blaszane pudło ze spiralą w środku, pełniące funkcję piekarnika, wywala korki średnio raz w tyg a na tą płytę to przeklina w 40-tu językach, bo nigdy nie jest dostatecznie czysta(każda kropelka itd...)
- wielka ilość zabudowanych szafek w kuchni, pomysł z głębokimi szufladami zamiast części szafek dobry, kto tak ma? jak sie to sprawdza???
- jadalnia połączona z kuchnią ale oddzielnie od salonu - proste, wygodne i my tak lubimy :)
- sanitariaty podwieszane, obowiązkowo prysznic, może dla dzieci wanna ...mi niepotrzebna, mężowi też nie
- wykładziny - gabinet, sypialnie, salon - panele, albo parkiet przemysłowy, muszę jeszcze poczytać, tu na razie mam złe doświadczenia na niemal wszystkich polach poza przemysłówką bo tej nie miałam nigdzie. nie ma idealnych podłóg, trzeba sobie do siebie dopasować
- łazienka cała w kafelkach - podoba mi się, z myciem też niewielki problem, mopem tym płaskim przejechać i koniec. ze ścianą pół na pół problem - bo się niestety brudzi, jak ściany zaparowane, to wszystko na nich osiada, a umyć się już nie da. nie zawsze da się uniknąć zaparowanych choć trochę ścian, przynajmniej mi się nie udało a mycie przy otwartym oknie nieprzyjemne.
- nie mam wentylatora w żadnej łazience, co najwyżej dziury w ścianie i suficie zakratowane, które nie spełniają swojej roli bo przez nie wchodzi zimne powietrze, a wilgotne zostaje... dlatego wentylatorek w każdej łazience
- spiżarnia na wszelkie zapasy, zakupy, słoiczki itp. - robię, lubię i nie zrezygnuję, a w kuchni sie upchnąć wszystkiego niestety nie da
- garderoby - nie znoszę małych ciasnych szaf z wylewającymi się bebechami w salonie, na korytarzu czy gdziekolwiek, gdzie obcy ludzie widzą. wielkich szaf na całą ścianę też nie znoszę. garderoba i gospodarczy - mus
- zmywalne farby, sprawdzają się,
- zamrażarka w gospodarczym. ta w lodówce nie zawsze mi wystarcza (czyt. NIGDY) i bardzo chciałabym mieć osobną, wielką...
- koniecznie min.2 łazienki z pełnym sanitariatem. korzystanie z jednej (druga z piwnicy była i nikt się nie chciał tam pofatygować) prowadziło przy 5-osobowej rodzinie do poważnych konfliktów, zwłaszcza jeśli wody ciepłej po drugiej osobie niet... czyli do tego coś, co mi tą ciepłą wodę zapewni 24h/dobę
- tyle bo za długo piszę i jeszcze mnie ktoś op... :)
pozdrawiam wszystkich i dziękuję że piszecie o tym co źle a co dobrze macie, bo szlag człowieka czasem trafia, jak widzi, że miało być dobrze, jest źle, a jakby się kogo zapytał, to by babola nie zrobił...
monikaa13 - 23-01-2009 15:34
No sporo tego ale przeczytałam całe. Z jednymi się zgadzam bardziej, z jednymi mniej ale... zupełnie nie rozumiem dużego TAK dla kuchni gazowej. Po pierwsze brud - od gazu brudzi się wszystko strszanie. Po drugie czyszczenie, nie wiem może teraz jest inaczej ale u rodziców czy dziadków czyszczenie takiej kuchni to koszmar.
My mamy płytę elektryczną i zawsze jest czysta. Nie zwracam na nią praktycznie uwagi. Przy zmywaniu naczyń (mieszkamy w bloku, gdzie zmywarki brak) przecieram ją mokrą ścierą i jest. Poza tym jak coś robię, obiad, kolację, kroję chleb, ciasto czy tak od siebie czasami jak przecieram bla to i całą płytę.
Rzadko się zdarza, że jest na niej zaschnięty brud. Jeżeli tak się już stanie zawsze można użyć noża - jest taki specjalny do płyt, zeskrobuje wszystko i płyta dalej się błyszczy jak nowa.
Więc z tym zupełnie się nie zgadzam!!!
No i jest o wiele bezpieczniejsza - to chyba oczywiste!
Nefer - 23-01-2009 15:45
Monika, to kwestia doświadczeń - jesli masz takie by porównać różne technologie to jesteś do przodu. Jesli nie - to wydaje Ci się , że podejmujesz dobre decyzje.
Nie ynam indukcji ,a jednak po opiniach - zamierzam kupić.
Strona 18 z 28 • Wyszukano 4708 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28